Strona 1 z 10

Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Nie lut 27, 2011 21:44
przez anduk
Wątek ten dotyczy kilku stad, którymi opiekuje się ojciec envy, envy i ja :)

Dokładnie rzecz biorąc:

- dwa stada na działce
- stado przy śmietnikach

Opiszę tu krótko to co widziałem na własne oczy, później może envy dopisze swoje rzeczy.

Na działce envy na ogródkach działkowych od zawsze żyły koty. Miały szczęście, że trafiły na dobrego opiekuna (ojca envy), który od ponad 20 lat dokarmia koty w porcie, później na naszej działce, przy śmietnikach, oraz na swojej działce w innym miejscu.

Przeszło rok temu, dowiedzieliśmy się, że stado kotów w porcie (ponad 20 kotów) zostało wysterylizowane. Informacje były dość szczątkowe i przekaz był taki, że Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami sterylizuje koty oraz przywiozło im budki by mogły przetrwać zimę.

Zupełnie przypadkowo, pewnej nocy wszedłem na forum miau i... znalazłem wątek o portowych kotach założony przez Cudaka.

Szybko o tym odkryciu opowiedziałem envy, która też się zarejestrowała na forum.

Kończąc ten przydługi wstęp do tematu (jeśli ktoś doszedł aż tutaj należy się order!) jesteśmy niesamowicie wdzięczni wszystkim forumowiczom miau, dogomanii oraz zwykłym ludziom z całej Polski, którzy wspierają koty na końcu świata ;)

Prosimy o wsparcie i pamięć o nas. Numery kont lub adres podaję u mnie na PM.

Banerek:

Obrazek

Kod: Zaznacz cały
[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=124783][img]http://img851.imageshack.us/img851/5192/55891908.jpg[/img][/url]

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Nie lut 27, 2011 21:44
przez anduk
Przy pierwszej wizycie na miau, najpierw trudno było mi ogarnąć kompletny chaos (to wrażenie zostało mi do dzisiaj). Potem ilość nieszczęścia mnie dobiła i przez parę dni bałem się wchodzić tutaj. Zresztą to uczucie dopada mnie również teraz, po paru miesiącach spędzonych na forum i czasem trudno jest mi odwiedzić forum gdzie mieszają się rzeczy tak strasznie skrajne - niesamowicie pozytywne ale i również wątki gdzie włosy dęba stają.

Przyznam szczerze, że dla mnie te koty to była czarna masa, wszystko tak podobne do siebie i w takiej ilości, że trudno w ogóle odróżnić. Z biegiem czasu małe koty rosły, my spędzaliśmy każde popołudnie na działce i zaczęliśmy rozróżniać wszystkie koty (zarówno te młode jak i stare). Potem przyszła zima.

Po zimie przyszła wiosna, znowu rozpoczęliśmy regularne wizyty na działce i wszystko toczyło się swoim biegiem do czasu gdy w lipcu kotka przyniosła 5 małych majowych kociaków na naszą działkę... 3 rude i 2 szare. Kociaki, które na widok człowieka umykały gdzie pieprz rośnie. Dla jednego rudaska dzień przed naszym wyjazdem na wakacje okazał się pechowy, zaplątał się w sieć rybacką i ulewę przetrwał na środku działki. Jak po południu przyjechaliśmy na działkę to nie wiedzieliśmy kto jest bardziej przerażony - mały kot cały mokry (wyglądający jak rudy szczur) zaplątany w sieć rybacką, szarpiący z całych sił i okrutnie płaczącym czy my z krótkim nożykiem (znalezionym w popłochu w baraku) przed misją uwolnienia go w jak najszybszym czasie (sieć feralnie była owinięta w okół szyi). Kot wył tak głośno, że reszta starszego towarzystwa działkowego ewakuowała się z działki, nie mogąc chyba wytrzymać tych wrzasków.

Po kilku minutach walki, kociak został odcięty, uwolniony i resztkami sił zwiał do rodzeństwa a my z duszą na ramieniu pojechaliśmy na urlop... przez pierwszy tydzień ciągle o nim myśleliśmy i nie bardzo mogliśmy się wyluzować.

Po powrocie z wakacji, grillowaliśmy dalej, kociaki rosły i pewnego wrześniowego wieczora gdy obracałem cycki kurczaka na drugą stronę spod kupy desek wyłoniło się coś małego i czarnego. Ja oniemiałem, zawołałem envy i okazało się, że stado nam się powiększyło o kolejne małe kociaki.

