No i stało się, dzisiaj Salma miała zoperowane oko. Ponieważ żadne kropelki od 2 miesięcy nie przynosiły poprawy a wymaz z oka nie wyjaśnił sprawy lekarz stwierdzi, że czas już na zabieg. Operacja odbyła się o 12.00, wycięto jej przerośniętą tkankę. Kotka jest już wybudzona, ale ciągle porusza się dość chwiejnie w związku z czym siedzi zamknięta w transporterku (boję się, że mogłaby sobie zrobić krzywdę). Zgodnie z zaleceniem lekarza zakropiłam jej już oczko (rana troszkę krwawi, ale ponoć to normalne, vet uprzedzał, że tak może być) a wieczorem będę znowu kropić i jutro też 5 razy. W poniedziałek idziemy na kolejną dawkę antybiotyku i pokazanie oka.
Ja zabieg przeżyłam chyba gorzej niż kot, byłam bardzo wystraszona i ciągle jestem, nie jestem w stanie nawet posprzątać ani prania zrobić, nic tylko ciągle siedzę przy kocie.
Martwi mnie to, że Salma nie chce pić, a vet mówił żeby przypilnować żeby piła (jedzenie dopiero jutro wchodzi w grę oczywiście) więc nie bardzo wiem co robić, poić na siłę? ale jak
Poza tym kota nie siusiała od wczorajszego wieczora, czy to normalne, mam się martwić? Wsadzałam ją do kuwety, ale to nic nie daje bo ona od razu wychodzi z niej, o ile można to nazwać wychodzeniem

Rany, ja już ledwo jestem w stanie myśleć logicznie. Co robić
