Strona 1 z 1

Kot w podróży

PostNapisane: Pon lut 16, 2004 21:48
przez jar
Mam 2 koty. Z iwanem w podróży raczej nie ma problemów, zasypia i siedzi cicho przez całą podróż (dla wyjaśnienia tylko samochodem). Z Leonem jest niestety mały problem. Mniej więcej po 15-20 minutach od wyjazdu charakterystyczny zapach dobiegający z tylnych siedzeń zwraca moją uwagę. Daję sobie z tym radę, 5 minut postoju i kontenerek jest wysprzątany (ćwiczenie czyni mistrza ;-)), problemem wielkim to nie jest ale miło byłoby znaleźć jakąś radę. Być może jest to spowodowane tym, że przez pierwszy miesiąc u mnie praktycznie codziennie jeździłem z nim do weterynarza i kontenerek, podróż źle mu się kojarzą. Może po jakimś czasie się odzwyczai. Kupiłem duży kontener na 2 koty, ale to nic nie pomogło, tylko sprzątanie zajęło mi trochę więcej czasu (trzeba było czyścić 2 koty i trochę zmienić konfigurację - każdy w swoim kontenerku). Nie chcę Leonowi podawać żadnych leków na uspokojenie, tym bardziej że po pierwszej koopie jest już spokój. Ktoś miał może podobny problem?

PostNapisane: Pon lut 16, 2004 23:01
przez Happy
Hmm, moje maluchy też się tak zachowały. I tylko wtedy, gdy podróż miała być dłuższa. Śnieżny, jak go wieźliśmy z Łodzi (właśnie tak po ok. 20 min., a potem spokój), a Ryśka też na początku jedynego jej dłuższego wyjazdu (do Dąbrowy Grn. na testy). Jak jeździmy do weta (30 min. w jedną stronę), to nic takiego nie następuje. Nie wiem, czy można to uznać za jakąś regułę, bo do Dąbrowy jechaliśmy ze wszystkimi trzema kotami, a tylko Rysia-Tygrysia zrobiła qpkę.
Jak sam piszesz, to sie da opanować :D , ja zmieniam posłanko w czasie jazdy, nawet na przednim siedzeniu (ale TZ prowadzi, rzecz jasna).

PostNapisane: Wto lut 17, 2004 1:26
przez Wojtek
Mogę tylko pochwalić moje kotki, że w trakcie podróży (rózne od 3 do 5 godzin) nie robią żadnych niespodzianek.
Nawet po przyjechaniu do celu nie maja ochoty na wizytę w kuwecie.

PostNapisane: Wto lut 17, 2004 9:01
przez Agi
Nie wiem jak to jest... Z Fidelem potrafiliśmy jeździć np. z Warszawy do Mikołajek, po drodze wszyscy na sioosiu - kotu wystawialiśmy kuwetę na stacji benzynowej, ten wchodził, siurał, ludzie dookoła wyglądali tak :arrow: 8O . Potem kot dostawał miche, zjadał i wszyscy do samochodu, w dalszą drogę :wink:
Fakt faktem, Fidel przez calutka drogę potrafi śpiewać :strach:
A to jest samo w sobie nie do zniesienia :roll: :evil:

PostNapisane: Wto lut 17, 2004 10:17
przez jar
Agi pisze:
Fakt faktem, Fidel przez calutka drogę potrafi śpiewać :strach:
A to jest samo w sobie nie do zniesienia :roll: :evil:


To z dwojga złego wolę koopy. Zapach przynajmniej szybko wietrzeje :lol:

Leon się tak zachowuje bez względu na długość podróży. Cóż, mam go dopiero 3 miesiące, może mu przejdzie.