Jas - historia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 05, 2004 0:17 Jas - historia

jas trafil do mnie z Azylu w Konstancinie. Biedna, mala kupka nieszczescia, zabiedzona i dzika. Wzielam go w listopadzie do oswojenia, poruszona apelem by oswajac kociaki. Jas jest dalej pol-dzikuskiem, ale za to jest piekny, lobuzuje z kotami i palaszuje ogromnie ilosci jedzenia jakby ciagle pamietal o swojej nieszczesliwej przeszlosci.
Szukalam domu dla Jasia, ale postawilam warunki: siatki w oknach, ewentualnie dom w spokojnej okolicy, doswiadczenie i drugi kot bo Jas uwielbia towarzystwo kotow. Oczywiscie nikt nie byl odpowiedni, az trafila sie kobietka z Lublina z ktora pisze juz drugi tydzien, spelnia warunki, jest przesympatyczna, kocha koty i zakochala sie w Jasiu. Powiedzialam, ze oddam, ale tak mi smutno. Wiem, ze zaraz trafi do mnie jakas kolejna bieda ktorej bede mogla pomoc, bo z szostka nie poradze sobie finansowo, wiec teraz pomoc bym za bardzo nie mogla. Oddalam tyle kotow, ale Jas jest szczegolny. Jak przezyc oddanie do adopcji? Takie bylo zamierzenie, Jas obiecany, wiec wezmie go Ania, a mnie ogarnia coraz wiekszy smutek:-(
Obrazek

cathrine1

 
Posty: 753
Od: Śro maja 28, 2003 23:53
Lokalizacja: Wawa-Bródno

Post » Czw lut 05, 2004 0:21

Pomyśl, że czeka na Ciebie inny, na pewno tak samo wspaniały Jaś i dzięki tej adopcji bedziesz mogła mu pomóc...
Tak dużo kotów czekających na szansę, a tak mało ludzi gotowych im dać szansę. Jesteś im potrzebna.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw lut 05, 2004 0:40

Owiem Ci rysia, ze niesamowicie podziwiam Ciebie i piniegi i jeszcze kilka innych osob, ktore nie domagajac sie pochwal robia tak wiele i zawsze sa zyczliwe dla innych. Pewnie masz racje, ze trafi sie inny, ale serce boli i mam nadzieje, ze Ania sie rozmysli :oops: Wiesz jak to jest, nikt nie jest lepszym wlascicielem kota niz my sami :roll: Prawda?
Obrazek

cathrine1

 
Posty: 753
Od: Śro maja 28, 2003 23:53
Lokalizacja: Wawa-Bródno

Post » Czw lut 05, 2004 1:30

Takie rozstanie boli, to zrozumiałe zupełnie. Ale myślę tak jak Rysia, że będzie nowy Jaś któremu pomożesz, lub uratujesz życie. Szkoda, że nie można zatrzymać wszystkich kotów lub chociaż tych "wyjątkowych" dla nas - bo widzę, że Jaś jest dla Ciebie takim wyjątkowym kotkiem. Pewnie, że bardzo smutno jest wydawać kociaki o ile radośniej je brać, no ale ... Trzymaj się.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 05, 2004 1:33

cathrine1 pisze:Wiesz jak to jest, nikt nie jest lepszym wlascicielem kota niz my sami :roll: Prawda?

Opiekunem raczej :wink: , bo trudno jest kota posiadac na wlasnosc :lol: .
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Czw lut 05, 2004 8:09

Hm... to jest wlasnie to, co zawsze budzi watpliwosci. Czy kotu w nowym domu bedzie dobrze...
Ale jak dom sprawdzony to juz zawsze odrobine na sercu lzej...
Kiedy oddajemy swoja milosc kotowi przechowancowi to zawsze boli, gdy oddajemy te radosc z obcowania z nim komus innemu. Moze trzeba probowac myslec o tym tak, ze uszczesliwiamy tym 2 osoby (nowego opiekuna i kota), choc dla nas to trudne? No i czy Rysia moglaby na przyklad zatrzymac kilkadziesiat kotow u siebie? Z pewnoscia nie, a wyadoptowac mogla i tylu pomogla. Chaotycznie pisze, bo slabo jeszcze przytomna jestem, ale mam nadzieje, ze sens da sie wylapac.
Trzymam kciuki!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87957
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw lut 05, 2004 8:59

Skoro domek dla Jasia jest taki dobry to z łamiącym się sercem powinnaś go oddać. Będziesz mogła się dowiadywać jak mu tam jest. będzie kochany.
Może przejedź się znów do Azylu, popatrz na kociaki. Na pewno spostrzeżesz takiego któremu trzeba natychmiast pomóc. A pomóc możesz jak oddasz Jasia. To powinno złagodzić ból.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw lut 05, 2004 9:05

Catherina,
dobrze Cię rozumiem. Co prawda nie oddaję kociaków aż nazbyt często, ale każde rozstanie - mimo iż wiedziałam, biorąc bidę do domu, że szuka, że pójdzie- jest jak oddawania własnego dziecka. Rozum mówi, że dobrze się robi, lecz serce rwie się z bólu. I wiem równiez, że zawsze się wydaję , ze Oni nie będa tak dobrzy dla kota, nie mają tak zabezpieczonego mieszkania.Że napewno o czyms zapomnieja, że kot im ucieknie itp.
A po czasie dostajesz mail' a, ze Nowy Rodzic, opisuję, jak to diabełek skacze po szafakach, jak zrobił pierwsza kupke, jaki ma apetycik, jak bardzo go pokochał - az sam się nie spodziewał, i jak bardzo się cieszy, że spotkał Ciebie, bo dzięku temu ma tak wspaniałego przyjaciela.
I własnie po to jest adopcja. Aby uszcześliwiać innych ( i lidzi i diablątka).
Trzymaj się.

Basia_G

Avatar użytkownika
 
Posty: 8744
Od: Śro paź 02, 2002 15:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 05, 2004 9:39

cathrine1 pisze: Wiesz jak to jest, nikt nie jest lepszym wlascicielem kota niz my sami :roll: Prawda?

Ja myślę, że jest wielu opiekunów kota, ktorzy mogą mu dać znacznie więcej niż ja.
Np. Berecik. W tym dzieciaku zakochałam się z wzajemnością. Ale kiedy potem słyszałam relacje jego nowej mamy przez telefon to po prostu pękałam ze śmiechu i w ogóle nie miałam wątpliwości, że Berecik jest szczęśliwy - dla niej był duuuuużo ważniejszy niż dla mnie, w tym sensie, że poświęcała mu ona całą swoją uwagę, wszędzie brała ze sobą, rozpieszczała. A u mnie był jednym z wielu kotków, ciężko mi było poświęcić każdemu tyle czasu, ile potrzebowały. Wciąż przychodzily nowe, chore, zarażały te, które już były zdrowe, w każdej chwili mogłam mieć epidemię. I nie myliłam się - wkrótce po tym jak Berecik znalazł dom wybuchła u mnie panleukopenia. Dlatego jeśli nie traktujemy pomocy kotom jako jednorazowej (wtedy możemy sobie zostawić znalezionego lub uratowanego kota) to trzeba je oddawać, a poza tym oddawać, a potem jeszcze oddawać. Szczególnie kiedy trafia się ktoś odpowiedzialny, kto spełnia wszystkie nasze kryteria nowego opiekuna.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw lut 05, 2004 9:43

Juz kilka kociakow oddalam... Po kazdym bylo mi tak samo smutno... :( Wszystkei chcialam sobie zostawic... To, ze oddajac kociaka zwalnialo sie miejsce dla nastepnego pomagalo mi. No i domki, do ktorych trafialy sa dobre, nie oddalam ich byle komu, mam kontakt z tymi ludzmi... Ciezko jest, ale cos za os - jak w zyciu... :(
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Czw lut 05, 2004 11:58 Re: Jas - historia

cathrine1 pisze:Szukalam domu dla Jasia, ale postawilam warunki: siatki w oknach, ewentualnie dom w spokojnej okolicy, doswiadczenie i drugi kot bo Jas uwielbia towarzystwo kotow.

No tak - pamiętam Twoją ostatnią akcję podczas forumowego spotkania, żeby mnie dokocić. :lol:
A ja myślę, że w tym nowym domku, który mu znalazłaś, będzie Jasiowi duuużo lepiej jak u mnie.
Powodzenia - i dla Ciebie, i dla Jasia, i dla nowej jego "rodziny". :ok:
Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10892
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Czw lut 05, 2004 15:15

Anja pisze:
cathrine1 pisze:Wiesz jak to jest, nikt nie jest lepszym wlascicielem kota niz my sami :roll: Prawda?

Opiekunem raczej :wink: , bo trudno jest kota posiadac na wlasnosc :lol: .

Własnie. :wink: kot posiada raczej dobrych opieknów :)

Axel

 
Posty: 3434
Od: Pt mar 07, 2003 20:59

Post » Czw lut 05, 2004 16:05

Po kazdym wyadoptowanym kocie pozstaje pustka. Zawsze ma sie wątpliwości, czy to jest naprawde dobry dom. Ale potem jak sie dzwoni, czy dostaje maila czy smsa z entuzjastycznymi wiadomościami od nowych opiekunów wątpliwości nikną.
Nawet jesli się ciągle tęskni

Iwona

 
Posty: 12813
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Czw lut 05, 2004 17:56

Dzieki za slowa otuchy. Dzis szczegolnie potrzebne bo dola jakiegos zlapalam :cry:
Obrazek

cathrine1

 
Posty: 753
Od: Śro maja 28, 2003 23:53
Lokalizacja: Wawa-Bródno




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Patchi, Silverblue i 94 gości