Depresja czy agresja?

Witam!
Mam spory problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Mam dwa 1,5 roczne koty. Są ze sobą od pierwszych miesięcy życia. Miłość kwitła, oczywiście Pierwszy był szefem, ale to szefowanie nie było groźne. Jednak od kilku miesięcy nastąpiło pogorszenie stosunków. Najpierw zauważyliśmy oziębienie, przestali razem spać, bawić się. Pierwszy zaczął się zachowywać jakby go nosiło z powodu wiosny, co dziwne bo kastrowany. Zaczęło się coraz bardziej brutalne podgryzanie za kark i po łapkach. Doszło do strasznych gonitw, aż musiałam reagować, gdyż Drugi o mało głowy nie rozwalił. Weterynarz stwierdził, że to depresja albo że niektóre koty stają się agresywne - co zaczęło mnie poważnie martwić. Przepisał antydepresanty. Nie dość, że kocina rzygała to jeszcze jak legła na fotelu tak leżała. Po trzech kapsułkach zrezygnowałam. Był spokój może ze 3 tygodnie. Od kilku dni znowu agresor się włączył. Jeśli jestem w domu - izoluję. Ale ileż można? Poza tym strach zostawić samych. Żal mi drugiego bo to towarzyska kocina i spokojna. Jestem w patowej sytuacji, bo przecież nie oddam i nie uśpię.
PROSZĘ, POMOCY!!!
Mam spory problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Mam dwa 1,5 roczne koty. Są ze sobą od pierwszych miesięcy życia. Miłość kwitła, oczywiście Pierwszy był szefem, ale to szefowanie nie było groźne. Jednak od kilku miesięcy nastąpiło pogorszenie stosunków. Najpierw zauważyliśmy oziębienie, przestali razem spać, bawić się. Pierwszy zaczął się zachowywać jakby go nosiło z powodu wiosny, co dziwne bo kastrowany. Zaczęło się coraz bardziej brutalne podgryzanie za kark i po łapkach. Doszło do strasznych gonitw, aż musiałam reagować, gdyż Drugi o mało głowy nie rozwalił. Weterynarz stwierdził, że to depresja albo że niektóre koty stają się agresywne - co zaczęło mnie poważnie martwić. Przepisał antydepresanty. Nie dość, że kocina rzygała to jeszcze jak legła na fotelu tak leżała. Po trzech kapsułkach zrezygnowałam. Był spokój może ze 3 tygodnie. Od kilku dni znowu agresor się włączył. Jeśli jestem w domu - izoluję. Ale ileż można? Poza tym strach zostawić samych. Żal mi drugiego bo to towarzyska kocina i spokojna. Jestem w patowej sytuacji, bo przecież nie oddam i nie uśpię.
PROSZĘ, POMOCY!!!