"Malutki" dylemat

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob lut 26, 2011 21:45 "Malutki" dylemat

Mam kotkę, Malutką zwaną.
Kocica ma już 13 lat i choć nie jest to wiek jakoś szczególnie u kotów zaawansowany, to ona akurat jest mocno doświadczona zdrowotnie (6 lat temu ciężko chorowała, wyzdrowiała, ale większość jej organów mocno oberwała) i te 13 lat to u Malutkiej o wiele więcej niż u kota bez takich historii.

Malutka obecnie jest bardzo chora.
Ma silną nadczynność tarczycy, spowodowaną najprawdopodobniej dużym guzem który się na niej znajduje.
Przez to - ciężko ją ustabilizować - udaje się to jedynie dużymi dawkami obciążających leków.
Dodatkowo od dwóch, trzech tygodni wiemy że Malutka ma silne zapalenie trzustki. I dziwną zmianę na śledzionie - w sumie może nie zmianę - dziwnie wyglądający kraniec, rozmyty, nie do oceny w usg.
Mocno schudła.
Poza tym - czuje się bardzo dobrze w sumie.
Ma duży apetyt, jest wesoła, nie cierpi.

Nie byłoby tak źle gdyby nie to że dawki leków obniżających poziom hormonów tarczycy w końcu ją wykończą, tym, bardziej że guz będzie rósł zapewne.
No i wetka przebąkuje o operacji.
Ja ją rozumiem.
Ale jak zdecydować się na operację, szczególnie tego typu - u kota w tak kiepskim stanie?
Malutka 6 lat temu, gdy była o wiele młodsza - chwilę po podaniu narkozy dostała zapaści i musiała być reanimowana.

A teraz?
Z rozległym stanem zapalnym w jamie brzusznej, z rozchwianym metabolizmem, ogólnie z całokształtem?
Plus potem 4 doby w szpitaliku na obserwacji bo po tej operacji w tym czasie potrafi dojść do gwałtownego spadku poziomu wapnia i tylko jego szybkie podanie ratuje życie kotu.

I to u kota który obecnie czuje się dobrze.
Jak zdecydować się na operacje w takiej chwili - skoro wiadomo że jest naprawdę spore ryzyko że ta decyzja będzie kosztowała ją życie?

Czy jest może na forum ktoś kto ma kota po takiej operacji?
Jak on to zniósł?
Nie liczę na to że znajdę kogoś kto ma kota z guzem tarczycy i zapaleniem trzustki - po operacji zakończonej powodzeniem.
Ale może chociaż sama tarczyca?

Zanim podejmę jakiekolwiek decyzje - chciałabym wiedzieć jak najwięcej.
I dlatego byłabym wdzięczna za wszelkie informacje :)

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lut 26, 2011 22:57 Re: "Malutki" dylemat

Blue mocno trzymam kciuki za Malutką :ok: :ok: :ok: :ok:

Nie piszesz gdzie leczona jest Malutka, ale to co mogę Ci polecić to konsultacje u prof. Lechowskiego - przyjmuje na SGGW i w lecznicach na Gagarina i na Powstańców Śląskich.

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Nie lut 27, 2011 0:22 Re: "Malutki" dylemat

Blue, prof. Lechowski jest rzeczywiście świetny. Dzięki Niemu żyje nasza Lilunia. Trzymam mocne kciuki za Malutką :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Nie lut 27, 2011 0:55 Re: "Malutki" dylemat

Bakalia Dominiki jest po tyreoidektomii

co do narkozy - może to zależy od użytego wówczas środka? są przecież różne
nie wiem, jakie możliwości oferuje weterynaria w tym zakresie, ale może warto się przyjrzeć tematowi?
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Nie lut 27, 2011 8:00 Re: "Malutki" dylemat

No i właśnie Dominika Borkowska się Malutką opiekuje.
Nie wiem czym Malutka była znieczulana gdy była 6 lat młodsza i serce jej stanęło w chwilę po podaniu narkozy. Wiem jedynie że obecnie jest w bardzo mało stabilnym stanie i osobiście uważam że średnie ma szanse na przeżycie operacji. Ona ma chorą nie tylko tarczycę.
Poza tym jest ryzyko, na razie nie do wyeliminowania że to coś dziwnego na śledzionie to przerzut.
Lekarka też ostrożnie do operacji podchodzi, na razie dajemy Malutkiej miesiąc, potem kontrolne usg i wtedy ewentualnie jakieś decyzje, ale chciałam się już wcześniej troszkę do tego przygotować.

Bo jak na razie mam fatalne przeczucia odnośnie operacji, mój mąż również.
Operowaliśmy koty w różnym stanie - nigdy czegoś takiego nie czuliśmy. Ja się samych operacji w ogóle nie boję - jak trzeba to trzeba i tyle, po prostu leczenie.
Teraz tak naprawdę jesteśmy przekonani że ona tej operacji lub rekonwalescencji po niej nie przeżyje.

I ciężko się na nią zdecydować - mając na drugiej szali podawanie mocno obciążających leków, które jednak dobrze znosi i pewnie na nich jeszcze trochę pożyje.

Obrazek

Na zdjęciu jest zdrowa.
Obecnie waży 3 kilo.


Nie wiem czy jest sens ją konsultować - uważam że jest w świetnych rękach i jedyny jej pech to poważna choroba :(
Ale z drugiej strony od 6 lat mieliśmy świadomość że ona żyje na kredyt, wedle zdrowego rozsądku ona nie powinna była wtedy przeżyć. Teraz się to wszystko posypało.

Edit: poprawki zdjęcia.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lut 27, 2011 9:06 Re: "Malutki" dylemat

Beliowen pisze:Bakalia Dominiki jest po tyreoidektomii

co do narkozy - może to zależy od użytego wówczas środka? są przecież różne
nie wiem, jakie możliwości oferuje weterynaria w tym zakresie, ale może warto się przyjrzeć tematowi?

Moim zdaniem zdecydowanie warto. Temat był poruszany na forum. Pamiętam, że niemal idealnym środkiem jest Xenon, reszta ma bardziej lub mniej niebezpieczne skutki uboczne. Niestety Xenon może być trudno załatwić i koszty niemałe.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lut 27, 2011 10:57 Re: "Malutki" dylemat

Zależałoby mi bardzo na kontakcie z osobami których koty miały usuwane guzy tarczycy.
Jak to wygląda w praktyce, jak koty czują się potem, na ile operacja była obciążająca i co dalej z guzem.
Malutka to już kot który sam z siebie ma już nie za wiele czasu przed sobą. Pomijając obecne choroby. Które są dla mnie znakiem że niestety, ta krucha równowaga która trwała 6 lat zaczyna się sypać :(
Jeśli zdecydujemy się na operację, jeśli ona ją przeżyje i przetrwa okres rekonwalescencji, ważne dla mnie jest by sama operacja miała sens i faktycznie jej coś dała.
Bo jeśli mamy jej zafundować tak ryzykowną operację, potem w najgorszym czasie 4-5 dni w klatce, po to żeby żyła troszkę dłużej ale np. czując się źle - to nie bardzo...

Strasznie dużo dylematów :(
Tym bardziej że przyznam, wewnątrz serca jestem na nie.
Szukam argumentów na tak.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lut 27, 2011 15:53 Re: "Malutki" dylemat

ja Ci nie umiem doradzic i nie wiem co bym zrobila
skad masz pewnosc ze to jest guz? wyszedl w jakims badaniu? bo piszesz ze to prawdopodobne tylko
ja mialam zdiagnozowanego guza u Timona (na jelitach i nerce), zeby nie operowac decyzje podjelo za mnie zycie, Timon ma FIV i bialaczke wiec weci sie nie zgodzili
byc moze dzieki temu zyje

mam swiadomosc ze przypadkow porownac sie nie da: wyniki badan daja duze prawdopodobienstwo guza
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Nie lut 27, 2011 16:49 Re: "Malutki" dylemat

