Strona 1 z 3

URODZIŁO NAM SIĘ, czyli Chrzanowskie Ogony ;) Epidemia...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:14
przez Szenila
Grupa wolontariuszy od wielu lat zajmujących się kotami (a czasem też psami- taki produkt uboczny) na naszym terenie w końcu wzięła się w garść. Z przerażeniem obserwowała kolejne odsyłane pisma z Sądu- a to to nie tak, a to tamto.... Korespondencja trwała, czasem zakrawała na absurdalne motywy jak z "Procesu" Franza Kawki, czasem winne było nasze durnowate myślenie i branie dokumentów na logikę. Ale... w końcu... przyszedł taki jeden liścik... niepozorny, malutki... wszyscy myśleli, że wytyka kolejne braki w dokumentach,nosiliśmy się z tym listem jak z kopertą z wąglikiem, był oglądany pod różnymi kątami, prawdopodobnie przypominało to scenę z wybiegu dla małp w zoo, ale....w końcu go otworzyliśmy, i...



Z dumą ogłaszamy, że urodziło nam się stowarzyszenie :mrgreen: od 24 marca 2011r działamy już oficjalnie! Jesteśmy Towarzystwem Ochrony Przyrody "INNI".*

Naszym priorytetem jest ograniczenie populacji bezdomnych i wolnożyjacych kotów na naszym terenie, a także doprowadzenie do powstania małego, działającego na zasadzie domu tymczasowego, miejskiego schroniska .

Oprócz tego, każdy z nas ma jakiegoś "hopla"- są osoby karmiące stada wolnożyjących kotów, w zimie przekopujące się do miejsc karmienia łopatą do śniegu, w lecie zbierające rozrzucone po działkach przez "miastowych'' kocięta.Bez nich nie możliwe było by zapanowanie nad stadami działkowych i przyblokowych kotów.
Są osoby lubiące wycierać własnymi włosami obcym ludziom piwnice z pajęczyn w pogoni za kotką do ciachnięcia, leżące godzinami na środku miasta pod krzakiem i kiciające do przestraszonego, schowanego pod tymże krzakiem kociaka, są też i takie, które na hasło "bardzochorykot" lub "onnapewnonieprzeżyje" starają udowodnić się niedowiarkom, że: a właśnie, że przeżyje!... I tak sobie działamy... stale pod opieką mamy około 150 kotów (w tym wolnożyjące, tymczasowe, oraz tzw,. koty menelskie, które niby mają dom, ale jednak trzeba kontrolować, czy wszystko w porządku), oraz kilkanaście psów. Leczymy,sterylizujemy,dzikie koty wypuszczamy, nienadające się do wypuszczenia lub mniej dzikie oswajamy, znajdujemy domy.

*INNI - wyszliśmy na przeciw oczekiwaniom "rynku", czyli nazwa zrobiła się sama: ileż to razy słyszeliśmy zdania w rodzaju: "dlaczego ja mam się zająć tym kotem? On jest chory i brzydki, trzeba leczyć! Ja nie mogę, niech inni się tym zajmą", "no tak, zimno temu psu w budzie bez podłogi, no, woda zamarzła w misce. Ale czemu akurat ja mam się narażać? Przecież inni też mogą coś zrobić!", "to co z tego że ten kot tak siedzi?No nie ma pół łapy, to jak ma chodzić. Trza go uspać, albo leczyć czy co...na ale czemu ja mam się tym zająć,przecież to nie mój kot? Co to ja jestem,święty? Co ja mogę? Ja już mam zwierzęta:mam rybki i papużkę, jak inni nie mają co robić, to niech się nim zajmą." Więc INNI przychodzą i się zajmują- trudno, ktoś musi być INNY.

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:15
przez Szenila
Niektóre Koty pod naszą opieką...

Rynek wtórny, drugi sort, towar używany, wybrakowany i niekompletny.
Takie są najlepsze :mrgreen:

Nic Mi Nie Jest( dla przyjaciół NIŚ)-Obrazek
Kocurek dziki, dziki jak jasna ch....do klatki pułapki dopchnęłam go miotłą na długim kiju. W drodze do weterynarza wgryzł mi się w przez pręty klatki w palec tak,że zastanawiałam się, czy zje go w całości czy jednak wypluje :roll: . Wypluł :lol: . Prawdopodobnie zaatakowany przez psa, dokonała się "samo amputacja" tylnej łapki, a ogonek trzeba było ciachnąć- sam by nie odpadł. Przy okazji miał być wykastrowany- skończyło się dłuugim szukaniem zagubionego w brzuchu jądra- wyglądał jak kotka po podwójnej sterylizacji...Przesiedział 3 dni pod kanapą, przemyślał pewne sprawy i zrobił się najmilszym na świecie kocurkiem. Czarny, więc przynosi pecha. Sobie. Np. przed wyjęciem szwów myjąc brzuszek zaczepił o szwa zębem, a drapiąc kanapę wyrwał sobie pazur,,, dom dla niego powinien być cały wyłożony gąbką :roll:

Trykot (nie Tricat :lol: , to nie od szczepionki)
Obrazek
kot menelski, nawet ma tak wpisane w rejestrze w lecznicy 8) . Stare uszkodzenie nerwów w przedniej łapce- nie ma w niej czucia- prawdopodobnie po pogryzieniu, bo łapa nie była złamana. Nie bardzo leczące się zapalenie ucha, plus rana na pysiu wyglądająca jak poparzenie.Nie, nie wróci już do swoich "opiekunów". Próbujemy leczyć też łapkę- a nuż, widelec...jeszcze nie wykastrowany, postanowił cieszyć się z życia i obsikuje serwetkę- jak serwetka nie leży na stoliku- nie wysika się nigdzie, prędzej mu pęcherz pęknie :roll: Kochany, bardzo przylepny kocurek. Typ pantoflarza. Lubi spać na stole :lol:

Pastel
Obrazek
Ten kot ma niesamowitą zdolność robienia krwiaków na ludziach :roll: . Miał być uśpiony z powodu agresji. "Człowiek" twierdził, że jak kot ma żyć bez jajek, to niech lepiej w ogóle nie żyje. A Pastel chodził jak dresiarz z bejsbolem i patrzył tylko, komu by wprać- tak na niego działały hormony...Nie ważne, czy człowiek, czy kot- ważne, żeby wgryźć się w ciało :? No cóż- ciachnięty zaczyna wychodzić na ludzi. Prawdopodobnie był bity- boi się gwałtownych ruchów i nadal potrafi ugryźć - na wszelki wypadek. Ale zaczął już upominać się o głaski i ślicznie prosi o jedzenie- siada na dwóch łapkach, a przednimi macha jak miś w zoo. Dysponuje również ślicznymi, różowymi pysiami :lol:

Shimi
Obrazek
koteczka ze starym złamaniem biodra-nie leczonym, więc łapka ciągnęła się za kotem.I tak się ciągły obie- łapka i kicia, przez naszą wiochę. Zadzwoniła do nas pani z wyjaśnieniem, że kotem trzeba się zajmować:karmić i zmieniać wodę, więc ona nie może jej przygarnąć, bo pracuje i nie ma czasu. I możemy ją sobie zabrać. Po lekach neurologicznych i masażach łapka już prawie jak nowa.Bardzo sympatyczna kicia, spokojna i gapowata. Prawdopodobnie wysterylizowana.Lubi kiszone ogórki i pomidory 8)

Menelskie kociaki.
Obrazek
Nie dopilnowaliśmy- twierdzili, że mają dwie kotki, więc dwie ciachnęliśmy. Po jakimś czasie radośnie przynieśli miot miniaturowych 3 tygodniowych szkielecików, bo kotka straciła pokarm. Powiedzieli z dumą:" Możecie sobie wziąć. Na zawsze." Super, oczywiście,że skorzystaliśmy :roll: było ich cztery- kocurek i trzy koteczki. Kocurek odszedł we śnie, zasnął i się nie obudził...prawdopodobnie wada genetyczna.. Reszta rozwija się dobrze: jedzą, tyją, a nawet juz zaczynają wchodzić po firankach - mądre koty 8)

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:22
przez puszatek
można pogratulować...

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:27
przez Cindy
No to GRATULACJE I POWODZENIA W DZIALANIU :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
To co niektorzy spieprzyli teraz INNI beda prostowac :roll:
Zycze Wam abyscie mieli jak najmniej do "roboty" - ale wiem, ze i tak bedziecie mieli mnostwo pracy :roll:
:piwa: Za Was i za Wasza dzialalnosc :piwa: :piwa: :piwa:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:29
przez puszatek
czyli można :wink:
też gratuluję i życzę powodzenia :piwa:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:32
przez wistra
Już weszłam z duszą na ramieniu, że ktoś napisał, że mu się kotka przed chwilą okociła, bo jest przeciwny sterylce, albo to była wpadka.