Wtedy zapadła decyzja, że musimy sterylizować kotki i zacząć szukać im domów bo w ten sposób daleko nie zajedziemy. Znowu w sukurs przyszło forum miau i ludzie, którzy bezinteresownie nam pomogli ale to historia na kolejny post ;)

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Nie lut 27, 2011 21:45
przez anduk
A raczej opiszę co wydarzyło się 19 września 2010 roku. Otóż, najmniejsze kociaki do tej pory widzieliśmy cztery. Dwa czarne, jeden szary i puchatka. Po południu gdy przyjechaliśmy na działkę (był wtedy dziwny dzień, raz świeciło słońce raz padał deszcz) zastaliśmy kota mikrusa na samym środku naszej działki na kupie piachu. Kot był przerażony, wielkości mojej dłoni (z ogonem! a raczej czymś co przypominało ogon) kompletnie nieporadny, wołający matkę (która miała go gdzieś) i dostający raz za razem w łeb od wielkich bestii mieszkających na naszej działce. Do tego prawe oko miał zamknięte - myślałem, że nie ma oka.

Szybko zabraliśmy go do baraku na fotel (później dodam zdjęcia), okryliśmy kocem i zrobiliśmy... grilla ;) Chyba do końca życia nie zapomnę widoku Kłopotka (bo tak go ochrzciliśmy) z zaropiałym okiem, na kupie piachu, płaczącego (wydawała dźwięki jak podduszany chomik) dostającego raz po raz łapą od innych kotów i z padającym deszczem na jego mikro głowę.

Decyzji wyszła spontaniczna i stwierdziliśmy, że ta kocia bieda nie przeżyje na działce.

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Nie lut 27, 2011 21:45
przez anduk
Zarówno opiekun, envy i ja (anduk) uważamy, że kastrowanie/sterylizacja, kotów to podstawa do ogarnięcia sytuacji bezdomności kotów tutaj. W tym roku z pomocą opiekuna połapałem i wysterylizowałem wszystkie kotki na naszej działce (5 kotek), jedną kotkę przy bramie oraz jedną kotkę ze stada śmietnikowego. Do sterylizacji pozostaje jeszcze sporo kotek z drugiego stada przy bramie (na ogródkach działkowych) oraz przy śmietnikach.


Zdjęcia kotów ze stada przy śmietnikach:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Nie lut 27, 2011 22:14
przez anduk
Koty, które wydaliśmy do dt/ds lub wzięliśmy do domu:

Małe kociaki urodzone w 2010 roku (sierpniowe):

Kłopotka (DS u nas)
Szelma (DS we Wrocławiu dzięki DT u Weihaiwej)
Mela (DT we Wrocławiu u Weihaiwej)
Czekolada (DT we Wrocławiu u Turkawki)
Mała Mi (DT u cioci agiis-s w Szczecinie)

----

Rudolf (DS u nas)
Wiewiór (DS w Świnoujściu)

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Nie lut 27, 2011 22:43
przez envy
Nella
Obrazek Obrazek
Neluchę zobaczyłam pierwszy raz, gdy późnym wieczorem wracałam do domu. Było wietrznie i zimno (19 listopada 1997). Na środku ulicy duży pies warczał na kocie maleństwo, które wyglądało na sparaliżowane strachem. Odgoniłam psa, a kota przeniosłam parę metrów w bezpieczne miejsce ( mając nadzieję, że wróci do swojego domu, jeśli go ma). Wielce się jednak zdziwiłam, gdy już dotarłam do swojego bloku. Przy drzwiach wejściowych spotkałam się ponownie z kociakiem :) Cwaniara śledziła mnie, przemykając się pod zaparkowanymi samochodami. Nie wypadało mi nie zaprosić jej do siebie. Początkowo planowałam ogłaszać jej znalezienie i szukać ewentualnego właściciela. Ten się jednak nie zgłosił. Później zaplanowałam sobie, że poszukam kotce domu, a wcześniej podleczę ją i dam tymczasowe schronienie. Miałam już jednego kota i psa. Wydawało mi się, że tyle zwierzaków mi wystarczy ;) Poza tym mieszkałam u rodziców i nie chciałam im narzucać dodatkowych lokatorów.
Minął miesiąc. Znalazła się osoba, która zaoferowała dom Nelli ( znajomy z Rzeszowa). Oddałam Nelkę i nagle straszne szarpnięcie w sercu poczułam. Wiem, że to patetycznie brzmi :mrgreen: Rozryczałam się na całego, zaczęłam snuć czarne scenariusze, ale przede wszystkim ogromnie zaczęłam za nią tęsknić. Ojciec pojechał po Nelkę :)
Nelka zaprzyjaźniła się z psem i drugą kotką - Norą. W 2000 roku w lipcu odszedł Azor, w październiku Nora. Obawiałam się, że poczuła się bardzo samotna i przyjęłam do domu kolejną kotkę z ulicy - Nutkę. Jednakże słodka Nella chciała ją rozerwać na strzępy. Były izolowane dwa lata, aż do mojej wyprowadzki. Nutka jest teraz ulubienicą moich rodziców :)
Mam takie wrażenie, że Nella nie lubi naszych pozostałych kotów. Na szczęście nie próbuje żadnego z nich unicestwić, ale syczy i prycha, by nikt nie miał wątpliwości, co ona myśli o całej sytuacji. Miała mnie na wyłączność do końca 2007 roku. Potem pojawiło się Lunisko, Anduk, Kłopotka i Rudolf. Toż to rewolucja dla niej :wink:

Luna
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Lunkę poznałam późną jesienią 2007 roku. Była dokarmiana i oswajana przez dwie dziewczynki. Sąsiedzi wpuszczali ją do klatki schodowej i do piwnic. Dzielna kocica zawsze miała tupet, bo wpraszała się ludziom na obiadki :) Do kilku mieszkań skutecznie. Gdy próbowałam jej uciekać piwnicznym korytarzem, ona mnie wyprzedzała i czekała już pod moimi drzwiami :)
W grudniu Luna, podkarmiana przez kilka rodzin, ślicznie się zaokrągliła i panie sąsiadki myślały, że jest w ciąży. Chciały się nawet na sterylkę składać. Zaręczam, że była to ciąża urojona :mrgreen:
Boże Narodzenie 2007 spędziła u moich rodziców. Od Sylwestra 2007 roku jest u mnie. Nie chciałam, żeby przeżywała stresy, związane z hukiem petard i fajerwerków. Nie chciałam, by ciągle była niczyją maskotką. Ona wyraźnie pragnęła domu, a szczególnie mojego :)
Teraz zaprzyjaźnia się z Kłopotką. Wylizuje jej futerko. Uprawiają jakieś zapasy, typu "kto kogo pierwszy obali na podłogę". Wszędzie razem chodzą, a Kłopotka uczy się pilnie różnych sztuczek od cioci Luny :)

Cieszę się, że dwie starsze kocice mnie wybrały :1luvu:

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Pon lut 28, 2011 14:30
przez Szalony Kot
To już można sobie zaklepać..? :mrgreen:

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Wto mar 01, 2011 13:40
przez Weihaiwej
Melduję się u Was :)
Anduk, przeczytałam całą opowieść jednym tchem i czekam na te wszystkie "na inny post" ;)

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Wto mar 01, 2011 13:49
przez Dorota
Przycupne tu.

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Śro mar 02, 2011 20:20
przez envy
Witajcie, Dziewczyny :)
Cieszę się, że tu zajrzałyście :ok:

Dorota - uważnie śledzę temat o pani Lenie i wszystko się we mnie gotuje. Moja rodzina też miała pewne nieprzyjemności związane z dokarmianiem działkowych kotów, ale co się tam (pod Bydgoszczą) dzieje, to ekstremalny skandal :evil:

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Czw mar 03, 2011 12:24
przez Cudak1
anduk pisze:Dzięki temu wszystkiemu co Cudak zapoczątkował, opiekun kotów (ojciec envy) mógł zacząć myśleć optymistycznie o przyszłości - wykarmienie tylu stad kotów z jego emerytury zdecydowanie przewyższało jego a także nasze możliwości i w pewnym momencie doszedł on do ściany i granicy... wtedy pojawili się życzliwi ludzie z całej Polski, którzy wspomogli koty i do tej pory udaje się organizować dla kotów suche jedzenie, dzięki czemu możemy zajmować się wszystkimi innymi rzeczami, które też pochłaniają nasze pieniądze czyli sterylizacje, leczenie, adopcje itp.

Życzliwi ludzie z całej Polski sami się pojawili :ryk:

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Czw mar 03, 2011 16:20
przez Szalony Kot
Podrzucam, skandując:
WIĘCEJ ZDJĘĆ! WIĘCEJ ZDJĘĆ! :D

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Czw mar 03, 2011 16:42
przez anduk
Na dniach uzupełnię o zdjęcia :)

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Czw mar 03, 2011 20:29
przez agiis-s
melduję się :)

Re: Nasze kotki, kłopotki i działkowi przyjaciele

PostNapisane: Czw mar 03, 2011 20:40
przez envy
Agiis-s - świetnie, że tu jesteś. Bardzo mi miło :1luvu: