Strona 1 z 12

Krówek Lostek i jego krówkowe siostry dalmatynki

PostNapisane: Pt cze 03, 2011 21:18
przez Vilena
Witam :)

Nie mam pojęcia gdzie założyć ten wątek, więc ryzykuję i piszę tutaj.
Jestem psiarą, członkiem Pogotowia dla Zwierząt SOS Dalmatyńczyki.
7-go października 2010r, podczas spaceru z psem, przyczepił się do niego kot. Szedł za nim aż pod blok. Było zimno, padał deszcz ze śniegiem,
a on zaczął miauczeć i ocierać się o mojego psa. Był zmarznięty, głodny, chudy i brudny.
Chwila zastanowienia i po 3 minutach był już u mnie w domu. Miał wtedy zapalenie uszu, pęcherza, kryształy moczowe i robaki.
Przeszedł badania krwi, moczu i oczywiście kastrację. Wyleczyliśmy go i mieszka z nami do dziś.
Tylko, że ja nie znam się na kotach i wydaje mi się, że nie rozumiem jego potrzeb.
Mieszkam w bloku na 4 piętrze i kot nie ma możliwości wychodzenia. Przesiaduje całymi dniami na balkonie i obserwuje co się dzieje dookoła.
I tak przesiadywał, że dwa tygodnie temu spadł :oops: Spadł z czwartego piętra! 12 dni go szukałam po osiedlu, straciłam już nadzieję,
kiedy to zobaczyłam jak przechadza się w najlepsze pod blokiem! Wrócił i jest ze mną znowu. Cały i zdrowy. Ale wydaje mi się, że jest mu źle.
Dlatego postanowiłam kupić mu szelki, powoli przyzwyczaić go do nich, aby za jakiś czas móc zabierać go chociaż na krótkie spacery.
Wiem, że nie będzie łatwo, ale nie wyobrażam sobie jakby mnie ktoś zamknął w mieszkaniu bez możliwości wychodzenia.
Lost (takie dostał ode mnie imię) został oceniony przez weterynarza na około 4-5 lat. Przez te lata życia pewnie swobodnie chodził gdzie tylko chciał,
dlatego nie mam serca ograniczać go tylko do pobytu w mieszkaniu.
Piszę to wszystko bo chciałabym otrzymać jakieś porady od kociarzy, którzy mają pojęcie o tym co potrzeba kotu do szczęścia.
Mam psa i sukę w których towarzystwie mój kocur czuje się bardzo dobrze.
Co mogę jeszcze zrobić, żeby polepszyć jego samopoczucie?

Oto on:
Obrazek Obrazek

Pozdrawiam, Vilena :)

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Pt cze 03, 2011 21:27
przez najszczesliwsza
Zabezpiecz - osiatkuj balkon :) Kot będzie sobie tam wychodził i będzie szczęśliwy i bezpieczny. Dobrze, że nic mu się nie stało jak tak spadł...

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Pt cze 03, 2011 21:29
przez alix76
Fajnie, że przygarnęłaś i zadbałaś o pyszcza :ok: - koty i psy róznią sie psychicznie, ale na pewno dogadasz się z kotem.
Zaczęłabym od zabezpieczenia balkonu! Kot będzie korzystał ze świeżego powietrza a nie będziesz ryzykowała, że wypadnie i połamie się lub zginie. Nie ma doświadczenia z wyprowadzaniem kotów, ale skoro i tak wychodzisz z psem ... jeśli był wychodzący, to może mu brakować łażenia :lol: Wiosna tez sprzyja tęsknotom za wolnością, nawet u 100% kanapowców
Jak pies i kto się dogadują? Może kotu potrzeba kilku zabawek, takich dla niego, albo drapaka?

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Pt cze 03, 2011 21:32
przez taizu
Nie wszystkie koty lubią szelki. Ja miałam szelkowego, ale jak się przeprowadziłam do większego mieszkania, to wcale już nie chciał wychodzić, siedział sobie na którymś oknie i patrzył.
Niektóre koty rzeczywiście muszą wychodzić, ale to naprawdę tylko niektóre!
Jak kot ma z kim się bawić, ma okazję powęszyć i pooglądać świat za ZABEZPIECZONYM oknem czy balkonem, to wcale nie musi wychodzić.
A obecne koty w ogóle nie dają sobie założyć szelek i nie wychodzą I wcale nie wygladają na nieszczęśliwe (chociaż jak mogą to próbują wyjść na parapet :D )

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Pt cze 03, 2011 21:33
przez andorka
OPRÓCZ zabezpieczenia balkonu (bo jest to niezbędne dla bezpieczeństwa kota, możesz go przyzwyczaić do szelek i smyczy i zabierać go regularnie na spacery. Tylko szelki musisz najpierw przećwiczyć w domu, bu kot się do nich przywykł. Koty są gumowe ;) i nawet z najciaśniej zapiętych szelek potrafią wyjść

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Pt cze 03, 2011 22:33
przez Vilena
Teraz zastanawiam się czy on da w ogóle sobie założyć te szelki, bo to takie nie w jego stylu jest ;)
Może by się przyzwyczaił, spróbować zawsze można.
Właśnie myślę nad zabezpieczeniem balkonu, tylko jeszcze wiem jak to zrobić bo mamy tutaj dość nie typowe balkony. Będę kombinować.

