Koty podwórkowce-proszę o poradę

Witam wszystkich szukałam w tematach ale nie znalazłam do końca odpowiedzi na moje pytanie.Mieszkam w Gdyni od czerwca zeszłego roku,mam mieszkanie na parterze a kobieta która mieszkała tu przede mną dokarmiała oraz pozwalała na wchodzenie na parapety i do mieszkania kotom z podwórka (sama miała tez kota który się z nimi socjalizował i mogę stwierdzić na 90%,że przyczynił się do rozrostu stada-na pewno nie był kastrowany).W mieszkaniu "pachniało" więc kocim moczem, wszędzie latały włosy itd.Koty przyzwyczaiły się do powyższych czynności i kiedy wprowadziłam się i zrobiłam remont ciężko było ich tego oduczyć...Na stałe były tu 4 ledwo żywe koty które wcześniej miały budki pod moim oknem, udało mi się nakłonić sąsiadki- dokarmiaczki na przestawienie budek dalej, obecnie są w 2 części podwórka i to tylko dlatego,że koty nie przetrzymały zimy (łatwo starszym sąsiadkom rzucać resztki z balkonu ale leczenie to dla nich abstrakcja).Koty generalnie do nikogo nie podchodziły i były w opłakanym stanie.Problem się nie skończył,mam w tej chwili na podwórku 4 następne koty w tym 1 kotkę, 2 dzieci (ciężko stwierdzić na oko ok.5msc i 1 dużego samca który wygląda trochę jak kundelek main coon- ma złamaną lub zwichniętą łapę).Dochodząc do sedna proszę o poradę jak można wyłapać te koty bo żal mi ich, małe mają jeszcze szanse na dom a ten z problematyczną łapą to dorodny i na razie na oko zdrowy okaz, a co do kotki-wiadomo zaraz mogą być młode
.Jasne, można je dokarmiać ale chore, bez sterylizacji -to do niczego dobrego nie prowadzi.
Dziękuję z góry za porady!

Dziękuję z góry za porady!