Zaginęłam: Zelda...... i znalazłam się :)))))))))!!!!!

"...Wyszłam w środę ok. 16 i się zgubiłam. Mam pręgowane buro-rude futerko. Znaki szczególne to brak końcówki ogona, brak przednich ząbków (dlatego czasem języczek mi wystaje), żółte oczy i czarne futerko na spodzie łapek. Jestem zaczipowana, wysterylizowana i w trakcie leczenia (przewlekłe zapalenie dziąseł) i reaguję na swoje imię. Jestem wysterylizowana. Mieszkam na rogu Mochnackiego i Poprzecznej w Krakowie (dokładnie Mochnackiego 35). Proszę Cię, pomóż mi odnaleźć mój dom, gdyż bardzo tęsknię za moimi człowiekami..."
http://www.bankfotek.pl/view/930159
http://www.bankfotek.pl/view/930161
http://www.bankfotek.pl/view/930162
http://www.bankfotek.pl/view/930163
Kotka zniknęła 30.03.2011. Nie mam jej już 3 dobę. Jest niewychodząca, ale mamy ją ze schroniska, więc może zanim tam trafiła, radziła sobie długo na zewnątrz. Co noc obchodzimy z żoną okolicę w jej poszukiwaniu, kiciając i grzechocząc sucha karmą, którą uwielbia. W promieniu 3 km od domu porozwieszaliśmy ogłoszenia, powiadomiliśmy schronisko (ogłoszenie jest na stronie http://www.schronisko.krakow.pl/index.php?id=62). W poniedziałek odbieramy z drukarni ulotki i wrzucamy do skrzynek. Dodatkowo daliśmy ogłoszenie w pobliskiej szkole podstawowej.
W dzień zniknięcia kotka dziwnie się zachowywała: tarzała się po podłodze, ocierała o nią pyszczkiem, turlała na grzebiecie i wylizywała ją.
Żona przepłakała już dwie noce... ja wystawiam jej na bieżąco na parapet przy oknie, przez które wyglądała jej miseczkę z jedzeniem i z wodą. Położyłem jej też kawałek wykładziny z jej zapachem, na którym spała. Na ogródek wysypałem jej odchody. Strasznie za nią teśknimy i nie wyobrażamy sobie domu bez niej.
Oczywiście na znalazcę czeka nagroda
http://www.bankfotek.pl/view/930159
http://www.bankfotek.pl/view/930161
http://www.bankfotek.pl/view/930162
http://www.bankfotek.pl/view/930163
Kotka zniknęła 30.03.2011. Nie mam jej już 3 dobę. Jest niewychodząca, ale mamy ją ze schroniska, więc może zanim tam trafiła, radziła sobie długo na zewnątrz. Co noc obchodzimy z żoną okolicę w jej poszukiwaniu, kiciając i grzechocząc sucha karmą, którą uwielbia. W promieniu 3 km od domu porozwieszaliśmy ogłoszenia, powiadomiliśmy schronisko (ogłoszenie jest na stronie http://www.schronisko.krakow.pl/index.php?id=62). W poniedziałek odbieramy z drukarni ulotki i wrzucamy do skrzynek. Dodatkowo daliśmy ogłoszenie w pobliskiej szkole podstawowej.
W dzień zniknięcia kotka dziwnie się zachowywała: tarzała się po podłodze, ocierała o nią pyszczkiem, turlała na grzebiecie i wylizywała ją.
Żona przepłakała już dwie noce... ja wystawiam jej na bieżąco na parapet przy oknie, przez które wyglądała jej miseczkę z jedzeniem i z wodą. Położyłem jej też kawałek wykładziny z jej zapachem, na którym spała. Na ogródek wysypałem jej odchody. Strasznie za nią teśknimy i nie wyobrażamy sobie domu bez niej.
Oczywiście na znalazcę czeka nagroda