Tak sobie myślę, żeby go wyprowadzać właśnie dlatego, że prawdopodobnie wcześniej chodził swoimi drogami, a teraz tylko w mieszkaniu siedzi.
Co innego jakby nie wychodził od małego... sama już nie wiem.

alix76 pisze:Jak pies i kto się dogadują? Może kotu potrzeba kilku zabawek, takich dla niego, albo drapaka?

Lostek z psami dogaduje się super. Uwielbia ich towarzystwo, tuli się do nich ciągle :)
Ma oczywiście tylko swoje zabawki; piłki z dzwoneczkiem, myszkę na sznurku i takie inne kocie gadżety, drapak będzie wkrótce :)

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Pt cze 03, 2011 22:53
przez taizu
Tu na miau jest sporo kotow, ktore za młodu były nie tyle wychodzace, ile całkiem bezdomne, a potem stały się szczęśliwymi niewychodzącymi.
kot oczywiście powinien mieć sporo bodźców sensorycznych - kumple do zabawy, duzi do zabawy i miziania, zabawki, zapachy, dźwięki - wtedy na ogół są szczęśliwe i bez wychodzenia. A jeszcze jak się uda pochodzić na szelkach :D
Tyle że kot nie chodzi na ogól jak pies, na długie dystanse Mojemu wystarczał kawałek ogródka 15 x 20 m. Tu sobie podszedł, tam wąchnął, ówdzie pogonił i pacnąl motylka... Wychodziłam z książką, żeby się nie nudzić :)

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Sob cze 04, 2011 8:37
przez Vilena
To może faktycznie nie trzeba z nim wychodzić? Boję się, że wywinie mi się z szelek i pryśnie.
On nawet wenflon umie z łapki wyjąć z kołnierzem na szyi! :lol:
Jeszcze to przemyślę ;)

Dzięki za odpowiedzi!

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Sob cze 04, 2011 8:51
przez kwinta
Piękny ten Twój Lostek :1luvu: przepiękny jest :1luvu:

Pomyśl nad zabezpieczeniem balkonu, Wystarczy mu jak całe lato i jesień będzie się wylegiwał na słoneczku :D

A swoją drogą, upadek z 4 piętra i zero obrażeń - to niesamowite, ale życzę Ci z całego serca, aby już nigdy się nie powtórzyło :kotek: :ok: :ok:

Miał Lostek niebywałego farta :kotek:

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Sob cze 04, 2011 9:07
przez ezzme
zaznaczę sobie, bo zapowiada się na sympatyczny wątek :wink:
o balkonie już wszystko tu napisano to tylko dodam, że możesz poszukać firmy, która zajmuje się zabezpieczeniami.

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Nie cze 05, 2011 8:33
przez Vilena
kwinta pisze:Piękny ten Twój Lostek :1luvu: przepiękny jest :1luvu:

Dzięki! Wyrobił się chłopak ;) Jak go znalazłam to wyglądał masakrycznie.
ezzme pisze:zaznaczę sobie, bo zapowiada się na sympatyczny wątek :wink:

He he :mrgreen:

Powiem Wam, że on teraz w ogóle na balkon nie wychodzi! Dziwna sprawa :?:

To opowiem Wam coś. Jakie "jaja" były z jego kastracją w grudniu zeszłego roku :lol:
Ten gamoń rozlizał całą ranę po kastracji i coś mu tam wypłynęło :roll:
No to migusiem do weta, znowu szycie, za dwa dni znowu to samo. Wet stwierdził, że dziwny ten kot i trzeba założyć mu kołnierz.
Jak nie mógł tego polizać to tak tarł tyłkiem o dywan, że znowu to rozdziubdział :evil:
Wtedy wet zapytał czy to na pewno jest kot? Taki dziwny co jeszcze takiego nie mieli za czasów kadencji.
Nie było innego wyjścia jak zaszyć mosznę. I tak oto Lostek ma zaszytą mosznę i przez tydzień musieliśmy jeździć z nim codziennie na zastrzyk!
Ale w końcu się zagoiło! Ufff...
Miesiąc chodził w tym kołnierzu!

Obrazek

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Nie cze 05, 2011 14:00
przez taizu
Biedaczek!
Ale minę ma ufoludkową

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Nie cze 05, 2011 18:32
przez Vilena
Nazywałam go przez ten czas Ufo-Kotkiem :mrgreen:

Ale ze mnie ciotka klotka! Najważniejszego nie napisałam.
Działo się tak z nim ponieważ jak stwierdził weterynarz, Lost miał uczulenie na szwy, tzn. na tą substancję z której są one zrobione.

Może to wszystko brzmi trochę dziwnie, ale wiem, że można mu ufać bo dla swoich zwierząt wybrałam gabinet cieszący się najlepszą opinią w Bielsku i jestem bardzo zadowolona z podejścia tamtejszych lekarzy do zwierząt :)

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Nie cze 05, 2011 19:53
przez taizu
Tu na miau czytalam juz o uczuleniu kotów na szwy... Lost nie był jedyny... I tak miał szczęście, facet nie ma dużo szwów po zabiegu....

Re: Mój kot Lost i ja - ta która nie zna się na kotach ;)

PostNapisane: Nie cze 05, 2011 20:06
przez Jana
Oprócz balkonu zabezpiecz także okna. I nie uchylaj ich od góry!