potrzebuje wsparcia duchowego

witajcie, 2 lata temu zaginela mi kotka, pisalam ogloszenia, szukalam ale nic. Jedyny trop, to to ze zostala "uprowadzona" przez kociare i oddana/sprzedana w "dobre rece". Do dzis jak przechodze obok CH Jupiter w Warszawie to sie rozgladam z nadzieja ze nagdle sie odnajdzie. Niestety jak dotad ani sladu. Kolezanka, znajac moja slabosc do Miauczuchow, zapytala mnie ostatnio czy bym nie przygarnela kota albo kilku kotow. Niestety bije sie z myslami juz jakis czas i nie potrafie podjac decyzji. Caly czas mam do siebie wyrzuty ze nie umialam dopilnowac mojej Kici, ze nie potrafilam jej znalesc, ze nie bylo jej u mnie dobrze i wcale nie chcialaby do mnie wrocic. Mam jakies straszne watpliwosci czy dam sobie rade z nowym pupilem. Moze zanadto sie nad tym rozczulam, bo to " przeciez tylko kot" ale jakos dla mnei jest to dylemat rzedu, jak szybko po rozwodzie mozna znalesc sobie nowego meza. Moze ktos moglby mnie podtrzymac na duchu, zachecic albo skutecznie zniechecic do przygarniecia kota.
Pozdrawiam Miauu!
Pozdrawiam Miauu!