Narkoza wyłącznie wziewna, operacja u dobrego specjalisty, pobyt w szpitaliku po operacji.
Niestety nie znam nikogo (specjalisty) z Twoich stron. Ja bym się u mojego zdecydowała, jest doświadczony, ale jak widzi że może nie podołać albo kiedy ryzyko operacji jest większe niż potencjalne korzyści, to od razu mówi. Może przejdź się z samymi wynikami badań, popytaj innych i zobaczysz jakie zdania przeważają?

behemotkot

 
Posty: 149
Od: Wto maja 04, 2010 9:14

Post » Nie lut 27, 2011 21:50 Re: "Malutki" dylemat

Maryla pisze:skad masz pewnosc ze to jest guz? wyszedl w jakims badaniu? bo piszesz ze to prawdopodobne tylko


Malutka ma dużego, aktywnego hormonalnie guza na tarczycy.
W usg nie wygląda ewidentnie na złośliwego, nie ma jego cech, ale niestety - ogólnie takie guzy dosyć często są złośliwe.
Śledziona w usg robionym przez Marcińskiego wygląda dziwnie, jej koniuszek jest "rozmyty", powinien być wyraźny. Nie widać konkretnego guza - ale niestety taki obraz może dać rozlany nowotwór. Nie musi.
Ale może. Średnio z innymi alternatywami.
Bez rozcięcia kota nie mamy szansy tego sprawdzić.
Jeśli to nowotwór - to operacja zupełnie nie ma sensu, nawet jeśli Malutka ją przeżyje, będzie tylko zadanym niepotrzebnie cierpieniem.
Potężny odczyn zapalny wokół trzustki też nie rokuje dobrze w temacie długiego życia.
Operacja, stres - też tu nie pomogą.

behemotkot - niestety - ale decyzja należy w sumie do mnie.
Nasza wetka na pewno gdyby nie widziała sensu to by o operacji nie mówiła. Zdanie innych wetów nic tu nie zmieni. Sens na pewno jakiś jest i ja go przyjmuję jak najbardziej do wiadomości. Usunięcie nowotworu, odstawienie obciążających leków, uregulowanie spraw hormonalnych. Dużo zalet.
Ale na drugiej szali jest ogólnie poważny stan kotki (którego operacja nie poprawi a może pogorszyć) i ryzyko (ogromne) związane z operacją, rekonwalescencją, stres. No i ryzyko że jest także inny nowotwór co czyniłoby operację bezsensowną.


Zobaczymy co wyjdzie w kontrolnym usg za miesiąc.
Może coś się wyjaśni.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon lut 28, 2011 9:38 Re: "Malutki" dylemat

:ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Nie mar 27, 2011 3:32 Re: "Malutki" dylemat

Nie będzie kontrolnego usg.
Dzień przed wyznaczonym terminem kontrolnych badań krwi i kilka dni przed usg - znaleźliśmy rano Malutką kompletnie odwodnioną, ledwo żywą - ona ogólnie była już mocno chuda, ważyła ostatnio trochę ponad trzy kilo (a to przecież Maine Coon) - tego dnia ważyła 2.5. W jedną noc straciła prawie całą wodę z organizmu
Od razu trafiła pod kroplówkę, spędziła ponad dwie doby w szpitalu.
Wyniki nie były łaskawe - kompletnie poleciały nerki - mocznik prawie 300. Plus reszta całokształtu
A do tego fosfor taki że bardzo doświadczona lekarka powiedziała że w życiu takiego u kota nie widziała.
Malutka załatwiała się pod siebie.
Trzeciego dnia pojawiły się duszności.
Nie diagnozowaliśmy już ich przyczyny.
I nie ma już Malutkiej.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie mar 27, 2011 6:44 Re: "Malutki" dylemat

Przykro mi Blue.... współczuję bardzo :cry:

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Nie mar 27, 2011 10:44 Re: "Malutki" dylemat

Blue, bardzo Ci współczuję.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Nie mar 27, 2011 10:49 Re: "Malutki" dylemat

smutno [*]
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56099
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Tundra i 25 gości