Strona 1 z 2

Dziwny weterynarz

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 13:11
przez mala Kasia
Z rozpedu napisalam o tym w watku Witam!, ale to zasluguje na oddzielny watek.
Chcialabym wam opowiedziec o mojej wczorajszej wizycie u weta.
Celem wizyty byly rutynowe szczepienia obu kotek.
Z Ela nie bylo problemu, zaszczepila bez gadania.
Ale mala miala miec powtórke tricetu i pani weterynarz nie bardzo chciala ja zaszczepic, poniewaz wedlug niej to bylo bez sensu, podobno dopiero za rok podaje sie nastepna. Spytalam sie o szczepienie bialaczki. Twierdzila ze szczepionki na sama bialaczke nie ma, sa tylko laczone z innymi szczepionkami. Ale najwyrazniej nie byla pewna, bo powiedziala ze ona jeszcze do kogos zadzwoni i ja mam w piatek sie dowiedziec. Prawde mówiac pomyslalam ze nie powinnam dalej dyskutowac, bo to bez sensu tylko poszukac innego weterynarza. Na szczescie dzis wieczorem przyjedzie do mnie do domu inny weterynarz i zaszczepi Kasandre
Co sadzicie o pani weterynarz?

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 13:17
przez yyahyoo
hmm, rzeczywiście dziwna wetka :?

czy możesz podać mi jej namiary na pw- będe wiedziała kogo unikać

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 13:19
przez Malgorzata
Dziwne :wink:

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 13:22
przez Mysza
Ze jest MOCNO niedouczona :evil: :evil: Rozumien, że można mieć swoje zdanie, ale żeby nie wiedzieć 8O :!:
I zdecydowanie zmieniłabym weta. A co jeśli kot poważniej by zachorował? :strach:

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 13:37
przez Happy
A ja niedawno kłóciłam się z wetką, która chciała podać mojej kici Fel-O-Vax V, twierdząc, że nie szczepi przeciw białaczce. Gdy zaoponowałam, to się na mnie wydarła, co też takiego ja opowiadam (naprawdę, ona krzyczy! Bardzo niemiłe te wizyty były). Dopiero, gdy ją poprosiłam o wyjęcie szczepionki z lodówki i przeczytanie naklejki, musiała przyznać, że jest tam leukemia. Nie zbiło jej to z tropu, za chwilę krzyczała na mnie w innej sprawie. Nie jest już moją wetką.

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 13:45
przez Katy
Hmmm... A ja bym weta po tym, ze nie wie czy na bialaczke jest osobna szczepionka nie skreslala tak od razu... Medycyna idzie do przodu, moze chciala sie upewnic? Jaka jest poza tym? Czy wszystkie inne rzeczy robi w porzadku?
Nie wiem, moj wet tez nie wiedzial kiedys czegos, powiedzial, ze doczyta... I ja to rozumiem... Lepiej, ze sie przyznal ze nie wie niz probowal strzelac...
Chyba ze pani jest ogolnie niedouczona, ale to inna sprawa...

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 14:05
przez Sigrid
Mam podobne zdanie jak Katy. Wolę, jeśli lekarz czy wet przyzna się, że czegoś nie wie i zadeklaruje chęć sprawdzenia czegoś, niż kiedy nie wie, ale idzie w zaparte.
Inna sprawa to kwestia zaufania. Jeśli uważasz, że wetka powinna się jeszcze dokształcić - lepiej poszukać kogoś innego.

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 15:11
przez kasia piet
Dziewczyny a zauwazylyscie, ze wetka, u ktorej byla mala Kasia, odmowila zaszczepienia malej, 3-miesiecznej Kasandry? To miala byc szczepionka powtorkowa
chciala zostawic kotke, o ktorej wiedziala, ze najprawdopodobniej bedzie jechala na wysatwe (mala Kasia o tym poinformowala) na jednej, jedynej szczepionce w zyciu, a nastepna zrobic za rok.
Ale mala miala miec powtórke tricetu i pani weterynarz nie bardzo chciala ja zaszczepic, poniewaz wedlug niej to bylo bez sensu, podobno dopiero za rok podaje sie nastepna.

program szczepien chyba powinni znac wszyscy weci?
a z bialaczka to inna sprawa

PostNapisane: Wto lut 10, 2004 23:39
przez Viola
Na szczęście dziś Kasandra została zaszczepiona.Wysłałam do niej mojego zaprzyjaźnionego i również zaruszczonego(kotka Demeter)weta.Był nią zachwycony.Dodam ze to ten sam u którego na szczepieniu była K-Calista.

