kot w wakacje.
Witam wszystkich!
Jestem nowa na tym forum, tematy wakacyjne zapewne się już przewijały. Jednak proszę Was o opinie i poradę.
Otóż jestem szczęśliwą właścicielką sześcioletniego, "uczłowieczonego" kocura. Jest do nas bardzo przywiązany i niezbyt dobrze toleruje obcych (nikomu nie daje się głaskać, czasem syczy ostrzegawczo). Każdego roku jeździł z nami na wakacje, jest przyzwyczajony do podróży samochodem. Jednak w tym roku mój przyszły mąż chcąc zrobić mi niespodziankę wykupił wycieczkę do Włoch (podróż poślubna). Pomysł był taki, aby kota na ten czas zakwaterować u mojej mamy. Zwierzak znał dom, gdyż przebywał w nim często. Znał również moją mamę. No i na próbę zostawiliśmy go na jedną dobę. No i klops. Kot syczał, był wręcz agresywny. Bardzo mało jadł. Przetrzymaliśmy go do rana. Kot był zmarnowany po jednej dobie.
Tak więc ta opcja odpadła. Kolejna jest taka by kot został w domu i każdego dnia był doglądany przez mojego brata. Brat mógłby mu dotrzymywać towarzystwa przez kilka godzin dziennie. No i opcja trzecia- mam odpowiedzialnych znajomych, którzy mogliby na czas naszego wyjazdu u nas zamieszkać. Jaki pomysł uważacie za lepszy dla niego? Boję się okropnie, że nie zniesie tego rozstania, że nie będzie chciał jeść. Że nie zaakceptuje nowych opiekunów. Czy we własnym domu będzie lepiej znosił tę rozłąkę?
Serce mnie boli na myśl, że mam go zostawić, jednak chciałabym jechać w podróż poślubną. Znajomi mówią, że mnie "pokręciło". Że zapewniam kotu najlepszą możliwą opiekę, a nadal mam jakiś problem.
Proszę pomóżcie wybrać mi najlepsze rozwiązanie.
Jestem nowa na tym forum, tematy wakacyjne zapewne się już przewijały. Jednak proszę Was o opinie i poradę.
Otóż jestem szczęśliwą właścicielką sześcioletniego, "uczłowieczonego" kocura. Jest do nas bardzo przywiązany i niezbyt dobrze toleruje obcych (nikomu nie daje się głaskać, czasem syczy ostrzegawczo). Każdego roku jeździł z nami na wakacje, jest przyzwyczajony do podróży samochodem. Jednak w tym roku mój przyszły mąż chcąc zrobić mi niespodziankę wykupił wycieczkę do Włoch (podróż poślubna). Pomysł był taki, aby kota na ten czas zakwaterować u mojej mamy. Zwierzak znał dom, gdyż przebywał w nim często. Znał również moją mamę. No i na próbę zostawiliśmy go na jedną dobę. No i klops. Kot syczał, był wręcz agresywny. Bardzo mało jadł. Przetrzymaliśmy go do rana. Kot był zmarnowany po jednej dobie.
Tak więc ta opcja odpadła. Kolejna jest taka by kot został w domu i każdego dnia był doglądany przez mojego brata. Brat mógłby mu dotrzymywać towarzystwa przez kilka godzin dziennie. No i opcja trzecia- mam odpowiedzialnych znajomych, którzy mogliby na czas naszego wyjazdu u nas zamieszkać. Jaki pomysł uważacie za lepszy dla niego? Boję się okropnie, że nie zniesie tego rozstania, że nie będzie chciał jeść. Że nie zaakceptuje nowych opiekunów. Czy we własnym domu będzie lepiej znosił tę rozłąkę?
Serce mnie boli na myśl, że mam go zostawić, jednak chciałabym jechać w podróż poślubną. Znajomi mówią, że mnie "pokręciło". Że zapewniam kotu najlepszą możliwą opiekę, a nadal mam jakiś problem.
Proszę pomóżcie wybrać mi najlepsze rozwiązanie.
