
Wszystko sobie pieknie poczytałam / na codzien nie mam czasu

A Niteczka ma sie coraz lepiej. Wsysa jak odkurzacz. Głównie suche i dlatego sie martwiłam, a tu dziś taki piekny watek o suchym.
Własnie pasztet Guarmonda wylądował w koszu
Domaga sie brania na rece. Po prost miałczy i już. Wiec jest noszona jak niemowlak. Wtula głowkę w moja szyję i rozkosznie mruczy.
Tydzień temu nastapiło zapoznanie Nitki z moim TŻ . Wszystkie /tzn. ja, dwie córki i Nitka/ czekałyśmy w napieciu. TŻ był wyraźnie skonsternowany chociaz był o uprzedzony, że bedziemy miec kotka.
Przez jeden dzień narzekał , ze żwirek sie roznosi, że sierść się roznosi i tym podobne dyrdymały typowego pedanta. Ale za to w niedzielę bawił sie z nią 2 godziny, ganiali się po całym mieszkaniu. A w poniedziałek rano NItka , która rano robi obchód rodziny i od kazdego domaga sie wziecia na ręce, staneła przed nim i upomina sie o swoje. A tu nic bo on jeszcze nie załapał o co chodzi. No to mu powiedziałam


Nitka nie daje sobie obciąć pazurów. Wszelki próby kończą sie ucieczka pod łóżko. Ostatnio uciekła na samo słowo "pazurki" . POwiedziałam do córki, która ja trzymała na kolanach "pogłaszcz ja jeszcze trochę bo musze jej obciąć pazurki" a Nitka hop po łóżko. I co tu zrobić

Fajnie jest
