kotka się przewraca na prawy bok :( proszę o pomoc....błagam
Napisane: Pt cze 03, 2011 23:45
Witam Wszystkich serdecznie, przepraszam nie wiem czy dobrze trafiłam, ale bardzo proszę o pomoc.
To mój pierwszy post także bardzo proszę o wyrozumiałość (szukałam w tytułach ale na pierwszych kilku stronach nic nie znalazłam w googlach również). Poniżej postaram się opisać co dokładnie stało się z kicią.
Otóż moja matka od tak pozbyła się kotki po ok. 7 latach (z kicią mieszkałam od maluśkiego przez ok. 3 lata, później odseparowałam się z przyczyn prywatnych ), kotkę wywieziono na wieś do mojej bratowej skąd uciekła po dwóch dniach chowania się za łóżkiem. Wróciła po ponad dwóch miesiącach więc pojechałam po nią z nadzieją że mnie pamięta. Stan w jakim ją zastałam kwalifikował się do eutanazji, wygłodzona, wychudzona, odwodniona, tylko ledwo pełzała, wykręcona główka (tak jakby paraliż). Od razu weterynarz ... kroplówki(5dni),schabowy w płynie(4dni) masa innych zastrzyków. Po badaniu krwi wykluczyliśmy białaczkę i wirus hmmm.. chyba nazywa się FIPa. Jednak okazało się, że ma w bardzo złym stanie wątrobę. Doktor dostosował specjalną karmę (najpierw pasztety których notabene nie jadła później suchą karmę z nią było już lepiej) mieliśmy nadzieję, że przewracanie kici ustąpi po przyjmowaniu tabletek na wątrobę (dziś już 10 dni), niestety nie pomogło. Zrobiliśmy badanie USG wszystko poza wątrobą (obtłuszczenie) w porządku. Kolejnym krokiem było usunięcie wszystkich ząbków (jeden wyglądał taj jakby miał pleśń a resztę podobno należało usunąć bo się ruszały, przy okazji „głupiego Jasia” zrobiliśmy badanie uszu, nie ma podstaw do tego by stwierdzić jakiekolwiek zapalenie wszystko jest w idealnym porządku. Julcia ma apetyt, nie wymiotuje, wypróżnia się, z oddawaniem moczu też nie ma problemu. Po jutrze jadę do weterynarza by zobaczyć czy nie wdało się zapalenie po usunięciu zębów ( z racji fatalnego stanu wątroby nie dostała antybiotyku). Jeżeli to nie przez ząbki, to może „na wygnaniu” ktoś ją kopnął, w ostateczności podejmę się zrobienia RTG (z tego co mówił lekarz i co wyczytałam może to być wylew bądź guz mózgu). Ale może ktoś z Was miał podobny przypadek i mnie uspokoi bo od dwóch tygodni jestem chodzącym kłębkiem nerw ;( Julka nigdy nie była przytulaskiem, a teraz najchętniej spędzałaby 24h na kolankach bądź wtulona pod pachą w łóżku. Bardzo proszę, jeżeli mieliście podobny przypadek, bądź jakąkolwiek wiedzę w tym kierunku pomóżcie … ja się dopiero uczę opiekować moją dziecinką i żałuję, że nie potrafi mi powiedzieć co ją boli ;( Z góry dziękuję za ew. wskazówki.
To mój pierwszy post także bardzo proszę o wyrozumiałość (szukałam w tytułach ale na pierwszych kilku stronach nic nie znalazłam w googlach również). Poniżej postaram się opisać co dokładnie stało się z kicią.
Otóż moja matka od tak pozbyła się kotki po ok. 7 latach (z kicią mieszkałam od maluśkiego przez ok. 3 lata, później odseparowałam się z przyczyn prywatnych ), kotkę wywieziono na wieś do mojej bratowej skąd uciekła po dwóch dniach chowania się za łóżkiem. Wróciła po ponad dwóch miesiącach więc pojechałam po nią z nadzieją że mnie pamięta. Stan w jakim ją zastałam kwalifikował się do eutanazji, wygłodzona, wychudzona, odwodniona, tylko ledwo pełzała, wykręcona główka (tak jakby paraliż). Od razu weterynarz ... kroplówki(5dni),schabowy w płynie(4dni) masa innych zastrzyków. Po badaniu krwi wykluczyliśmy białaczkę i wirus hmmm.. chyba nazywa się FIPa. Jednak okazało się, że ma w bardzo złym stanie wątrobę. Doktor dostosował specjalną karmę (najpierw pasztety których notabene nie jadła później suchą karmę z nią było już lepiej) mieliśmy nadzieję, że przewracanie kici ustąpi po przyjmowaniu tabletek na wątrobę (dziś już 10 dni), niestety nie pomogło. Zrobiliśmy badanie USG wszystko poza wątrobą (obtłuszczenie) w porządku. Kolejnym krokiem było usunięcie wszystkich ząbków (jeden wyglądał taj jakby miał pleśń a resztę podobno należało usunąć bo się ruszały, przy okazji „głupiego Jasia” zrobiliśmy badanie uszu, nie ma podstaw do tego by stwierdzić jakiekolwiek zapalenie wszystko jest w idealnym porządku. Julcia ma apetyt, nie wymiotuje, wypróżnia się, z oddawaniem moczu też nie ma problemu. Po jutrze jadę do weterynarza by zobaczyć czy nie wdało się zapalenie po usunięciu zębów ( z racji fatalnego stanu wątroby nie dostała antybiotyku). Jeżeli to nie przez ząbki, to może „na wygnaniu” ktoś ją kopnął, w ostateczności podejmę się zrobienia RTG (z tego co mówił lekarz i co wyczytałam może to być wylew bądź guz mózgu). Ale może ktoś z Was miał podobny przypadek i mnie uspokoi bo od dwóch tygodni jestem chodzącym kłębkiem nerw ;( Julka nigdy nie była przytulaskiem, a teraz najchętniej spędzałaby 24h na kolankach bądź wtulona pod pachą w łóżku. Bardzo proszę, jeżeli mieliście podobny przypadek, bądź jakąkolwiek wiedzę w tym kierunku pomóżcie … ja się dopiero uczę opiekować moją dziecinką i żałuję, że nie potrafi mi powiedzieć co ją boli ;( Z góry dziękuję za ew. wskazówki.