Kot Henryk którego kilka dni temu wzieliśmy z ulicy [zobacz temat kot (nie kotka) z ulicy (Warszawa)] cierpi na rozwolnienie.
Od dwóch dni wygrzebuję z kuwety rzadką kupkę (na szczęście żwirek dobry, więc nie jest to takie straszne jak by się wydawało:)), dzisiaj jednak znalazłam ją w kocim transporterze...
Nie wiem skąd się wziął ten problem. Czy to objaw kociego stresu (np. u weta. kot puszczał bąki ze strachu)?
Reakcja na zmianę diety (ze śmietnikowej na saszetkową)?
Reakcja na drugiego kota? Na odrobaczenie?
A może (brrr) to objaw jakiejś choroby?
Nie wiem co zrobić, a z wetem jakoś nie mogę się skontaktować. Pomocy!