Kacperek...:((((((((

Pożegnałam go dwie godziny temu.
Pomimo walki do ostatniej chwili.
Przebieg choroby był tyleż krótki co intensywny. Wszystko wskazywałoby na panleukopenię...
W sobote wieczorem, po moim powrocie ze spotkania warszawskiego Kacperek jeszcze jadł. W niedziele juz nie chciał. Leżał skulony na posłanku. Wczoraj przeniósł się do łazienki, na swoje legowisko pod kaloryferem. Kilka razy usiłował wymiotowac. Pojechałam do weta. Kacper dostał podskórnie płyny, glukozę , aminokwasy i isoprivet na podniesienie odporności. W nocy wymiotował znowu, tym razem pianą. Nie dał sie juz nakarmic indykiem gebnerowym. Wypluwał, zaciskał szczęki...
Pojechałam o 11 do weta. Znowu kroplówki. Temperatura 36 stopni. Kot słabł w z minuty na minutę. Przemek zarządził badanie krwi. Przez 20 minut wkłuwał sie do kilku żył na wszystkich łapkach. Nie wypłyneła ani kropla.
Dopiero z żyły szyjnej udalo się wyciagnac tyle ile trzeba na rozmaz.
Pod mikroskopem szok: 1 (słownie:jedna) biała krwinka! Hematokryt i inne parametry w normie.
Wiedziałm, że niczego juz nie ryzykuje i podalismy mu parwoglobuline.
Po 15 minutach kot zaczął próbować wstawac na łapki. Rozgladał sie...
Ale temperatura spadła do 34 stopni.
Mimo wszystko zabrałam go do domu
Od 14-tej do 17 leżał spokojnie , nawet reagował na moje wołanie, strzygł uszkami. .Potem zaczał gwałtownie sie podnosić, przesuwac.
Po kolejnym takim poderwaniu sie zobaczyłam, ze przestal oddychac. Serce jeszcze biło ale on juz był nieprzytomny. Po kiludziesięciu sekundach wyciągnał z calej siły tylne łapki i umarł.
Poprosiłam Przemka o sekcję. Wyniki będą za godzinę...
Pomimo walki do ostatniej chwili.
Przebieg choroby był tyleż krótki co intensywny. Wszystko wskazywałoby na panleukopenię...
W sobote wieczorem, po moim powrocie ze spotkania warszawskiego Kacperek jeszcze jadł. W niedziele juz nie chciał. Leżał skulony na posłanku. Wczoraj przeniósł się do łazienki, na swoje legowisko pod kaloryferem. Kilka razy usiłował wymiotowac. Pojechałam do weta. Kacper dostał podskórnie płyny, glukozę , aminokwasy i isoprivet na podniesienie odporności. W nocy wymiotował znowu, tym razem pianą. Nie dał sie juz nakarmic indykiem gebnerowym. Wypluwał, zaciskał szczęki...
Pojechałam o 11 do weta. Znowu kroplówki. Temperatura 36 stopni. Kot słabł w z minuty na minutę. Przemek zarządził badanie krwi. Przez 20 minut wkłuwał sie do kilku żył na wszystkich łapkach. Nie wypłyneła ani kropla.
Dopiero z żyły szyjnej udalo się wyciagnac tyle ile trzeba na rozmaz.
Pod mikroskopem szok: 1 (słownie:jedna) biała krwinka! Hematokryt i inne parametry w normie.
Wiedziałm, że niczego juz nie ryzykuje i podalismy mu parwoglobuline.
Po 15 minutach kot zaczął próbować wstawac na łapki. Rozgladał sie...
Ale temperatura spadła do 34 stopni.
Mimo wszystko zabrałam go do domu
Od 14-tej do 17 leżał spokojnie , nawet reagował na moje wołanie, strzygł uszkami. .Potem zaczał gwałtownie sie podnosić, przesuwac.
Po kolejnym takim poderwaniu sie zobaczyłam, ze przestal oddychac. Serce jeszcze biło ale on juz był nieprzytomny. Po kiludziesięciu sekundach wyciągnał z calej siły tylne łapki i umarł.
Poprosiłam Przemka o sekcję. Wyniki będą za godzinę...