wybaczcie, jeśli piszę nie tu gdzie trzeba (wowczas proszę o przeniesienie watku), ale piszę na szybko, z komórki, z marudzącym maluchem

Na terenie koło zakładu pracy mojej znajomej okociła się przychodna kotka. Wypatrzyli to ochroniarze, do tej pory opiekowali się kotką i maluchami, ale teraz podobno zaczynają robić problemy, podobno była mowa o oddaniu kotów do schroniska.
Częsć kociaków jest "zarezerwowana", jednego bierze moja przyjaciółka i w związku z zaistniała sytuacją pyta, czy takiego maluszka można już zabrać od mamy (kotki mają ok.5tyg.) Oczywiście odradzałam jej to, ale już sama nie wiem, wizja schroniska nie jest zachęcająca. Obiecałam zorientować się w możliwości znalezienia DT, zwłaszcza, że tam teraz na pewno nikt nie zadba o odrobaczenia i szczepienia, a już czas. Wiem, że tu jest wiele dobrych dusz, które mają doświadczenie w takich sprawach.
proszę więc o pomoc. Kotkow jest pięć, mają ok.5 tygodni, z relacji przyjaciółki wynika, że 2-3 z nich mają zapewnione docelowe domy. Kotki są na Żeraniu. Może da się cos zrobić, żeby nie odbierać teraz kociąt mamie?