FIP czy nie FIP - proszę o pomoc dla mojego kota!

Witam wszystkich serdecznie!
Mój kocurek syjamski ma 11 miesięcy, pochodzi ze sprawdzonej hodowli, ma rodowód. We wrześniu został wykastrowany. Do tej pory był okazem zdrowia - wraz z drugim kotem w domu ( prawie trzy letnim kocurkiem tonkijskim ) tworzyli super duet psot i zabaw. Problem pojawił się ok. 2 tygodnie temu - kotek zaczął mniej jeść - na początku myśleliśmy że wkurza go jego kompan który podjada z jego miski, więc dostawał jedzenie w innym miejscu - pomogło, jednak po paru dniach przestał jeść prawie zupełnie - symboliczne 2 łyżeczki jedzonka i koniec. Większość dnia spędzał na łóżeczku, chociaż zdarzały mu się zrywy na drapak, czy krótki spacerek po mieszkaniu. Stracił głos - wybraliśmy się więc do weta - został odrobaczony Profenderem i dostał coś na gardło/krtań. Na drugi dzień głos odzyskał, lecz apetytu nie. Tłumaczyliśmy sobie to odrobaczeniem, więc daliśmy mu jeszcze dwa dni aż pojawił się ostatni weekend. W niedziele kot dostał zaparcia - próbował się załatwić w kuwecie i poza nią, stękał, miauczał i nic. Jako że była niedziela wylądowaliśmy na dyżurze w jednej z lecznic ( nasz stały wet niestety był nieobecny ). Tam kotek dostał osłonowy antybiotyk, tabletki wzmacniające i olej parafinowy. Na drugi dzień wyprodukował kupkę wielkości fasolki którą przekazaliśmy do badania. Poza tym mieliśmy przekazać do badania próbkę moczu, jednak kotek najprawdopodobniej dwa dni nie sikał - nie jestem pewien na 100% bo jak pisałem jest jeszcze drugi kot, a kuwetka jedna. Dopiero w lecznicy udało się wymasować wypełniony koci pęcherz i wreszcie się wysikał. Dostał ponownie antybiotyk. Trzeciego dnia poszliśmy po wyniki - krew, kał, mocz - wszystko w normie, poza nieco podniesioną amylazą - 2046,99 U/l i urobilinogen w moczu - 2 mg/dl. Zrobiono więc USG - obecność płynu w klatce piersiowej, brak cienia serca, wątroba o ostrych krawędziach i obecność płynu w jamie brzusznej. Zdjęcie RTG to potwierdziło. Dostaliśmy skierowanie na badanie USG serca - wet podejrzewał kardiomiopatię - kota od kastracji karmiliśmy gotowanym mięsem a tylko czasami gotową karmą, więc na skutek braku tauryny pojawiła się taka diagnoza. Na pożegnanie kotek dostał ponownie antybiotyk, kroplówkę z glukozy, tlen i furosemid. Po powrocie do domu troszkę nabrał sił, zjadł symbolicznie i zasikał całe łóżko - nie poszedł do kuwetki. Następnego dnia rano na wrocławskim Uniwersytecie Przyrodniczym prof. Pasławska całkowicie wykluczyła kardiomiopatię - serce jak dzwon, wszystko OK. Pokrzepieni pojechaliśmy do naszej stałej lecznicy gdzie kotu zrobiono punkcję klatki piersiowej - ponad 140 ml płynu. Niestety żółtawy, ciągnący z widocznym białkiem... Kotu ponownie pobrano krew i wysłano na badania do Niemiec na FiP i wszystko co tylko się da...Kotek dostał nowy antybiotyk - Unidox doustnie, witaminy w zastrzyku które dzisiaj znowu powtórzymy.
Z jednej strony jesteśmy załamani, z drugiej jednak pewien optymizm naszych wetów dodaje nam otuchy: po pierwsze kot nie ma gorączki w ogóle. Po drugie nigdy nie wymiotował a biegunkę miał sporadycznie - jak każdy kot. Po trzecie nie jest cały czas "zdychający". Zwłaszcza teraz po punkcji i gdy odpuściło znieczulenie - zjadł całą saszetkę, poprawił chrupkami, zrobił siusiu w kuwetce, wskakuje na drapak, widać po nim że żyje - oczka jak dawniej.
Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia? Na co zwrócić uwagę? Co jeszcze zbadać? Wiem że FiPa nie można w 100% stwierdzić dlatego chcę wszystko wykluczyć. Jakby co jesteśmy z Wrocławia - Uniwersytet Przyrodniczy jest pod nosem, pieniądze nie grają roli - sprzedam ostatnią koszulę żeby uratować Flescha, żebym tylko wiedział czego szukać i co robić...
