Dokocenie - warto? Jakieś rady?

Wczoraj pisałam o kotce ze złamaną łapą. Chcielibyśmy zostawić ją u nas, ale może opiszę całą historię posługując się imionami, by było łatwiej zrozumieć.
Przeszłam do tej pory dwa dokocenia - jedno było całkowitą klapą.
Moi rodzice mieszkają w bardzo spokojnej okolicy, na obrzeżu miasta. Gdy mieszkałam z nimi, była z nami Misia - obecnie 7-letnia kotka. 4 lata temu sprowadziłam do domu dwie malutkie kotki, siostry: Rudą i Ogonka. Błyskawicznie zdominowały Misię, do tej pory koty trzeba izolować od siebie, bo się atakują. Może dlatego się nie polubiły, bo one były dwie, a ona jedna, mimo że starsza i rezydentka? Wszystkie trzy kotki są wysterylizowane i wychodzące. Ogon była całkowitym liderem - pierwsza jadła z miski itd...
Potem ja wyprowadziłam się 3 km dalej, do mieszkania w bloku, zostawiając wszystkie koty u rodziców, bo uznałam, że tam się przyzwyczaiły żyć. Tutaj przygarnęliśmy z narzeczonym Myszę - czarną kotkę, a potem dla towarzystwa - Tomusia. Koty nie lubiły się tylko 3 dni, potem się pokochały, ale może dlatego że oba były małe (ona wtedy 5 mscy, a on 2 msce). Oba koty są wysterylizowane i niewychodzące.
Ponad tydzień temu Ogonek miała wypadek - skomplikowane złamanie kości udowej. Rehabilituje się u nas, wiadomo że koty są odizolowane - Ogonek leży ze mną w pokoju, a Mysza i Tomuś mają resztę mieszkania.
Pomyślałam, że najlepszym wyjściem byłoby, żeby Ogon została z nami już na zawsze, ponieważ tu na pewno nie byłaby wychodząca, natomiast u rodziców w końcu jakoś by wyszła, a ja się o nią już teraz boję, tym bardziej że grozi jej amputacja łapy...
I teraz pytania:
1. Jak to w ogóle zrobić? Ogon będzie unieruchomiona jeszcze parę tygodni, a potem może kaleka, więc będzie raczej w przegranej pozycji wobec rezydentów, mimo że w tamtym domu sama była liderem. Jak normalnie dopuszczę koty do siebie, to tamte mogą ją zaatakować, a ona się nie obroni, bo nie może się ruszać.
2. Czy trudno jej będzie z kota wychodzącego zmienić się w niewychodzącego?
3. Problem został u rodziców - Ruda została bez siostry (myślicie że to jakoś odczuje?), a gdy spotyka się z Misią - są takie walki, że sierść lata w powietrzu. Myślałam, że jak jedna z sióstr zostanie bez wsparcia, to może skończą się awantury z Misą, ale nic na to nie wskazuje.

Moi rodzice mieszkają w bardzo spokojnej okolicy, na obrzeżu miasta. Gdy mieszkałam z nimi, była z nami Misia - obecnie 7-letnia kotka. 4 lata temu sprowadziłam do domu dwie malutkie kotki, siostry: Rudą i Ogonka. Błyskawicznie zdominowały Misię, do tej pory koty trzeba izolować od siebie, bo się atakują. Może dlatego się nie polubiły, bo one były dwie, a ona jedna, mimo że starsza i rezydentka? Wszystkie trzy kotki są wysterylizowane i wychodzące. Ogon była całkowitym liderem - pierwsza jadła z miski itd...
Potem ja wyprowadziłam się 3 km dalej, do mieszkania w bloku, zostawiając wszystkie koty u rodziców, bo uznałam, że tam się przyzwyczaiły żyć. Tutaj przygarnęliśmy z narzeczonym Myszę - czarną kotkę, a potem dla towarzystwa - Tomusia. Koty nie lubiły się tylko 3 dni, potem się pokochały, ale może dlatego że oba były małe (ona wtedy 5 mscy, a on 2 msce). Oba koty są wysterylizowane i niewychodzące.
Ponad tydzień temu Ogonek miała wypadek - skomplikowane złamanie kości udowej. Rehabilituje się u nas, wiadomo że koty są odizolowane - Ogonek leży ze mną w pokoju, a Mysza i Tomuś mają resztę mieszkania.
Pomyślałam, że najlepszym wyjściem byłoby, żeby Ogon została z nami już na zawsze, ponieważ tu na pewno nie byłaby wychodząca, natomiast u rodziców w końcu jakoś by wyszła, a ja się o nią już teraz boję, tym bardziej że grozi jej amputacja łapy...
I teraz pytania:
1. Jak to w ogóle zrobić? Ogon będzie unieruchomiona jeszcze parę tygodni, a potem może kaleka, więc będzie raczej w przegranej pozycji wobec rezydentów, mimo że w tamtym domu sama była liderem. Jak normalnie dopuszczę koty do siebie, to tamte mogą ją zaatakować, a ona się nie obroni, bo nie może się ruszać.
2. Czy trudno jej będzie z kota wychodzącego zmienić się w niewychodzącego?
3. Problem został u rodziców - Ruda została bez siostry (myślicie że to jakoś odczuje?), a gdy spotyka się z Misią - są takie walki, że sierść lata w powietrzu. Myślałam, że jak jedna z sióstr zostanie bez wsparcia, to może skończą się awantury z Misą, ale nic na to nie wskazuje.