(Poprzedni wątek: viewtopic.php?f=1&t=106896&start=0)
W naszym miejscowym porcie przeładunkowym od ponad 20 lat mieszkają wolno żyjące koty. Opiekował się nimi jeden z pracowników oraz dokarmiała Pani Basia, na której prośbę ponad rok temu powstał poprzedni wątek. Dzięki pracownikowi koty były regularnie karmione, a zimą miały schronienie w ogrzewanym kontenerze.
Pani Basia przyszła prosić mnie o pomoc, kiedy wiadomym już było, że pracownik, który się nimi opiekował ma odejść na emeryturę i koty z dnia na dzień miały zostać bez niczego. Dosłownie. Bez dachu nad głową (który straciły decyzją administracyjną) i bez jedzenia. W środku bardzo srogiej i długiej zeszłorocznej zimy.
Ona sama ledwo wiąże koniec z końcem, ale nigdy nie przejdzie obojętnie obok zwierzaka potrzebującego pomocy. Podzieli się tym, co ma, choćby sama miała potem chodzić głodna Znam ją od dziecka i nie miałam wątpliwości, że trzeba Jej i tym kotom pomóc.
Całe portowe stado liczyło wtedy ponad 25 kotów, większość z nich dzika (na tamtą chwilę tylko jeden kot dawał się pogłaskać), żaden z nich nie był wysterylizowany, wszystkie zarobaczone, zapchlone, maluchy chore na kk, jak się i później okazało również na grzybicę i świerzb, choć większość dorosłych kotów była wtedy w dobrej kondycji. W najgorszym stanie były kociaki: Matylda oraz Marcinek, Ada i Kiler, które miały w zasadzie nie miały tam szans na przeżycie i skończyłyby, jak pozostałe kociaki z ich miotów, gdyby nie znalazły wtedy DT.
Dzięki pomocy z wielu Osób z tego forum, koty z portu otrzymały ogromne wsparcie - karmę, budki, zostały odrobaczone, w miarę możliwości leczone. Fundacja Kocia Dolina udostępniła nam konto do wpłat na karmę i do tej pory zamawia ją dla nas z rabatem
Wiosną z pomocą pracowników (którzy pokryli również koszty transportu kotów do lecznicy) wyłapaliśmy ponad 20 kotów na sterylizacje i kastracje. Nie zdążyliśmy tylko z jedną kotką, która zdążyła się tam okocić. Na szczęście udało się złapać ją wraz z 5 maluchami, kiedy jeszcze je karmiła i wszystkie znalazły nowe domy, a kotka po sterylce wróciła do portu.
Przez ten rok udało się na zrobić naprawdę bardzo wiele i jestem wdzięczna każdemu, kto przyczynił się do poprawy losu tych kotów
Niestety pomoc potrzebna jest cały czas, regularnie. Karma dla tylu kotów szybko się kończy. Po każdym zamówieniu martwimy się, czy uda się uzbierać pieniądze na następne... Wciąż podrzucane są nowe koty, które przydałoby się wysterylizować, zanim zaczną się kocić (w tym roku udało się złapać tylko jedną kotkę z minimum 5 nowych kotów).
Miesięcznie potrzeba ok 500 zł na samą suchą karmę, by pani Basia mogła karmić je codziennie.
Obawiam się, że bez stałych, comiesięcznych wpłat nasza pomoc dla tych kotów nie będzie dłużej możliwa dlatego też sukcesywnie będę dodawać koty do adopcji wirtualnych (przed którymi bardzo się broniłam, ale w tym momencie są one naszą jedyną nadzieją..
UWAGA zmiana nr konta!!
Na karmę zbieramy pieniądze na konto:
Fundacja Przyjaciele Czterech Łap
Rokitno 2, 74-304 Nowogródek Pomorski
NIP: 597-169-91-69
nr konta:
40 1440 1286 0000 0000 1637 3273 W tytule przelewu dopisek - STEPNICKIE KOTY
[b]Można również samemu zamówić karmę lub witaminy dla portowych kotów (adres do wysyłki podaję na PW)
Bardzo dziękuję w imieniu pani Basi, portowych kotów i swoim za każdą okazaną nam pomoc
Banerek:
- Kod: Zaznacz cały
[url=http://tnij.org/stepnicaw][img]http://tnij.org/stepnicab[/img][/url]
BAZARKI: