Strona 1 z 2

TARNOBRZEG - zginął kot (i już się znalazł)

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 15:26
przez katatarzyna
witajcie, może ktoś z Tarnobrzegu znajdzie się tutaj i pomoże :)

Wczoraj w okolicach południa/popołudnia zginęła moja kocica. Czarna, duża, z białą krawatką, wykastrowana, ma zwisający brzuch, ma około 7-8 lat.
teoretycznie powinna reagować na słowo "kocie", jednak jak to będzie na zewnątrz - nie wiem.
ObrazekObrazekObrazek

Kocica była niewychodząca, ciągnęło ją na zewnątrz, ale kiedy już wyszła to zaraz chciała wracać. Zdarzyło jej się uciec przez drzwi razy czy dwa razy (sama sobie otwiera drzwi, robi to najczęściej kiedy wyjdzie się na spacer z psem). Niestety obecnie mam ocieplany blok i kilka razy już jej się przytrafiło pochodzić po rusztowaniu. Wtedy na szczęście zawsze na czas zauważaliśmy, że jej nie ma i zdążyliśmy ją przywołać. Wczoraj mój głupi błąd - zostawiłam balkon otwarty na chwilę - jej to wystarczyło. Kiedy już zauważyliśmy jej zniknięcie - jej już nie było na rusztowaniu.

Wczoraj szukaliśmy jej przez całe popołudnie, wieczór, później jeszcze w okolicach godziny 3 nad ranem szukałam - nic. Zapadła się, nie ma jej. Znam już wszystkie przyblokowe koty, jej wciąż nie ma.
Obszukałam okoliczne krzaki, posprawdzałam pod autami, raptem 2 piwnice są otwarte - tam też jej nie znalazłam.
wnioskuję więc, że podczas tych kilku przechadzek poczuła się tak pewnie, że poszła dalej...
dziś poprosiłam o pomoc Panią zajmującą się dokarmianiem okolicznych kotów. Praktycznie co 15 minut chodzę po okolicy i ją szukam.

tylko że nawet nie wiem na jakim obszarze jej szukać... jeśli jest przestraszona - to teoretycznie powinna być tuż przy bloku - a tutaj jej nie ma. nigdzie, w żadnym krzaku, klatki są pozamykane, a te otwarte już sprawdziłam. Jeśli nie jest przestraszona - to powinna wrócić, taką mam nadzieję... a jeśli jest gdzies przestraszona to nie mam pojęcia gdzie może jeszcze być...


jeśli ktoś z okolic spotka takiego kota (a niestety przy moim bloku czarnych kotów ostatnio wysyp, choć żaden nie jest dokładnie takiego umaszczenia jak moja) proszę o informację.

liczę na to, że zareaguje na mój głos (kiedy byłam ją odebrać po kastracji zaraz po usłyszeniu mojego głosu zaczęła przeraźliwie miauczeć, więc może i teraz tak się stanie, może choć cichutko zamiauczy).

Re: TARNOBRZEG - zgnął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 15:29
przez kotx2
dobrze było by porozwieszac ogloszenia np.u veta,w przychodni ,przedszkolu ,szkole itd .nawet w kościele :ok: kotka pewnie jest wystraszona zaraz podrzuce watek jak szukać :ok: udało mi się znaleść cos takiego viewtopic.php?f=1&t=104532&hilit=klub+kotow+odnalezionych

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 15:40
przez katatarzyna
dziękuję, czytam właśnie wszystko co udaje mi się znaleźć.
mieszkam na 3 piętrze i boję się, że nawet jeśli poszła sobie "na spacer" to nie uda jej się już tutaj wrócić, nie wie do której klatki się udać, a nawet gdyby wiedziała to i tak nie mogę zostawić klatki otwartej (sąsiedzi zaraz zamykają i nie obchodzi ich czyjś kot). Boję się też że okoliczne koty ją mogły przegonić gdzieś dalej.
właśnie brat poszedł jej szukać, ale mam wrażenie że to chodzenie w kółko nic nie da, teraz czekam niecierpliwie aż się ściemni, ulica się wyciszy i pójdę jej szukać, może mnie usłyszy, a może ja usłyszę ją.
mam nadzieję że wróci zanim robotnicy skończą ocieplać mój blok (zostało im już niewiele do zrobienia i akurat teraz musiałam tak głupio zrobić), bo kiedy już nie będzie tego rusztowania to jej szanse na wejście do domu totalnie spadną.
Jestem na siebie zła, z jedne strony za wczorajszą głupotę, a z drugiej strony o to, że nie jest nauczona wychodzić (wiem to głupie, ale nie byłoby teraz problemu).

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 15:51
przez Sylwka
Napisz o który blok chodzi (ulicę i numer bloku).
Możesz spróbować skontaktować się z Tarnobrzeskim Stowarzyszeniem Przyjaciół Zwierząt http://www.tspz.pl/index.php?option=com_facileforms&Itemid=36. Gdyby udało się ją namierzyć a nie dało się jej złapać to stowarzyszenie ma klatki łapki i w razie potrzeby zapewne będzie mogło jedną z nich pożyczyć.

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 15:52
przez kotx2
a w przyszłości zabezpieczyc okna :ok:

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 15:56
przez katatarzyna
Blok przy ulicy Wyspiańskiego 15. do Pani Gosi z TSPZ rano dzwoniłam. Jeśli zaś o okna chodzi to kiedy wychodzę z domu zawsze zamykam, a kiedy jestem w domu - kot "wie" że nie wolno mu wychodzić, bo kiedy tylko się zbliża do okien odrazu jej zabraniam i wołam do siebie. Zresztą nawet pies ją od okien odgania ;-) Fakt - mój błąd, moja głupota, jestem na siebie wściekła - bo totalnie zapomniałam o tym, że kot wychodzi na rusztowanie.

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 15:58
przez syla82k
Zapytaj się może robotników czy jej nie widzieli, a może po rusztowaniu poszła na czyjś balkon i weszła do czyjegoś domu. Popytaj sąsiadów, albo do skrzynek pocztowych powrzucaj ogłoszenia. Trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: za znalezienie kici. Moja Aurunia wyszła miesiąc temu z domu i do tej pory jej nie znalazłam, ale ona była wychodząca. Twoja może jest gdzieś blisko tylko się boi odezwać. Szukaj ją w nocy wtedy większe prawdopodobieństwo usłyszenia kota. Weź też latarkę. W nocy jak poświecisz latarką to oczy się świecą. Tyle mogę pomóc i :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 16:00
przez ewar
Na Wyspiańskiego mieszka Basia1968.Napisz do niej pw.

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 16:04
przez kotx2
katatarzyna pisze:Blok przy ulicy Wyspiańskiego 15. do Pani Gosi z TSPZ rano dzwoniłam. Jeśli zaś o okna chodzi to kiedy wychodzę z domu zawsze zamykam, a kiedy jestem w domu - kot "wie" że nie wolno mu wychodzić, bo kiedy tylko się zbliża do okien odrazu jej zabraniam i wołam do siebie. Zresztą nawet pies ją od okien odgania ;-) Fakt - mój błąd, moja głupota, jestem na siebie wściekła - bo totalnie zapomniałam o tym, że kot wychodzi na rusztowanie.

coś ku przestrodze :wink: http://www.youtube.com/watch?v=aYrR6Luk ... dded#at=30

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 16:10
przez katatarzyna
wczoraj już nei było robotników, jutro oczywiście miałam zamiar im powiedzieć żeby się rozglądali. po rusztowaniu chodziliśmy już z bratem kilka razy - na balkonach jej nie ma.
Właśnie miedzy innymi z powodu świecenia się oczu czekam na wieczór z niecierpliwością - wczoraj w ten sposób znalazłam kilka kotów. dziś mam nadzieję znaleźć mojego, nie ma jej dzień a ja już nie mogę wytrzymać, nie potrafię sobie wyobrazić co czują osoby, których kotów nie ma dłużej.

Ewar - dziękuję, już piszę :)
kotx2 - może to głupie ale w tej chwili takie utknięcie mojego kota byłoby dla mnie "dobre", bo oznaczałoby że już wiem gdzie jest.

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 19:24
przez katatarzyna
powiedzcie mi w jakiej odległości od bloku szukać kota? dziś w nocy wybieram się na kolejne poszukiwania, tylko nie wiem jak daleko, czy nie szukam zbyt blisko, albo zbyt daleko...

Re: TARNOBRZEG - zginął kot

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 21:23
przez syla82k
Sama nie wiem. Jeżeli kotka nie była wychodząca to raczej blisko domku powinna się trzymać. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: za poszukiwania i oby dziś już się znalazła i spała w domku

Re: TARNOBRZEG - zginął kot i się znalazł :)

PostNapisane: Pon maja 30, 2011 9:09
przez katatarzyna
kot jest :) znalazł się wczoraj w nocy.

Szukaliśmy kota cały dzień, na zmianę z bratem chodziliśmy po okolic bliższej i tej dalszej również. Później godzina 22.00 ponowne szukanie i ja po raz kolejny wyszłam w okolicach godziny 2.00. Wcześniej wysypałam wkoło rusztowania kocie kupy, coby może dzięki temu poczuła, że to jej okolica. I tak od godziny 2 zaczęłam chodzić i kiciać, za każdym razem kiedy gdzieś szłam miałam wrażenie, że muszę pójść jeszcze tam i tam, a z drugiej strony czułam, że ona tak daleko nie przyszłaby, no i że może już być pod blokiem. w końcu wróciłam pod blok z postanowieniem ciągłego wołania w okolicy. na szczęście kiedy tak kicicałam mieszkaniec pierwszej klatki mojego bloku spytał czy szukam kota. nawet nie wiecie ile tchnął nadziei we mnie. A kiedy powiedział, że u nich na klatce siedzi czarny kot - biegłam jak na skrzydłach. Wchodzimy - kota już nie ma, obiegłam wszystkie piętra, posprawdzałam wszystkie "zegary" (liczniki prądu), nic. Ale najważniejsze, że jakiś trop jest. Wracam na parter, patrze, a tam w "zegarze siedzi" jakiś kot, na szczęście zegar był otwarty, otwieram... MÓJ! Nie odpowiadała żadnym mruknięciem, ani jej zwyczajowym "stęknięciem" ale nie uciekała, poza tym z pyszczka wyglądał dokładnie jak moja kocica. podnoszę - jest krawatka, podnoszę dalej - nie ma jąder, więc już byłam pewna, że to moja kicia. W domu pies nie wiedział co zrobić ze szczęścia kiedy ją zobaczył.

Ależ jestem szczęśliwa!

Znając mojego kota wiedziałam, że wbiegnie do pierwszej lepszej otwartej klatki. Tylko, że w moim bloku wszystkie są pozamykane. Dlatego sprawdzałam każdą napotkaną otwartą klatkę wzdłuż i wszerz... Widać było jakieś przejście umożliwiające kotu dostanie się na klatkę poprzez piwnicę (w mojej klatce byłoby to niemożliwe, tam - piwnica jest inaczej "zrobiona", nie ma głównych drzwi wejściowych).

Więc kotów uciekinierów szukać trzeba faktycznie blisko domu, wręcz wkoło domu, sprawdzać każdy otwarty zakamarek, szukać, pytać ludzi, bo oni dużo wiedzą.

Re: TARNOBRZEG - zginął kot (i już się znalazł)

PostNapisane: Pon maja 30, 2011 9:14
przez Agulas74
Super, że się znalazła!

Jednak jeśli chodzi o balkon rusztowanie to nie jedyne zagrożenie, kotka może spaść (mnóstwo jest takich wypadków), a z 3 pietra to już bardzo niebezpieczne. Jeśli tam wychodzi pomyślcie o siatce...

Re: TARNOBRZEG - zginął kot (i już się znalazł)

PostNapisane: Pon maja 30, 2011 9:21
przez katatarzyna
o siatce pomyślę napewno. Wcześniej nie było takiej potrzeby, bo naprawdę tylko podchodziła do balkonu, popatrzyła co się dzieje, a kiedy próbowała wyjść - zawsze reagowała na "cofanie". okna były otwarte przez te 7-8 lat ( a może już nawet i więcej) odkąd ją mamy i nie wyszła na parapet ani razu. podchodzi do okna z dużą rezerwą, więc byliśmy spokojni, no ale po tej przygodzie jedno okno napewno zabezpieczymy, tak by móc latem otwierać bez zmartwień.

Ostatnio denerwowała mnie tłuczeniem się nocnym po domu (dawno jej się to nie zdarzało), wczoraj byłam szczęśliwa to słysząc.
W ogóle kiedy wzięłam ją do domu to nie dała nawet po sobie poznać, że coś się stało, standardowo wskoczyła na stół, jak gdyby nigdy nic, palnęła łapką psa i zaczęła nocne szaleństwo. nawet wiele nie jadła.