PostNapisane: Śro lut 11, 2004 0:09
przez Ellen
Happy, ja tez kiedys mialam do czynienia z wydzierajacymi sie wetami, ale to bylo dawno, nie te czasy. Pamietam jak jeden taki madry sterylizowal moja Kicie i sie biedna kocina obudzila w trakcie operacji :strach:

PostNapisane: Śro lut 11, 2004 0:23
przez Janka
8O

PostNapisane: Śro lut 11, 2004 0:36
przez Nelly
Ellen 8O o jeżu!
Krzyczący na mnie wet??? Nieeee
Ja bym profilaktycznie zmieniła weta jednak, może nie wiedzieć czegoś, oczywiście nikt nie jest alfą i omegą, ale szczepienia? Taka podstawowa sprawa?

PostNapisane: Śro lut 11, 2004 0:53
przez G.N.
Nelly pisze:Ellen 8O o jeżu!
Krzyczący na mnie wet??? Nieeee
Ja bym profilaktycznie zmieniła weta jednak, może nie wiedzieć czegoś, oczywiście nikt nie jest alfą i omegą, ale szczepienia? Taka podstawowa sprawa?
Zgdza się. Szanuje i doceniam to że ktoś umie powiedziec "nie wiem, dowiem się", ale jakieś podstawy trzeba mieć. To raz. A dwa jak ktoś próbuje Cie zakrzyczeć to znaczy że nie ma racjonalnych argumentów

PostNapisane: Śro lut 11, 2004 1:50
przez Happy
G.N. pisze:(...) jak ktoś próbuje Cie zakrzyczeć to znaczy że nie ma racjonalnych argumentów

O to, to! Niektórzy tego jednak nie rozumieją.

Ellen, masz szczęście, że Ty KIEDYŚ natknęłaś się na takich wetów. Ja się zmagałam z mądralami jeszcze niedawno, teraz chodzę gdzie indziej, a tamta wetka nadal popełnia podstawowe błędy i nadal przyjmuje wielu pacjentów, którym nie przeszkadza, że się na nich krzyczy. "Jak tak z góry traktuje, to pewnie strasznie mądra jest!" Taka jest tutejsza rzeczywistość :(

PostNapisane: Śro lut 11, 2004 3:58
przez Raddemenes
Ellen pisze:Happy, ja tez kiedys mialam do czynienia z wydzierajacymi sie wetami, ale to bylo dawno, nie te czasy. Pamietam jak jeden taki madry sterylizowal moja Kicie i sie biedna kocina obudzila w trakcie operacji :strach:


Zapewiam, że nie od krzyku tego bencwała... :evil:
Poprostu się "szczypał"w środkach lub nie potrafił dobrać dawki pod narkozę...
A potem rodzą się historie typu - miałem operację na wyrostek, lekarz się zapomniał i została mi beczka po piwie w brzuchu... :)
To oczywiście żart totalny (i nie generalizuję, lecz zainteresowani wiedzą, iż tak się zdaża), ale jakbym spotkał lekarza wet. który sie ze mną kłuci odnośnie np. wspomnianego Fel-0-Vax 5 i zakazu szepiania na białaczke to na miejscu bym mu "wklepał", że np. posyła biedne zwierzaki do piachu... A co on wie co wstrzykuje skoro po farmacji składników nie potrafi odczytać....?
Cóż na każdej medycynie (człowieczej i zwierzęcej) chemia i farmaceutyka to totalna podstawa (z doświadczenia wiem że nie różnią się absolutnie niczym poza proporcjami i specyfiką chorób wirusowych - dobry wet potrafi zalecic leki tzw. "człowiecze" na wyleczenie kociambra, psa, żółwia, etc....) Dla każdego lekarza to jak tabliczka mnożenia, a tym on potem lepszy im bardziej poza praktyką ma to jeszcze "we krwi"...
Tu akurat nie ma absolutnie dyskusji!!!!

ps. szczepionki "Fel0vax'a" na naszym rynku są powszechnie dostępne od conajmniej 2 lat... skoro aż takie zaległości u tego "kolegi" - to polecam skreślić tego weta z leczenia swoich kociaków i ponadto kreatywnie reagować na zakończenie jego kariery we właściwych instytucjach...

ps. 2. Może i przykład nie na miejscu - mój ojciec lat temu spadł z wysokości (pilot) m.in. i stlukł łokieć... nic nie złamał tylko zbił totalnie... po latach kilkudziestu owo zbicie "przypomniało" się - decyzja ręka do amputacji....
Dobrze, że dobrych lekarzy zawsze w kole rodziny było "od metra" - założyli drenaż, 2 tygodnie odwpowiedniego leczenia i ręka jak ta lala....
Dziś bez mała minęło prawie 20 lat i bez nawrotów....
A mogłem się witać od tylu lat z ojcem lewą ręką.... :wink: