Maurycemu (kotek moich rodziców) wpadła łapa w balkon uchylony od góry. Zawisł na niej (nie dotykał podłogi, po prostu wisiał na tej łapie) i, oczywiście, strasznie płakał. To jest ostrzeżenie przed uchylnymi oknami
Mama zaczęła go uwalniać. Biedaczek ugryzł ją w rękę. Ręka spuchła, zdrętwiała i w ogóle jakaś makabra. W końcu mama pojechała na ostry dyżur, gdzie dostała zastrzyk przeciwtężcowy, opatrunek, przemycie itd.
To z kolei jest ostrzeżenie przed zlekceważeniem ugryzienia.
Słyszałam też (chociaż trochę brzmi to jak opowieść, tak, jak ja to nazywam 'o czarnej wołdze'), że jednej pani groziła amputacja ręki jak zlekceważyła ugryzienie przez kota.
No i jeszcze moje pytanie - słyszeliście o czymś podobnym? Czyżby koty były nosicielami tężca? Nic z tego nie rozumiem, generalnie jestem trochę zszokowana...
