Podejrzenie choroby pęcherza - prośba o poradę.

Witam, nie wiem czy w dobrym dziale piszę, jeśli nie to z góry przepraszam i proszę o przeniesienie tego tematu do odpowiedniego działu...
A teraz do rzeczy.
Od jakiegoś czasu (mniej więcej początku lutego) moja 10 letnia (wysterylizowana) kotka dość dziwnie zaczęła się zachowywać...
Najpierw posiadywała osowiała, potem zaczęła podsikiwać mi fotele, co się jej już praktycznie nie zdarzało od czasu sterylizacji...
Zabrałam ją do weta...ten kazał pobrać mocz do badania. Kilka dni zajęło mi pobranie moczu, gdyż moja Królewna chyba przeczuwając, że chcę się na nią zasadzić, zaczęła korzystać z kuwety wcześniej niż dotychczas, czyli w godzinach bardzo wczesno porannych...
W międzyczasie miało miejsce jej bardzo dziwne zachowanie...Była mocno poddenerwowana, biegała po mieszkaniu, jakby czegoś szukała. Ani na chwilę nie chciała się położyć nawet i do tego pomiaukiwała. Brzmiało to trochę jakby nawoływała małe
Trwało to dość długo, bo kilka godzin
Do tego zauważyłam, że od tego momentu zaczął jej się zmieniać kolor noska...Zwykle ma bladoróżowy, a teraz zmienia jej się czasami na mocno różowy...(Chociaż nie wiem czy ma to w ogóle jakiś związek...)
Zadzwoniłam do weta, ten zadecydował, że może to być "trzeci jajnik"...
Na drugi dzień udało mi się w końcu złapać jej mocz.
Oto pierwszy wynik:
WBC +2 125 Cell/uL
KET -
NIT -
URO Normal
BIL -
PRO +3 >=3.09/L
GLU -
SG 1.015
BLD -
pH 6.5
Vc +2 2.8mmol/L
Dostałyśmy potem furaginę...i za 3 tygodnie znowu do badania kolejnego. I tutaj kolejna akcja, bo kotka zaczęła mi wymiotować...Wydaliła z siebie spore ilości kłaków i jedzenia. Apetytu jednak nie traciła, ale co zjadła to wydaliła. Trwało to 3 dni...w tym czasie dostawała odkłaczacza nieco więcej niż zwykle i jedzenie podlane wodą. Furaginę odstawiłam, bo i tak by zwymiotowała...
No i oczywiście była wizyta u weta, usg brzucha, które nic nie wykazało prócz tłuszczyku, którego wet kazał się pozbyć. Więc ograniczyłam jej michy...
Drugi wynik moczu - z 8 marca:
WBC +2 125Cell/uL
KET -
NIT -
URO +1 33umol/L
BIL -
PRO +2 1.0g/L
GLU -
SG 1.025
BLD -
pH 6.0
Vc +3 5.6 mm/L
Wet stwierdził, że nieco lepsze wyniki, ale jeszcze coś nie halo i żeby dalej jej podawać furaginę i pół tabletki urinalu...
Zalecił też zakup karmy c/d hills...
Wszystko było cacy do ostatniego poniedziałku, kiedy to znowu kotka zaczęła wymiotować. W sumie nie jakoś specjalnie często, bo 3 razy tylko, na drugi dzień miała już tylko cofkę, ale bez wydalenia zawartości żołądka. Ale za to zrobiła się nieco 'przymulona'...Zauważyłam też, że rzadziej zaczęła korzystać z kuwety...
I ma takie hm, nie wiem jak to nazwać, takie jakby skurcze...przypomina to nieco sytuację, kiedy posmyra się kota po sierści i tak jakby go to zaswędziało...No nie wiem jak to wytłumaczyć
Przestraszyłam się trochę i chociaż kolejne badanie moczu miałam zrobić jej za tydzień, to jednak złapałam siuśki dzisiaj (tylko pech chciał, że nie było mojego weta potem i nikt nie chciał tych wyników sprawdzić
)...
Dzisiejsze:
WBC +2 125Cell/uL
KET -
NIT -
URO +1 33umol/L
BIL -
PRO +2 1.0g/L
GLU -
SG 1.030
BLD -
pH 5,5
Vc +- 0.6mmol/L
Kotka jest dalej momentami 'przymulona', ale jednak już nieco mniej niż poprzednio...Nochal dalej zmienia kolor, no i rzadziej sika, co mnie martwi
...Apetyt dopisuje jednak, i więcej pije...ale to pewnie po tym hillsie.
Zaczynam panikować, że może jej się coś z nerkami dzieje...
Pomoże mi ktoś z tymi jej wynikami? Martwią mnie te leukocyty, białka...
Nie wiem czy to tak powinno wyglądać...
I o co męczyć weta jakby co?
A teraz do rzeczy.
Od jakiegoś czasu (mniej więcej początku lutego) moja 10 letnia (wysterylizowana) kotka dość dziwnie zaczęła się zachowywać...
Najpierw posiadywała osowiała, potem zaczęła podsikiwać mi fotele, co się jej już praktycznie nie zdarzało od czasu sterylizacji...

W międzyczasie miało miejsce jej bardzo dziwne zachowanie...Była mocno poddenerwowana, biegała po mieszkaniu, jakby czegoś szukała. Ani na chwilę nie chciała się położyć nawet i do tego pomiaukiwała. Brzmiało to trochę jakby nawoływała małe


Zadzwoniłam do weta, ten zadecydował, że może to być "trzeci jajnik"...
Na drugi dzień udało mi się w końcu złapać jej mocz.
Oto pierwszy wynik:
WBC +2 125 Cell/uL
KET -
NIT -
URO Normal
BIL -
PRO +3 >=3.09/L
GLU -
SG 1.015
BLD -
pH 6.5
Vc +2 2.8mmol/L
Dostałyśmy potem furaginę...i za 3 tygodnie znowu do badania kolejnego. I tutaj kolejna akcja, bo kotka zaczęła mi wymiotować...Wydaliła z siebie spore ilości kłaków i jedzenia. Apetytu jednak nie traciła, ale co zjadła to wydaliła. Trwało to 3 dni...w tym czasie dostawała odkłaczacza nieco więcej niż zwykle i jedzenie podlane wodą. Furaginę odstawiłam, bo i tak by zwymiotowała...
No i oczywiście była wizyta u weta, usg brzucha, które nic nie wykazało prócz tłuszczyku, którego wet kazał się pozbyć. Więc ograniczyłam jej michy...
Drugi wynik moczu - z 8 marca:
WBC +2 125Cell/uL
KET -
NIT -
URO +1 33umol/L
BIL -
PRO +2 1.0g/L
GLU -
SG 1.025
BLD -
pH 6.0
Vc +3 5.6 mm/L
Wet stwierdził, że nieco lepsze wyniki, ale jeszcze coś nie halo i żeby dalej jej podawać furaginę i pół tabletki urinalu...
Zalecił też zakup karmy c/d hills...
Wszystko było cacy do ostatniego poniedziałku, kiedy to znowu kotka zaczęła wymiotować. W sumie nie jakoś specjalnie często, bo 3 razy tylko, na drugi dzień miała już tylko cofkę, ale bez wydalenia zawartości żołądka. Ale za to zrobiła się nieco 'przymulona'...Zauważyłam też, że rzadziej zaczęła korzystać z kuwety...
I ma takie hm, nie wiem jak to nazwać, takie jakby skurcze...przypomina to nieco sytuację, kiedy posmyra się kota po sierści i tak jakby go to zaswędziało...No nie wiem jak to wytłumaczyć

Przestraszyłam się trochę i chociaż kolejne badanie moczu miałam zrobić jej za tydzień, to jednak złapałam siuśki dzisiaj (tylko pech chciał, że nie było mojego weta potem i nikt nie chciał tych wyników sprawdzić

Dzisiejsze:
WBC +2 125Cell/uL
KET -
NIT -
URO +1 33umol/L
BIL -
PRO +2 1.0g/L
GLU -
SG 1.030
BLD -
pH 5,5
Vc +- 0.6mmol/L
Kotka jest dalej momentami 'przymulona', ale jednak już nieco mniej niż poprzednio...Nochal dalej zmienia kolor, no i rzadziej sika, co mnie martwi

Zaczynam panikować, że może jej się coś z nerkami dzieje...

Pomoże mi ktoś z tymi jej wynikami? Martwią mnie te leukocyty, białka...

I o co męczyć weta jakby co?