No ciężko ... łzy mam w oczach za każdym razem, jak tu coś wpisuję
.
Dzisiaj, dzięki hojności Darczyńców
dług za leczenie Gołąbki został ostatecznie spłacony - po weryfikacji wszystkich wpłat wyszła nadwyżka, którą przekazuję na konto JOKOT.
Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim, którzy pomogli mi - wystawiając bazarki czy też na nich kupując - spłacić zobowiązanie. Jestem wdzięczna wszystkim, którzy byli z nami w tym trudnym czasie i ze mną, potem, kiedy Gołąbki już nie było.
Wiele dni trwało, zanim dotarło do mnie, że jej nie ma, że ulubiony sznurek czy plastikowe kółko jest już pełnoprawnym śmieciem a nie ulubioną zabawką starannie kładzioną w zasięgu łapek. Była niezwykłym kotem - umiała naklepać 6 kilowego kocura - szybki chap w zad i ucieczka do transportera, pocieszka mała. Zawsze blisko posłanka stawiłam jej zestaw misek, żeby jadła swoje chrupki. Kiedy na jakiś czas przeniosła się na legowisko w kuchni, to wszystko powędrował za nią. Tam przyjmowała gości dumnie na blacie
Tak dzielnie znosiła swoją chorobę, leki, procedury medyczne. Nie mogła być dzielna bardziej - i nie mogła być dzielna dłużej
. Zrobiłam dla niej co mogłam - i nie dało się zrobić więcej ...
Tak mi żal, kiedy o niej myślę ale teraz jest pewnie wielką, silną, zdrową kocicą za TM ... może dalej grucha, bo inaczej jej nie poznam, kiedy się spotkamy. Wątek zostanie otwarty - wspominkowo, a może komuś przydadzą się zawarte tu informacje.
Żegnaj, Mały Kocie, Twoje ziemskie zobowiązania dzisiaj się skończyły.