Jeśli macie jakiś pomysł - POMÓŻCIE!
Dzięki...
Mój kocurek syjamski ma 11 miesięcy, pochodzi ze sprawdzonej hodowli, ma rodowód. We wrześniu został wykastrowany. Do tej pory był okazem zdrowia - wraz z drugim kotem w domu ( prawie trzy letnim kocurkiem tonkijskim ) tworzyli super duet psot i zabaw. Problem pojawił się ok. 2 tygodnie temu - kotek zaczął mniej jeść - na początku myśleliśmy że wkurza go jego kompan który podjada z jego miski, więc dostawał jedzenie w innym miejscu - pomogło, jednak po paru dniach przestał jeść prawie zupełnie - symboliczne 2 łyżeczki jedzonka i koniec. Większość dnia spędzał na łóżeczku, chociaż zdarzały mu się zrywy na drapak, czy krótki spacerek po mieszkaniu. Stracił głos - wybraliśmy się więc do weta - został odrobaczony Profenderem i dostał coś na gardło/krtań. Na drugi dzień głos odzyskał, lecz apetytu nie. Tłumaczyliśmy sobie to odrobaczeniem, więc daliśmy mu jeszcze dwa dni aż pojawił się ostatni weekend. W niedziele kot dostał zaparcia - próbował się załatwić w kuwecie i poza nią, stękał, miauczał i nic. Jako że była niedziela wylądowaliśmy na dyżurze w jednej z lecznic ( nasz stały wet niestety był nieobecny ). Tam kotek dostał osłonowy antybiotyk, tabletki wzmacniające i olej parafinowy. Na drugi dzień wyprodukował kupkę wielkości fasolki którą przekazaliśmy do badania. Poza tym mieliśmy przekazać do badania próbkę moczu, jednak kotek najprawdopodobniej dwa dni nie sikał - nie jestem pewien na 100% bo jak pisałem jest jeszcze drugi kot, a kuwetka jedna. Dopiero w lecznicy udało się wymasować wypełniony koci pęcherz i wreszcie się wysikał. Dostał ponownie antybiotyk. Trzeciego dnia poszliśmy po wyniki - krew, kał, mocz - wszystko w normie, poza nieco podniesioną amylazą - 2046,99 U/l i urobilinogen w moczu - 2 mg/dl. Zrobiono więc USG - obecność płynu w klatce piersiowej, brak cienia serca, wątroba o ostrych krawędziach i obecność płynu w jamie brzusznej. Zdjęcie RTG to potwierdziło. Dostaliśmy skierowanie na badanie USG serca - wet podejrzewał kardiomiopatię - kota od kastracji karmiliśmy gotowanym mięsem a tylko czasami gotową karmą, więc na skutek braku tauryny pojawiła się taka diagnoza. Na pożegnanie kotek dostał ponownie antybiotyk, kroplówkę z glukozy, tlen i furosemid. Po powrocie do domu troszkę nabrał sił, zjadł symbolicznie i zasikał całe łóżko - nie poszedł do kuwetki. Następnego dnia rano na wrocławskim Uniwersytecie Przyrodniczym prof. Pasławska całkowicie wykluczyła kardiomiopatię - serce jak dzwon, wszystko OK. Pokrzepieni pojechaliśmy do naszej stałej lecznicy gdzie kotu zrobiono punkcję klatki piersiowej - ponad 140 ml płynu. Niestety żółtawy, ciągnący z widocznym białkiem... Kotu ponownie pobrano krew i wysłano na badania do Niemiec na FiP i wszystko co tylko się da...Kotek dostał nowy antybiotyk - Unidox doustnie, witaminy w zastrzyku które dzisiaj znowu powtórzymy.
Z jednej strony jesteśmy załamani, z drugiej jednak pewien optymizm naszych wetów dodaje nam otuchy: po pierwsze kot nie ma gorączki w ogóle. Po drugie nigdy nie wymiotował a biegunkę miał sporadycznie - jak każdy kot. Po trzecie nie jest cały czas "zdychający". Zwłaszcza teraz po punkcji i gdy odpuściło znieczulenie - zjadł całą saszetkę, poprawił chrupkami, zrobił siusiu w kuwetce, wskakuje na drapak, widać po nim że żyje - oczka jak dawniej.
Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia? Na co zwrócić uwagę? Co jeszcze zbadać? Wiem że FiPa nie można w 100% stwierdzić dlatego chcę wszystko wykluczyć. Jakby co jesteśmy z Wrocławia - Uniwersytet Przyrodniczy jest pod nosem, pieniądze nie grają roli - sprzedam ostatnią koszulę żeby uratować Flescha, żebym tylko wiedział czego szukać i co robić...
Jeśli macie jakiś pomysł - POMÓŻCIE!
Dzięki...