Strona 1 z 1

Okrucieństwo czy choroba?

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 1:19
przez Ewik
Na moim "pracowym" parkingu od czasu do czasu obserwuje dwa dzikie, pręgowane koty. Kocimabry lażą sobie miedzy samochodami, "strzykają" sobie w zderzaki od czasu do czasu jestem świadkiem małych bitew miedzy nimi. Koty sa kompletnie dzikie ale wygladaja dosyc dorodnie, byc może ktos je dokarmia ( wyglądaja jak rodzeństwa, sa identyczne!). Dzisiaj zauważyłam jednego z nich, obwąchiwał sobie jak zwykle jeden z samochodzików, patrze jednak, a kot ma za uchem rozległą ranę. Zaczęłysmy sie z koleżanką mu przygladać, patrzymy, a za drugim uchem taka sam krwawa rana. Włosy zjeżyły nam sie na glowach i zamarłysmy, bo każda z nas pomyslała o tym samym...to wyglądało tak jakby ktos próbował kociakowi jakims ostrym narzędziem...amputować uszy!!! Kot ma dwa krwawe "nacięcia" za uszami, świeże, z widoczna żywą tkanką :!: Nie moge przestac o tym myśleć, bo zastanawiam sie czy jest to moze jakaś nieprzyjemna wygladajaca tylko tak makabrycznie egzema czy sadyzm jakiegos zwyrodnialca. Co moze powodowac takie objawy?
Bede obserwowac, mam nadzieje ze uda mi się wyjść i podejśc bliżej ( kota widziałam z 3 m), tylko niestety one uciekaja przed ludźmi...:(

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 1:24
przez Wojtek
Skoro jest taki nieufny do ludzi, to nie sądzę żeby pozwolił komuś podejść do siebie i uszkodzić sobie uszy.
Może to wynik bójki z innym kotem lub psem?

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 1:37
przez Estraven
Albo wynik wpakowania gdzieś głowy i późniejszego szarpania, aby ją wyjąć :roll:

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 1:40
przez Wojtek
Estraven pisze:Albo wynik wpakowania gdzieś głowy i późniejszego szarpania, aby ją wyjąć :roll:

To chyba najbardziej prawdopodobne.

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 1:43
przez Ewik
Tak, tylko,ze te rany sa takie symetryczne, wątpię czy pies czy inny kot miałby szanse zrobic cos takiego, kot jest w dobrym stanie (?), dosyć grubiutki, nie ma innych ran, tylko te "nacięcia". Koty chowaja sie pod samochodami, sporo ludzi sie tam kręci, nie wiem czy zareagowały by na kicianie, nie próbowałam, musiałabym wyjść i sprawdzić...to wyglada tak jakby ktos kotu ciachnął nożem za uszami...

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 1:45
przez Wojtek
Ewik pisze:Tak, tylko,ze te rany sa takie symetryczne, wątpię czy pies czy inny kot miałby szanse zrobic cos takiego

To wskazuje na słuszność tego co napisał Estraven.

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 1:46
przez Ewik
Wojtek pisze:
Estraven pisze:Albo wynik wpakowania gdzieś głowy i późniejszego szarpania, aby ją wyjąć :roll:

To chyba najbardziej prawdopodobne.

No faktycznie, jest tam sporo ogródków, dzielnica willowa, ogrodzenia z siatki, może wpakował gdzieś łepek...jesli tak to musiał nieżle sie szarpac biedactwo...:(

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 8:08
przez Katy
Ewik, ale sprobuj sprawdzic, tak na wszelki wypadek... Obserwuj, moze kot bedzie potrzebowal pomocy weta, chocby jednorazowej...
Bidulek :(

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 10:00
przez Malgorzata
Ewik, gdzie to jest dokladniej? Pytam, bo od paru dni nie widze "mojej " dzikiej dwojki burasow - jak w Twoim opisie. Mogly sobie podejsc spod Auchan w Piasecznie?

okrucieństwo?

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 10:34
przez jul-kot
Witam!
Może to jest zrobione rozmyślnie, dosyć jest zwyrodnialców. Może to być efekt złapania się kota we wnyki (pętla z drutu). Najprawdopodobniej jednak kot sam się tak urządził próbujac wyjść np. z zamkniętej piwnicy.

Koty zimują w piwnicach. Zwykle jakieś okienka są uchylone. Ludzie zamykają je dopiero w czasie mrozów, kiedy piwnice są już zasiedlone przez koty. Koty usiłując się uwolnić drapią i gryzą siatki i kraty, wyłamując sobie zęby i pazury. Jeśli im się to nie uda, giną okrutną śmiercią z ran, głodu i pragnienia. Czasem sprytny dozorca wystawia głodzonym od wielu dni kotom jedzenie z trucizną. Nie lubi ich, bo brudzą.

BARDZO WAS PROSZĘ!
PILNUJCIE, ŻEBY W WASZYCH PIWNICACH PRZYNAJMNIEJ JEDNO OKIENKO BYŁO UCHYLONE!

Koty nie brudzą w piwnicy, jeśli mają możliwość wychodzenia na powietrze. Jeśli ktoś nie chce mieć kotów w piwnicy, nie musi. Ale zanim ją zamknie na głucho, powinien sprawdzić, czy nie ma tam zwierząt.
Pozdrawiam, Juliusz.

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 10:37
przez Anja
Juliuszu, temat piwnic byl juz wielokrotnie poruszany na Forum :roll: :lol: . Czasem mam wrazenie, ze traktujesz nas jak male dzieci, ktorymi w przewazajacej wiekszosci juz dawno nie jestesmy :D .

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 10:46
przez jul-kot
Witaj Anju!
Nie byłem stałym bywalcem tego forum, zaglądam tu od niedawna. Nie znam ludzi ( no może kilka osób ), ani dawnych wątków. Nie chcę nikogo obrazić ani sugerować niewiedzy. Ale wciąż zapewne pojawiają się i tutaj nowe osoby i myślę, że taka informacja nie zaszkodzi.
Jeśli tym, co napisałem uraziłem Ciebie lub kogoś innego, to przepraszam, nie miałem takiego zamiaru. A mimo wszystko, nikt przede mną nie napisał, że to mogła być próba (udana zresztą) uwolnienia się z piwnicy.
Pozdrawiam, Juliusz.

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 10:52
przez Anja
Juliszu, zapewniam Cie ze mnie nie uraziles, jezeli tak mnie zrozumiales to ja przepraszam :lol: . M.in dlatego wstawiam emotikony z usmiechami, zebys wiedzial, ze nie mam zlych intencji. Ciesze sie, ze jestes z nami na Forum i dzielisz sie swoja wiedza i doswiadczeniem.

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 11:07
przez Ewik
Malgorzata pisze:Ewik, gdzie to jest dokladniej? Pytam, bo od paru dni nie widze "mojej " dzikiej dwojki burasow - jak w Twoim opisie. Mogly sobie podejsc spod Auchan w Piasecznie?

Malgorzato, to napewno nie sa Twoje kotuchy, to stali rezydenci z Okecia ( w poblizu ogródków), widuje je tam czesto i zawsze wydawaly mi sie najedzone i w dobrej formie, dopiero wczoraj zobaczyłam te uszy u jednego z nich...:( dzisiaj ani widu ani słychu...

PostNapisane: Czw lut 12, 2004 11:45
przez Malgorzata
Dzieki, pisz jak kocina sie miewa. :lol: