Strona 1 z 4
Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pon kwi 04, 2011 12:29
przez ewk@
Kot (samiec kastrat) po przejściach, który dwukrotnie przeżył śmierć właściciela, ma około 8-10 lat i jest głuchy, prawie przez całą dobę przeraźliwie miauczy. Po oddaniu do adopcji zachowywał się "normalnie" przez pierwszy miesiąc pobytu w nowym domu. W domu są jeszcze dwa inne koty, które zaniepokojone chodzą za nim, liżą, chcą pocieszać. Problemy zaczęły się, kiedy nowa pani wyjechała na tydzień i ponownie został sam w domu, tylko z dochodzącym karmicielem. Od powrotu pani kot nie miauczy tylko wtedy kiedy śpi. Może to zbieg okoliczności, może wiosna, może coś go boli, tego nie wiemy. Weterynarz nie stwierdził żadnej choroby. Dał lek uspokajający, który nie pomaga. Dziś wieczorem kota czeka kolejna wizyta u innego weterynarza i - jeśli nie znajdzie on "złotego środka" na miauczenie kota - czeka nieszczęśnika kolejne przeżycie, czyli zwrot z adopcji. Osoba, która go wzięła, zadzwoniła, że nie chce go oddawać, ale wszystkiego już próbowała i dłużej nie wytrzyma, ani ona ani sąsiedzi.
Co robić?
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pon kwi 04, 2011 12:34
przez ana
1. Krople Bacha (może forumowa ryśka dobierze odpowiednią kompozycję)?
2. Feliway?
3. Odpowiednie dla kotów mocniejsze środki poprawiające nastrój (do uzgodnienia z vetem)?
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pon kwi 04, 2011 13:18
przez annafreesprit
Chryste Panie, Ewa, spełnia się nasz najczarniejszy sen?
Że kiciasty (największy miziak z kotów p.Danuty!) znalazł dom tylko przejściowo, teraz jest 'do zwrotu', a nie ma dokąd wrócić? Bo przecież nie wróci do domu p.Danuty, bo ani jej nie ma, ani jej mieszkania...
Wziąć na tortury, przepytać osobę, która się nim opiekowała pod nieobecność nowej właścicielki.
Od którego momentu tak się dzieje, co się wydarzyło?
Tak po prostu któregoś dnia wstał i zaczął miauczeć?
Może da się ustalić uchwytną przyczynę dlaczego/ od kiedy tak się dzieje?
Czy wykazuje jakąkolwiek reakcję bólową czy są momenty kiedy ten 'płacz' się nasila lub słabnie?
Albo faktycznie spróbować 'okadzania' Feliwayem?
Albo... zdrowaśki odmawiać (ale w tym jestem kiepska) na intencję, albo co...?

Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pon kwi 04, 2011 13:48
przez czarno-czarni
jaki lek na uspokojenie dostaje? Tu nie chodzi u uspokojenie kota - chodzi o wyleczenie zaburzeń zachowania.
Poza tym - tego typu zachowanie jest typowe dla starszych kotów - dotyczy zaburzeń zachowania, lęków separacyjnych i często także spraw typu zaburzenia rytmu sen / czuwanie.
Wielu wetów jest zamkniętych na te schorzenia, ale odpowiadają one schorzeniom ludzi - zaburzeniom zachowania, pamięci , zwapnieniu struktur mózgowych, Alzheimerowi itp.
Pomocne mogą być (ale nie po jednej tabletce - bo leczenie trwa) preparaty z grup"
fluoksetyna, selegilina - po konsultacji z wetem. Ja znam przypadki świetnej odpowiedzi na selegilinę przy nadmiernej wokalizacji, która najpewniej wynika z lęku seperacyjnego. Kot jest starszy, tyle razy tracił dom, opiekunka wyjechała, on mógł mocno to przeżyć.
KalmAid - formuła dla kotów - warto podawać regularnie + coś z w/w.
Do tego dołączyłabym karmę RC Calm - jęsli jego stan na to pozwala (bo przeciwwskazaniem jest np. niewydolność nerek)
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pon kwi 04, 2011 13:56
przez ASK@
kropl bacha i behawiorysta wchodzi w grę. Storturowanie osoby opiekującej sie kotem podczas wyjazdu tez wskazane.
Mozę to szok po stracie włąscicielki.Kolejnej. Nie wiedział przecież,ze wróci. Albo reakcja bólowa.Miał badania?
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pon kwi 04, 2011 20:16
przez ewk@
Wiem, że był już u 3 weterynarzy, niestety nie wiem jakie miał badania i co bierze. Spróbuję ustalić. Mam nadzieję, że dzisiejsza wizyta coś wniesie. Przekazałam wszystkie informacje z forum. Dowiedziałam się też, że kot bywa długo sam (znaczy - sam z dwoma innymi kotami, bez człowieka), czasem także w weekendy. Jego poprzednia (nieżyjąca) pani pracowała tylko 2 - 3 dni w tygodniu. Nie miauczał jak wychodziła do pracy, ani jak była w szpitalu, ani jak mieszkał sam (z innymi kotami) przez dwa tygodnie po jej śmierci, choć wtedy już zdarzało się, że się "żalił" jak przychodziłam karmić kocie towarzystwo, ale wystarczyło go pogłaskać, żeby zaczął mruczeć. Miał "swoje stado", od którego został oddzielony. Kotkę, z którą razem trafił z poprzedniego domu, również po śmierci właścicielki. Może były bardziej ze sobą zżyte niż to wyglądało. Wydawało się, że to kot, który zaaklimatyzuje się wszędzie. Miziak. Przylepa. Każdego kupił. Ocierał się, pakował na kolana, do torby. Obecny dom dał mu dużo ciepła, ale boję się, że się podda...
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pon kwi 04, 2011 20:22
przez ewk@

O mnie mowa...
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Czw kwi 14, 2011 16:35
przez ewk@
Stało się. Czarnuszek jutro wraca z adopcji. Szukamy dobrego domu, który przygarnie płaczącego staruszka.
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Czw kwi 14, 2011 16:45
przez AnielkaG
Moja głucha kotka też tak płakała. Wet mówił wtedy że to się czesto zdarza u głuchych kotów. Na szczęście Zulka wyła tylko w nocy, po prostu nikt obcy u nas nie mógł nocować. My byliśmy przyzwyczajeni.
U niego wyraźnie stres to nasila

Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Czw kwi 14, 2011 16:47
przez ASK@
ewk@ pisze:Stało się. Czarnuszek jutro wraca z adopcji. Szukamy dobrego domu, który przygarnie płaczącego staruszka.
Krople Bacha by moze pomogły.feliway? Coś stosowali,szukali alternatywnej pomocy prócz wizyt u weta? To wygląda an mega stres!
Biedny kocio.
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Czw kwi 14, 2011 16:52
przez kinga w.
Kurcze... U mojej Miyuki darcie ryja nasila sie zawsze wiosna. Tez ma zwyczaj koncertowac tak od serca i o ile zima jest milczaca, o tyle wiecej slonca oznacze czestsze recitale. Roznie - siedzi w jednym miejscu i spiewa, albo lazi po domu i sie drze. Nic jej nie jest, nic sie od zimy nie zmienilo, tylko kota zlapala wene. Moze byc jedno z drugim - zaburzenia zachowania powiazane ze stresem, ze zmiana warunkow + wiosna w kocim krwioobiegu. Tez mamy sasiadow od ktorych slychac nawet rozmowy, wole sie nie domyslac jak wyraznie slysza kocie koncerty. Moze nikt nie zadzwoni do RSPCA...
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Czw kwi 14, 2011 16:57
przez ewk@
On podobno też tylko w nocy krzyczy. Zobaczymy jutro jak go dostanę, na jakich jest lekach, co jeszcze da się zrobić i czy moje koty go nie zabiją. Będę walczyć. To jest takie kochane kocisko. Miziak i wieczny "asystent". Ja bym pewnie spała z wrzeszczącym kiciem, ale... sąsiedzi już i tak chcą mnie zabić - bez Czarnuszka - za koty - moje 7, niektóre wychodzące, z Czarnuszkiem będzie 8, za karmione koty piwniczne oraz za syna grającego metal. A stropy u nas takie, że słyszę jak sąsiadka z góry puści bąka.
I martwię się, że mu w takim stadzie nie będzie dobrze... Choć przynajmniej będzie można udawać, że lubi metal

Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Czw kwi 14, 2011 17:01
przez ewk@
Kto mi powie jak z tymi kroplami Bacha? Skąd je wziąć, jak dawać?
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Czw kwi 14, 2011 17:04
przez kinga w.
Mam z jednej strony Chinczyka, ktory pewnie na koncerty Miyuki reaguje slinotokiem, ale on na policje nie zadzwoni bo sam miewa z nia problemy. Po drugiej stronie jakas balkanska nacja, mrukowate i po angielsku nie kumate wiec nie zadzwonia nawet gdyby chcieli.

Aha! Miyuki drze rowniez pyszcza kiedy chce zeby jej puscic wode nad wanna, bo z mniejszych miseczek kotecek nie pija. Moze Czarnulek cos sobie w ten sposob probuje zalatwic? Czasem trudno za nimi nadazyc...
Re: Przeraźliwie miauczący bez przerwy kot - traci dom - pomocy

Napisane:
Pt kwi 15, 2011 0:05
przez ewk@
ASK@ pisze:ewk@ pisze:Stało się. Czarnuszek jutro wraca z adopcji. Szukamy dobrego domu, który przygarnie płaczącego staruszka.
Krople Bacha by moze pomogły.feliway? Coś stosowali,szukali alternatywnej pomocy prócz wizyt u weta? To wygląda an mega stres!
Biedny kocio.
Ano biedny. Będę jego czwartym (całkiem nieznanym) domem i w dodatku raczej tymczasowym. Ciekawe, czy jeszcze pamięta, że go karmiłam. To byłby jakiś plus na początek.
Ponawiam nieśmiało pytanie o krople Bacha. Które? Jak dawkować? Jak podawać?