A tu proszę, takie PIĘKNE urodziny :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:37
przez J.D.
ale wam fajnie :D a ja jestem sama :cry: u mnie to na prawdę tylko koty się rodzą :cry:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 21:44
przez Szenila
J.D. pisze:ale wam fajnie :D a ja jestem sama :cry: u mnie to na prawdę tylko koty się rodzą :cry:

No to zapraszamy do nas :mrgreen:

A najbardziej cieszę się z loga- na jego górze leży różowy,pocerowany kot :lol:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 22:00
przez Alienor
Wszystkiego najlepszego i sto lat :ok: :ok: :ok:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 22:01
przez Mulesia
Gratulacje :piwa:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 22:24
przez Szenila
Dziękuje(my) wszystkim za gratulacje :1luvu:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ,jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Sob maja 28, 2011 23:18
przez Szenila
I jeszcze trochę...

Matylda- biało- czarna nastolatka. Poznaliśmy się 2 lata temu, kiedy sterylizowaliśmy przyzakładowe koty. Ta koteczka miała trwale uszkodzone oko-zrosty po kocim katarze, źrenica się nie rozszerza.Nie miała też ucha. Po sterylizacji wróciła na swoje śmieci. A dwa tygodnie potem znowu do nas, bo zrobiła się przepuklina po zabiegu. Powtórka z szycia, kotka wypuszczona. Po tygodniu od wypuszczenia-uczulenie na szwy. Wyleczona, wypuszczona. Po trzech tygodniach telefon-kotka wpadła do studzienki kanalizacyjnej. Mokra, przemarznięta- wróciła do nas. Nie mieliśmy odwagi sprawdzać, co jeszcze może jej się przydarzyć :roll: Po kilku tygodniach odwiedził nas strażak, oglądał kota którego chciał adoptować, i zobaczył Matyldę: "O, to ta kotka, którą dwa razy zdejmowałem z drzewa, raz z dachu tej wysokiej stodoły, a potem ktoś ją zatrzasnął w magazynie" 8O

Jojczydło
Obrazek
dziki podrostek, z ciągłym zapaleniem dziąseł. Podejrzewany o FeLV, okazał się być FIV :roll: Nie bardzo ma gdzie być wypuszczony, bo tam skąd jest nie może wrócić. Więc sobie jest. Leczymy.

Lilca- 10cio miesięczna koteczka, której leczenie znudziło się jej opiekunom.Nie bardzo już wiemy(weci też) co z nią jest i jak to leczyć. Podejrzewana o FIP bezwysiękowy, chociaż wyniki są nie jednoznaczne. Waży 1,5 kilo. "Przerobiła" FIPowe "kłaczki" w oczach, biegunki, wymioty,przewlekłe zapalenie jelita grubego, coś a'la zaburzenia neurologiczne, dwa ataki padaczki...Przylepa z poczuciem humoru.

Listopadki
Obrazek
Szafirek, Motylek(na zdj) i Niecierpek. Dzikie koty ze stada rozmnażającego się w bardzo bliskim pokrewieństwie, stąd różne dziwne przypadłości, nie przytrafiające się normalnym kotom. Motylek na przykład ma zwyrodnienie stawów podobne do takiego, na jakie chorują psy dużych ras. W związku z tym co jakiś czas puchnie i boli któraś z łap. Szafirek i Motylek są jeszcze nie wykastrowani- ich brat nie przeżył kastracji-uczulenie na narkozę. Motylek był ciachany na specjalnie dobranej i pod monitoringiem, a na dwa pozostałe nie mamy na razie kasy- to droga impreza...One już nie wrócą na swoje śmieci- to koty specjalnej troski.Bardzo się lubią, zawsze razem śpią.Śpią też obok ludzi a nawet się tulą, ale tylko kiedy myślą, że człowiek śpi.

Re: URODZIŁO NAM SIĘ, jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 6:13
przez CoToMa
Gratuluję.
:ok: :ok: :ok:

Re: URODZIŁO NAM SIĘ, jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 8:33
przez cangu
By ci, którzy nie mówią zostali wreszcie wysłuchani...

Re: URODZIŁO NAM SIĘ, jest jeszcze takie malutkie...

PostNapisane: Nie maja 29, 2011 8:38
przez Satyr77
Gratulacje :ok: :ok: :ok: Oby więcej takich urodzin :mrgreen: