Strona 1 z 15
PROŚBA O INTERWENCJĘ NA WOŁOSKIEJ 34/W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 21:15
przez inaf
Zadzwoniła do mnie rodzina adopcyjna z Placu Inwalidów 10 (Warszawa) z informacją z pozoru brzmiącą standardowo: na klatce bloku na Wołoskiej 34 jest kotka. Wałęsa się od tygodnia, moi adopcyjni ją dokarmiają. Kotka ma widoczne nabrzmiałe sutki (czyli po wykocie? Pani twierdzi, że szczupła, więc po wykocie?)
Na moją prośbę moi adopcyjni, którzy zamieszkują w bloku od miesiąca, zrobili rekonesans, chodząc od drzwi do drzwi.
Okazało się, iż sprawa jest bardziej skomplikowana. Do kotki przyznała się pani z piętra 7 lub 8: środowisko patologiczne, zbieraczka śmieci ze śmietników. Otworzyła drzwi i powiedziała moim adopcyjnym, iż ta kotka, gdy ma ruję to ucieka, a ona nie jest w stanie upilnować wszystkich swoich zwierząt. Przy okazji na klatkę wysypało się kilka psów.
Musimy zakładać, iż mieszka tam przynajmniej 10 sztuk zwierzaków, ale może być ponad 10 kotów i 4 psy.
Niewysterylizowane kotki nie mogą "uciekać": jakiś lokator przegoni i będzie kolejny kot mnożący się na ulicy. Z resztą trzeba zakładać, iż ona jest już ciężarna.
Proszę chętnych wolontariuszy o interwencję (na myśli oczywiście sterylki).
My nie zdołamy w tym sezonie ogarnąć dodatkowo W-wy, jak się to już zdarzało.
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA WOŁOSKIEJ 34/W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 21:54
przez inaf
hop, Warszawa śpi?
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:02
przez Mimisia
Kochani, niech ktoś pomoże! Tak naprawdę to by wystarczyło skoczyć w to miejsce i zabrać tę kotkę, która właściwie prawie zamieszkała już na tej klatce i zawieźć na sterylkę do Koterii. Można by też porozmawiać z tą kobietą i ciachnąć jej resztę kotek. Osoba, która od INAF zaadotowała kotkę i zgłosiła jej tę sprawę nie ma zamiaru osobiście się tym zająć, tłumacząc się brakiem czasu, transportera, a wogóle to ona się boi wziąć na ręcę obcego kota.
No my nie damy rady - mieszkamy w Mińsku 40 km od Warszawy, mamy też problem z transportem, wszędzie musimy tramwajami jeździć, a ja to już wogóle wymiękam, bo nie mam czasu i cała moja działalność w ciągu ostatnich miesięcy to ogłaszanie (z dość miernym skutkiem).
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:08
przez Szalony Kot
Przyklejam. I zaraz pokimbinuję.
Czy adopcyjni daliby radę przetrzymać kotkę tydzień po zabiegu..?
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:11
przez OKI
W Koterii to przetrzymają, tylko pytanie w jakim wieku maluchy, skoro karmiąca, i gdzie one są? Czy można zabrać matkę, czy raczej najpierw trzeba namierzyć maluchy

Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:13
przez Mimisia
Szalony Kot pisze:Przyklejam. I zaraz pokimbinuję.
Czy adopcyjni daliby radę przetrzymać kotkę tydzień po zabiegu..?
Sądząc po zachowaniu tej pani, wątpię. Inaf sugerowała jej, by zabrała kotkę do weta już dzisiaj, to ona nie bardzo chciała, chyba się bała tej kotki.
W Koterii to chyba by przetrzymali ile trzeba, kwestia zawiezienia.
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:13
przez AnielkaG
miejsce na sterylkę z przetrzymaniem to mam, tylko co dalej z tą kotką? nie powinna tam wracać
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:16
przez Mimisia
OKI pisze:W Koterii to przetrzymają, tylko pytanie w jakim wieku maluchy, skoro karmiąca, i gdzie one są? Czy można zabrać matkę, czy raczej najpierw trzeba namierzyć maluchy

Z tego, co ta Pani, co zgłosiła problem ustaliła, to ta kotka własnie ma rujkę. Możliwe więc, że karmi małe? Ta Pani ustaliła dzisiaj z sąsiadami, że to kotka jakiejś zbieraczki, co ma parę psów i więcej kotów. Zawsze można by z tą właścicielką kotki porozmawiać i wypytac o maluchy, istnieje tylko ryzyko, że to nawiedzona kociara, co nie pozwala "okaleczać" kotki poprzez kastrację

Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:19
przez OKI
Ja się nie znam, ale...
inaf pisze:Zadzwoniła do mnie rodzina adopcyjna z Placu Inwalidów 10 (Warszawa) z informacją z pozoru brzmiącą standardowo: na klatce bloku jest kotka. Wałęsa się od tygodnia, moi adopcyjni ją dokarmiają. Kotka ma widoczne nabrzmiałe sutki (czyli po wykocie? Pani twierdzi, że szczupła, więc po wykocie?) [...]
Niewysterylizowane kotki nie mogą "uciekać": jakiś lokator przegoni i będzie kolejny kot mnożący się na ulicy. Z resztą trzeba zakładać, iż ona jest już ciężarna. [...]

Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:27
przez Mimisia
OKI pisze:Ja się nie znam, ale...
inaf pisze:Zadzwoniła do mnie rodzina adopcyjna z Placu Inwalidów 10 (Warszawa) z informacją z pozoru brzmiącą standardowo: na klatce bloku jest kotka. Wałęsa się od tygodnia, moi adopcyjni ją dokarmiają. Kotka ma widoczne nabrzmiałe sutki (czyli po wykocie? Pani twierdzi, że szczupła, więc po wykocie?) [...]
Niewysterylizowane kotki nie mogą "uciekać": jakiś lokator przegoni i będzie kolejny kot mnożący się na ulicy. Z resztą trzeba zakładać, iż ona jest już ciężarna. [...]

Kwestię tych cycuszków to powinien ocenić wet albo ktoś kto się zna - ta Pani co zadzwoniła do inaf, to nie była na początku pewna czy to kot, czy kotka, więc nic pewnego jak to jest z tymi sutkami. Kotka podobno jest od kilku dni ciągle widziana na klatce schodowej, stąd było domniemanie, że jest bezdomna. Dopiero dzisiaj po południu ta Pani pochodziła po piętrach i wypytała ludzi o tę kotkę. W ten sposób dowiedziała się, że kotka ma rujkę i domaga się wypuszczania z domu. Myślę więc, że jak ma rujkę, to może już nie karmi, ale ja się na tym nie znam.
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:29
przez OKI
Niech się wypowiedzą mądrzejsi, ale chyba karmiąca kotka może już rujkować. Niestety

Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:30
przez Szalony Kot
Ja słyszałam, że kotka zaraz po urodzeniu ma od razu rujkę, a potem przez ok. miesiąc, jak karmi, to nie.
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:41
przez Mimisia
Szalony Kot pisze:Ja słyszałam, że kotka zaraz po urodzeniu ma od razu rujkę, a potem przez ok. miesiąc, jak karmi, to nie.
Najrozsądniej by było chyba po prostu porozmawiać z tą kobietą, właścicielką kotki. Wymagało by to na pewno pewnej dozy odwagi i dyplomacji, no i chęci. Chyba, że któraś z Was potrafi sama ocenić stan cycuszków.
Ja narazie znikam i może zajrzę jutro po południu. Inaf wie więcej na temat sytuacji, bo to ona dostała to "zgłoszenie".
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:43
przez Agn
Kotka po porodzie przez różny okres czasu może nie mieć rui - jest to bardzo indywidualne i uzależnione od wielu czynników. Tylko bardzo krótki okres tuż po porodzie, kiedy kocięta przeżyły, a kotka ma stały dostęp do jedzenia, kocica opuszcza małe tylko po to by się najeść i załatwić, wtedy [i:2k1i6gk8]raczej[/i:2k1i6gk8] w ciążę nie zachodzi.
Należy założyć, że kotka, która karmi może mieć ruję.
U kotów wolnożyjących zdarza się, że kotka zachodzi w drugą ciążę krótko po urodzeniu poprzedniego miotu i rodząc następny miot porzuca często jeszcze nie w pełni samodzielne starsze kocięta.
Jeśli nie można namierzyć tego miotu, który teraz karmi, pozostaje albo obserwować i zabierać na aborcję, kiedy zacznie być widoczny powiększający się brzuch [dość ryzykowna opcja, bo do dnia porodu może nie być widoczny] albo łapać teraz, ciąć małym bocznym cięciem i wypuszczać po dobie, dwóch, żeby wróciła do kociąt [też ryzykowne, bo nie wiadomo, jak duże są te karmione kocięta i czy dadzą rade przeżyć dobę, dwie bez matki].
Opcja niemal idealna - zgarnąć matkę z kociętami, kotkę wysterylizować i pozwolić odkarmić maluchy.
`Niemal idealna`, bo organizacyjnie to kupa roboty.
Re: PROŚBA O INTERWENCJĘ NA PL. INWALIDÓW W-WA

Napisane:
Sob kwi 09, 2011 22:46
przez OKI
Mimisia pisze:Szalony Kot pisze:Ja słyszałam, że kotka zaraz po urodzeniu ma od razu rujkę, a potem przez ok. miesiąc, jak karmi, to nie.
Najrozsądniej by było chyba po prostu porozmawiać z tą kobietą, właścicielką kotki. Wymagało by to na pewno pewnej dozy odwagi i dyplomacji, no i chęci. Chyba, że któraś z Was potrafi sama ocenić stan cycuszków.
Ja narazie znikam i może zajrzę jutro po południu. Inaf wie więcej na temat sytuacji, bo to ona dostała to "zgłoszenie".
Raczej bym się oparła na własnym oglądzie - "właścicielka" może nie wiedzieć, zwłaszcza jeśli kotka okociła się poza mieszkaniem

Agn pisze:Kotka po porodzie przez różny okres czasu może nie mieć rui - jest to bardzo indywidualne i uzależnione od wielu czynników. Tylko bardzo krótki okres tuż po porodzie, kiedy kocięta przeżyły, a kotka ma stały dostęp do jedzenia, kocica opuszcza małe tylko po to by się najeść i załatwić, wtedy raczej w ciążę nie zachodzi.
Należy założyć, że kotka, która karmi może mieć ruję.
U kotów wolnożyjących zdarza się, że kotka zachodzi w drugą ciążę krótko po urodzeniu poprzedniego miotu i rodząc następny miot porzuca często jeszcze nie w pełni samodzielne starsze kocięta.
Jeśli nie można namierzyć tego miotu, który teraz karmi, pozostaje albo obserwować i zabierać na aborcję, kiedy zacznie być widoczny powiększający się brzuch [dość ryzykowna opcja, bo do dnia porodu może nie być widoczny] albo łapać teraz, ciąć małym bocznym cięciem i wypuszczać po dobie, dwóch, żeby wróciła do kociąt [też ryzykowne, bo nie wiadomo, jak duże są te karmione kocięta i czy dadzą rade przeżyć dobę, dwie bez matki].
Opcja niemal idealna - zgarnąć matkę z kociętami, kotkę wysterylizować i pozwolić odkarmić maluchy.
'Niemal idealna', bo organizacyjnie to kupa roboty.
No właśnie tak coś czułam
Rozumiem, że ta kotka da się wziąć na ręce?