T długotrwała walka(od marca 2010).Ale mogą być efekty.Ja zaczęłam od strony TOZ-umówiłam się z prezes z miasta wojewódzkiego,pogadałam.Razem poszłyśmy do gminy,wcześniej napisałam pismo w sprawie sterylizacji,zebraliśmy(grupa ok 7 osób)kilkaset podpisów.Pismo przyjęli,stwierdzili że teraz widzą że koty to problem(u nas na psy jest umowa ze schroniskiem tymczasowym).I spawa ucichła.Na naszym zebraniu jedna z koleżanek zwróciła mi uwagę że jak nie mam odpowiedzi to muszę napisać skargę do rady gminy na burmistrza(I pismo było skierowane do burmistrza).W dniu kiedy wpłynęła skarga dostałam telefon-pani Olu,dlaczego skarga,przecież myslimy,szukamy pieniedzy.Na początku roku-pieniądze gminne na sterylki i współpraca w takim zakresie ze spółdzielnią

.
Efekt jest taki że dziś zadzwoniła pani z ochrony środowiska i chciała żebym potwierdziła fakturę od weta na sterylizacje 22 kotki i 5 kocurów.
Wytrwałości życzę,wszystko załatwiaj pismami i skargami,najlepiej jak firmuje Ci te pisma jakaś organizacja
