Koszmaria pisze:dla kogoś zdecydowanego zrobić jakiemukolwiek zwierzęciu krzywdę,bo niszczy mu ogródek, nie polecałabym żadnego zwierzaka do domu
lepiej niech pomyśli czy zainwestować w odstraszacze chemiczne[repelenty] czy w lepsze zabezpieczenie ogrodzenia...
Też mam mieszane uczucia

Ale jakby pies był żony (świadomie wzięty), to mąż by raczej się nie wtrącał.. ogródek jest, wiec wystarczy pasa puszczać na dwór, to co innego niż opieka w bloku (wyprowadzanie, stała obecność psa, który niewybiegany będzie siać zniszczenie) .. Ale też mi brzmi w oczach i uszach reportaż z TVP info o szczeniakach pochowanych żywcem, wiec nie wiem na ile warto dawać takie rady (małżeństwu)
Z resztą co komu mogą przeszkadzać koty w ogródku (chyba, ze ma własne wychodzące i boi się chorób)

Edit: jak powodem jest "niszczenie ogródka" to wszystkie psiaki małe, acz nerwowe odpadają, mają tendencja do zadeptywania wszelkiej roślinności, podkopów itd. Dla wielbicieli pięknych grządek- koszmar i zaraza

Wtedy byłaby to typowa sytuacja : wymienił stryjek skierkę na kijek, albo z deszczu pod rynnę
