Buraczek z cm. wolskiego u Mziel52 - żegnaj, Macho! [*]

Buraczek zadomowiony u Marty i ma się, jak widać w okolicach końca wątku 
Było:
Buraczek jest u Marty. I wygląda na to, że to jest jego dom
Aktualizacja:
Dzięki dobrym ludziom (P. i J-k.
) Buraczek trafił do lecznicy Wila-wet, gdzie rozpoczęła się diagnostyka i leczenie szkieletka.
Na teraz wiemy, że:
1. FIV i FeLV ujemne!
2. nerki raczej są OK,
3. nadżerka na języku,
4. biegunka,
5. podejrzany płyn w płucach - raczej nie FIPowy.
6. był odwodniony na tyle, że nie dało się wbić igły w żyłę.
na dodatek wiemy jeszcze że:
7.
Buraczek czeka na USG.
Wobec powyższego, żadną siłą nie może wrócić na cmentarz, błagamy o DT!
Potrzebne też jest wsparcie finansowe na mokrą karmę i leczenie
Chciałybyśmy podawać mu teraz coś lepszego, najlepiej dla rekonwalescentów, żeby uzupełnić szkielet... W perspektywie też jest kastracja i kto wie, co jeszcze.
Dla każdej dobrej, skrzydlatej duszy
- konto funduszowe dla Buraka na PW.
Burakowe rozliczenie:
wpływy:
20 zł - welina
30 zł - putto
32 zł - Szymkowa
100 zł - megadobra dusza
=
182 zł
wypływy:
?
---> poniważ Burak stał się prywatnym kotem Mziel, za jej i darczyńców zgodą fundusz ten został przeznaczony na karmę dla jego byłych kompanów z płyt nagrobnych.
BYŁO:
Witajcie.
Zakładam oddzielny wątek buraskowi z cmentarza wolskiego, któremu można dokładnie policzyć wszystkie kosteczki. Jego futro jest w opłakanym stanie, ma wszelkie rodzaje zmian na futerku - przerzedzenie, usztywnienie, odstawanie, sfilcowanie... siedem nieszczęść.
Pierwszy raz jego stan poważnie zmartwił mnie na początku maja. Potem na karmieniu nie udało mi się go spotkać przez miesiąc, ale inne forumowiczki karmiące tam raz podały mu witaminy w mięsie.
Następnym razem widziałam go w piątek 10.06. jego stan dramatycznie się pogorszył. Wyglądał tak (choć mam wrażenie, że na zdjęciach nie widać jego mizerności tak wyraźnie, jak w realu):





a tak wyglądał przed miesiącem:

Niestety, co bardziej mnie przeraziło, diametralnie zmieniło się jego zachowanie. Wtedy, przed miesiącem, pierwszy przybiegał na zawołanie, był energiczny i wyglądał na wesołego. Był też najbardziej mizialskim osobnikiem na całym cmentarzu, ocierał się o nogi, strzelał baranki. Karmę pochłaniał ekspresowo.
Teraz niestety był bardzo osowiały, wycofany i spowolniony. Siedział skulony, podniósł się dopiero wtedy, kiedy zaczęłam mu podtykać chrupki i puszkę, ale nie zjadł, tylko poskubał.
Pani Wiesia, która od dawna opiekuje się kotami z cmentarza, także zauważyła, że jest bardzo niedobrze:
Moim zdaniem jego złapanie nie będzie bardzo problematyczne, trzeba tylko dokonać tego w dwie osoby i na wszelki wypadek w rękawiczkach. Myślę też, że jest na tyle zobojętniały, że nie będzie się bardzo bronił
Mogłabym podjąć się złapania go do kontenerka. Tylko nie wiem, co dalej
Może ktoś może coś podpowiedzieć? Może znajdzie się jakiś miłosierny DT, który podejmie próbę podleczenia biedaka? Potem, w zależności od tego, jak się będzie zachowywał - DS lub cmentarz, ale z nadzieją na przeżycie zimy...
Tutaj jest wątek ogólno-cmentarny, od strony 74 zaczyna się przewijać historia Buraska:
viewtopic.php?f=1&t=85399
Jak mu pomóc? Czy znajdzie się jakiś DT?

Było:
Buraczek jest u Marty. I wygląda na to, że to jest jego dom


Aktualizacja:
Dzięki dobrym ludziom (P. i J-k.

Na teraz wiemy, że:
1. FIV i FeLV ujemne!
2. nerki raczej są OK,
3. nadżerka na języku,
4. biegunka,
5. podejrzany płyn w płucach - raczej nie FIPowy.
6. był odwodniony na tyle, że nie dało się wbić igły w żyłę.
na dodatek wiemy jeszcze że:
7.
jamkasica pisze:Słuchajcie, wpadłam po uszy. Buraczek jest absolutnie cudowny![]()
Obudziłam go wczoraj bo właśnie łapał drzemkę, ale raczył otworzyć oczętaWygłaskałam, wymiziałam, wydrapałam pod brodą. Rozmruczał się chłopak i wywalił brzuchol do głaskania
![]()
Słodki jest taki, że hej!
Buraczek czeka na USG.
Wobec powyższego, żadną siłą nie może wrócić na cmentarz, błagamy o DT!
Potrzebne też jest wsparcie finansowe na mokrą karmę i leczenie
Chciałybyśmy podawać mu teraz coś lepszego, najlepiej dla rekonwalescentów, żeby uzupełnić szkielet... W perspektywie też jest kastracja i kto wie, co jeszcze.
Dla każdej dobrej, skrzydlatej duszy

Burakowe rozliczenie:
wpływy:
20 zł - welina
30 zł - putto
32 zł - Szymkowa
100 zł - megadobra dusza

=
182 zł
wypływy:
?
---> poniważ Burak stał się prywatnym kotem Mziel, za jej i darczyńców zgodą fundusz ten został przeznaczony na karmę dla jego byłych kompanów z płyt nagrobnych.
BYŁO:
Witajcie.
Zakładam oddzielny wątek buraskowi z cmentarza wolskiego, któremu można dokładnie policzyć wszystkie kosteczki. Jego futro jest w opłakanym stanie, ma wszelkie rodzaje zmian na futerku - przerzedzenie, usztywnienie, odstawanie, sfilcowanie... siedem nieszczęść.
Pierwszy raz jego stan poważnie zmartwił mnie na początku maja. Potem na karmieniu nie udało mi się go spotkać przez miesiąc, ale inne forumowiczki karmiące tam raz podały mu witaminy w mięsie.
Następnym razem widziałam go w piątek 10.06. jego stan dramatycznie się pogorszył. Wyglądał tak (choć mam wrażenie, że na zdjęciach nie widać jego mizerności tak wyraźnie, jak w realu):





a tak wyglądał przed miesiącem:

Niestety, co bardziej mnie przeraziło, diametralnie zmieniło się jego zachowanie. Wtedy, przed miesiącem, pierwszy przybiegał na zawołanie, był energiczny i wyglądał na wesołego. Był też najbardziej mizialskim osobnikiem na całym cmentarzu, ocierał się o nogi, strzelał baranki. Karmę pochłaniał ekspresowo.
Teraz niestety był bardzo osowiały, wycofany i spowolniony. Siedział skulony, podniósł się dopiero wtedy, kiedy zaczęłam mu podtykać chrupki i puszkę, ale nie zjadł, tylko poskubał.
Pani Wiesia, która od dawna opiekuje się kotami z cmentarza, także zauważyła, że jest bardzo niedobrze:
meggi 2 pisze:Dzwoniła teraz do mnie pani Wiesia
jest załamana po wczorajszym karmieniu
na cmentarzu, wygląd tego buraska
jest prawdopodobnie bardzo zły.
Prawie nie interesowal się jedzeniem
cały czas się okropnie drapie
ma przeswity na karku i same wystające kostki grzbietowe.
Rozmawiałysmy z mziel52 , że to drapanie może świadczyc
o chorych nerkach. / A moze to pchły?/
Jutro kupie i dam dla niego Fiprex na kark.
Nie mam pomysłu co znim dalej robić, jak mu pomóc.
Ten kotek o ktorym teraz piszemy to jest
''kulasek'' z białymi koncówkami łapek i krawacikiem.
Ten kulasek pojawił się w ubiegłym roku na jesieni ze zwisającą łapką.
Pani Wiesia złapała go na ręce i chciała jego wsadzic do kontenerka
zabrac go do domu. Kulasek powiesił sie zębami na jej dłoni
pocharatał okropnie ręke, do tej pory pani Wiesia ma porażone nerwy .
Czyli ze złapaniem na pewno nie bedzie łatwo.
Moim zdaniem jego złapanie nie będzie bardzo problematyczne, trzeba tylko dokonać tego w dwie osoby i na wszelki wypadek w rękawiczkach. Myślę też, że jest na tyle zobojętniały, że nie będzie się bardzo bronił

Mogłabym podjąć się złapania go do kontenerka. Tylko nie wiem, co dalej

Może ktoś może coś podpowiedzieć? Może znajdzie się jakiś miłosierny DT, który podejmie próbę podleczenia biedaka? Potem, w zależności od tego, jak się będzie zachowywał - DS lub cmentarz, ale z nadzieją na przeżycie zimy...
Tutaj jest wątek ogólno-cmentarny, od strony 74 zaczyna się przewijać historia Buraska:
viewtopic.php?f=1&t=85399
Jak mu pomóc? Czy znajdzie się jakiś DT?