Pomocy- kot z kryształami odporny na leczenie
Jak w tytule- wetowi kończą się pomysły...
Wszystko zaczęło się w marcu- kot zaczął "śpiewać" i sikać po kątach. Miał 8 miesięcy, więc - dojrzewanie.
Paskud był wnętrakiem, więc kastracja wiązała się z poważnym zabiegiem.
Niestety po operacji problemy nie ustały. Złapaliśmy siki do analizy- diagnoza- zapalenie pęcherza, zbyt wysokie PH moczu, zagrożenie kryształami.
No to leczymy- zastrzyki, antybiotyki, Uro-pet.... Wyniki moczu w normie, kot nadal leje.
Po miesiącu lekarz mówi- zachowanie behawioralne... Załamaliśmy się, mamy 38 metrów na czwartym pietrze w bloku, koty są dwa, zaprzyjaźnione i w ogóle. Zaczeły się czary mary- kuwety w każdym kącie, krople Baha, miski wysoko, mnóstwo czułości i NIC.
Znaleźliśmy nawet Felkowi nowy dom, wychodzący, gdzie byłby jedynym kotem. Z płaczem odwieźliśmy go do nowego domu, gdzie nastąpił zwrot akcji - kot biegł a z niego się lało. Totalnie nietrzymanie moczu, potem śpiewy i sikanie gdzie popadnie,, niemal pod siebie.
To my znowu kota za fraki i do weta.
Zastrzyki, antybiotyki, przeciwbólowe... pomaga dopóki kot jest "pod wpływem". 12 godzin mija- i znowu - wycie, sikanie małymi kropelkami trochę w jednej kuwecie, trochę w drugiej...
Wczoraj dostał relanium chodził naćpany cały wieczór, ale w nocy przestało działać i znowu wycie, małe sikanie...
Dziś wet powiedział, że nie wie co robić. Wyniki moczu tez wiele nie mówią - ph w normie, stan zapalny lżejszy niz lekki, i małe kryształy, ale nie wiadomo jakie bo sa małe i owalne a ph jest w normie :/
Na razie kopiliśmy karmę Urinary i dalej antybiotyki, nospa i relanium. Niedługo ma byc rentgen...
Wiem, że długi post, ale ja jestem totalnie zagubiona. Coś jeszcze mogę zrobić czy mam kota uzależnionego od leków symulanta?
Wszystko zaczęło się w marcu- kot zaczął "śpiewać" i sikać po kątach. Miał 8 miesięcy, więc - dojrzewanie.
Paskud był wnętrakiem, więc kastracja wiązała się z poważnym zabiegiem.
Niestety po operacji problemy nie ustały. Złapaliśmy siki do analizy- diagnoza- zapalenie pęcherza, zbyt wysokie PH moczu, zagrożenie kryształami.
No to leczymy- zastrzyki, antybiotyki, Uro-pet.... Wyniki moczu w normie, kot nadal leje.
Po miesiącu lekarz mówi- zachowanie behawioralne... Załamaliśmy się, mamy 38 metrów na czwartym pietrze w bloku, koty są dwa, zaprzyjaźnione i w ogóle. Zaczeły się czary mary- kuwety w każdym kącie, krople Baha, miski wysoko, mnóstwo czułości i NIC.
Znaleźliśmy nawet Felkowi nowy dom, wychodzący, gdzie byłby jedynym kotem. Z płaczem odwieźliśmy go do nowego domu, gdzie nastąpił zwrot akcji - kot biegł a z niego się lało. Totalnie nietrzymanie moczu, potem śpiewy i sikanie gdzie popadnie,, niemal pod siebie.
To my znowu kota za fraki i do weta.
Zastrzyki, antybiotyki, przeciwbólowe... pomaga dopóki kot jest "pod wpływem". 12 godzin mija- i znowu - wycie, sikanie małymi kropelkami trochę w jednej kuwecie, trochę w drugiej...
Wczoraj dostał relanium chodził naćpany cały wieczór, ale w nocy przestało działać i znowu wycie, małe sikanie...
Dziś wet powiedział, że nie wie co robić. Wyniki moczu tez wiele nie mówią - ph w normie, stan zapalny lżejszy niz lekki, i małe kryształy, ale nie wiadomo jakie bo sa małe i owalne a ph jest w normie :/
Na razie kopiliśmy karmę Urinary i dalej antybiotyki, nospa i relanium. Niedługo ma byc rentgen...
Wiem, że długi post, ale ja jestem totalnie zagubiona. Coś jeszcze mogę zrobić czy mam kota uzależnionego od leków symulanta?
