Powiększone gruczoły mleczne+guzek skończyło się na strachu!

Kropelka ma 8 miesięcy.
Ostatnio przy głaskaniu wyczułam dookoła jej suteczków takie jak by obwódki, oponki.
Nie wiem, jak to opisać.
Obmacałam wszystkie znajome kocice i nie stwierdziwszy u żadnej niczego takiego, za radą forumowiczek udałam się do weterynarza.
P. wet stwierdziła iż suteczki są opuchnięte a przy jednym wyczuła twardy guzek wielkości groszku.
Na razie Kropelka dostała lek przeciwzapalny, za dwa dni powtórka i zobaczymy czy guzek zmięknął.
Jeśli tak się nie stanie, aby uniknąć wycięcia listew mlecznych P. doktor proponuje podawanie leku o nazwie Alizin.
Ponoć lek jest sterydem, lecz nie testowanym na kotach, podobno koty źle go znoszą, źle się po nim czują, wypada im sierść. Wklepalam w net , jest to środek poronny
Na chwilę obecną panikuję, (do tej pory miałam to szczęście że moje koty nigdy poważnie nie chorowały).
Wiem jedno. POTRZEBNA MI WIEDZA o postępowaniu w takich przypadkach, o leku, o tym co nas czeka.
Więc jeśli ktoś miał do czynienia z czymś podobnym proszę o podzielenie się doświadczeniem.
Edit: Dodam że Kicia nie jest jeszcze wysterylizowana, czekamy na rujkę
Ostatnio przy głaskaniu wyczułam dookoła jej suteczków takie jak by obwódki, oponki.
Nie wiem, jak to opisać.
Obmacałam wszystkie znajome kocice i nie stwierdziwszy u żadnej niczego takiego, za radą forumowiczek udałam się do weterynarza.
P. wet stwierdziła iż suteczki są opuchnięte a przy jednym wyczuła twardy guzek wielkości groszku.
Na razie Kropelka dostała lek przeciwzapalny, za dwa dni powtórka i zobaczymy czy guzek zmięknął.
Jeśli tak się nie stanie, aby uniknąć wycięcia listew mlecznych P. doktor proponuje podawanie leku o nazwie Alizin.
Ponoć lek jest sterydem, lecz nie testowanym na kotach, podobno koty źle go znoszą, źle się po nim czują, wypada im sierść. Wklepalam w net , jest to środek poronny

Na chwilę obecną panikuję, (do tej pory miałam to szczęście że moje koty nigdy poważnie nie chorowały).
Wiem jedno. POTRZEBNA MI WIEDZA o postępowaniu w takich przypadkach, o leku, o tym co nas czeka.
Więc jeśli ktoś miał do czynienia z czymś podobnym proszę o podzielenie się doświadczeniem.
Edit: Dodam że Kicia nie jest jeszcze wysterylizowana, czekamy na rujkę