Gołąbeczka umarła dokładnie rok temu, 1.08.2012 r. Dokładnie rok temu, o tej porze, patrzyłam tępym wzrokiem na akcesoria medyczne porozwieszane i porozkładane wszędzie, i nie docierało do mnie jeszcze, ze już nie są potrzebne. Że to już koniec, długa walka się skończyła, nic więcej już się zrobić nie da, nie muszę, nie mogę ...
Od momentu diagnozy wiedziałam, ze tę walkę przegram. Mogłam ją przegrać tylko jak najpóźniej. Rok temu moje możliwości i wytrzymałość Gołąbki się skończyły.
Wiele miesięcy, oprócz rozpaczy, odczuwałam tez wyrzuty. Niezliczoną ilość razy odmawiałam swoje "a gdyby ...", zastanawiam się, co można było zrobić inaczej, kiedy indziej, gdzie indziej. Takie pytania nie mają odpowiedzi. W końcu trzeba się pogodzić z faktem, że zrobiło się wszystko co mogło/umiało/zdołało. Pozostaje smutek.
Znalazłam jeden filmik, jeszcze kiedy była zdrowa i pogodna. Miała u mnie trochę fajnego czasu. Gdzieś mogłaby mieć może lepszy, ale miała u mnie taki, jaki zdołałam jej dać. Cieszyła się nim, mną, jedzeniem, zabawą.
http://youtu.be/d_y1Bhfvs3ATaką ją pamiętam. Za taką tęsknię ...