Strona 1 z 1

musze się poskarżyć ;-(

PostNapisane: Czw sty 29, 2004 13:51
przez amidala
bo czasem tzw. nerw mnie bierze, na Ferkę moją. Kocina od poczatku z problemami była, ale nie wiem czy to juz tak zawsze być musi, że jeden problem wyleczysz, a drugi zaraz się znajdzie :cry:

Leczę Ferkę na gruczoły przyodbytowe od czerwca zeszłego roku. Z efektem powiedziałbym miernym, bo co jakiś czas paskudztwo się odnawia i żyć normalnie kotu nie daje (mnie tez nie :roll: ).
Jest to utrapienie o tyle uciązliwe, że Fer,jak tylko ma dolegliowści (zatkany gruczoł) qpsko wali na kafelki za nic mając kuwetę lub dwie.

Ostatnio, o ile gruczoł udaje się utrzymywać w dobrym stanie, o tyle Ferka kochana postanowiła zrezygnować z kuwety i zapamiętale robi na kafle! Żal mi jej, bo cierpała swoje, ale z drugiej strony załatwianie się poz kuwetą zaczyna być meczące, tym bardziej, że gdyby trafił mi się jakis wyjazd, to mam kota, który po prostu paskudzi i na pewno nie jest łatwo się nim zajmować. Zwykle podczas mojej niobecnosci koty zostają z moja mamą, ale ona absolutnie nie toleruje takich zachowań i ostatnio, jak wizytowała u mnie, o mało nie przylała Ferce ścierką :roll: . Kurcze a ja czasem musze wyjechac zawodowo i tyle. A mama nie chce słuchac, że kota ma problemy i tyle.

PostNapisane: Czw sty 29, 2004 13:54
przez eve69
amidala, moze ona ma jakies inne problemy z koopka ktore manifestuje takim zachowaniem?
A moze kuweta tak zle jej si ekojarzy ze po prostu nie mozesi eprzelamac?
Moze tymczasowo druga kuwetka?

PostNapisane: Czw sty 29, 2004 14:08
przez amidala
wystawiałm drugą, a jakże :roll: , a gdzie tam slalomem je omija! Rozmawiałam z wetką, ze ona mogła sobie po prostu ten odruch pozakuwetowy utrwalić.

Czatuję na nią jak przychodzę z pracy, zeby ją ewntualnie przyplinowac i nagrodzić, ale ona cwaniara często robi wczesniej i jak ja sie zjawiam to juz jest po ptakach!.

Po pierwszym etapie leczenia, kiedy mielismy znaczna poprawę, to wróciła do kuwety, a jak jej sie odnowiło na swieta, to do dziś nie skorzystała z kuwety :cry: .

Jest pod kontrolą, przebadana, (qpsko tez badalismy) i tylko ten gruczoł. Ja nie wiem - panicznie boje sie wyjeżdzać, bo jak mama na nią nawrzeszczy albo co, to bedzie jeszcze gorzej :roll:

PostNapisane: Czw sty 29, 2004 14:14
przez set
Zanim sie nie poprawi, radze poszukac innego opiekuna do kota albo przekonac mame.

PostNapisane: Czw sty 29, 2004 14:37
przez Mysza
Mnie Boruta przez dwa miesiące robił kupę za kuwetą :roll:
Zrobiłam badania, oczyścili mu gruczoły, wyleczyłam małe zapalenie pęcherza. A on nic :roll: zaczynał robić w kuwecie, a potem wędrował i robił w końcu poza. Siku robił w środku. Zmieniłam żwirek, zdjęłam pokrywę z kuwety (ma zakrytą), postawiłam drugą - NIC. Codziennie zbierałam qupala z dywanu (nie mam terakoty) :? Wiesz co czułam.

Aż w końcu znalazłam sposób. Zamontowałam drzwiczki od kuwety :!: Wcześniej je zdjęłam, bo czytałam, że kotynie lubią jak im sie ogon przycina. W zeszły weekend uczyłam kociarstwo wchodzić i wychodzić przez drzwiczki. Załapały oba 8) No i od tego czasu Boruta robi wszystko w kuwecie. Wchodzi i jak się drzwiczki zamykają to chyba ma takie uczucie zamknięcia, że w trakcie nie wędruje. Zrobi, zakopie i wychodzi :)
To dopiero kilka dni ale już się chyba mogę cieszyć z sukcesu :dance:


Także ty też musisz popróbować. Skoro kici się źle kuweta kojarzy, to zmień kuwetę, żwirek, postaw gdzie indziej. Albo skoro robi na kafelki to kup jej tzw suchą kuwetę. Tylko się nie załamuj :)

PostNapisane: Czw sty 29, 2004 14:53
przez amidala
własnie tak się zastanaiwłam na tą suchą kuwetą (dzieki Mysza!), bo faktycznie wstawiłam druga kuwetę z innym żwirkiem, a pierwsza musiałam zostawić ze starym ,żeby drugi kociafon nie miał problemów.
A z tymi drzwiczkami to racja chyba, bo TŻ zamontował w drzwiach do WC takie uchylne i kociafony są zadowolone.

Ja sobie cały czas powtarzam, że to takie inteligentne, choć uparte stworzenia, i musi być jakiś sposób :roll: ?!