Relacje międzykocie

Bardzo interesuje mnie temat kociego zachowania w grupie. Od 10 lat powiększając stado obserwuje jak to wygląda u moich kotów. Mam 4 koty, hierarchia wśród nich jest raczej łatwa do określenia, ale nie obyło się bez kłopotów. Mam trzy samice i jednego samca.
Najstarsza kotka jest dominantką, zaczęła swe podboje zanim pojawiły się inne koty. Sikała na różne rzeczy na podłodze, na łóżku. Z wiekiem oraz z powiększającym stadem przeszło jej to chociaż sporadycznie się zdarzy np. jak przyniose nową rzecz do domu i położę w dostępnym dla kotki miejscu. Generalnie jest miła dla reszty kotów, chętnie czyści im futerka i przytula się, ale jak przyjdzie do zaczepek to wszystkie po kolei dostają po paszczy - i nie wygląda to jak zabawa. Czasami nawet wzrokiem powoduje, że koty wycofują się do tyłu - taka walka na spojrzenia
a jak to nie pomaga to po pysiu.
Następnie jest najmłodsza kocica, kocha wszystkich, lubi zabawę, nie boi się ataków najstarszej kotki, ale też się im nie sprzeciwia. Generalnie dobrze się czuje w stadzie. Nie ma potrzeby nikogo dominować.
Potem jest Ryłko, kocur - biedak. Jest gnojony przez najstarszą, namłodsza chce się bawić ale on też odbiera to jak zaczepki i zwykle ucieka. Generalnie zrobił się bardzo zmierzły. Gdy był młodszy jego relacje z kotami wyglądały lepiej. Teraz woli przytulać się do mnie a większość czasu spędza na szafie. Ma też czasem erotyczną chętkę na najmłodszą kotkę - próbuje ją kryć. Nie wiedzieć czemu bo wszyscy po kastracji. Może to też jakaś próba dominacji? Ryłko za to swe frustracje wyładowuje na ostatniej kotce Szkaradce, o której za chwilę. Przegania ją na każdym kroku i mimo jej ucieczek, goni ją dalej.
Ostatnia jest Szkaradka-lekko opóźniona,bardzo szczere kocisko, miłe. Z każdym chce się przytulać, ma swój świat. Chyba dobrze się czuję na swej pozycji.
Wszystko wygląda ok, ale żal mi kocura, który ewidentnie nie odnajduje się w tym stadzie. Jest mu źle.
Napiszcie coś o swoich kotach. To według mnie bardzo obszerny temat. Niektórzy mają jeszcze większe stada niż moje. Czy są konflikty, czy koty przyjmują bez problemu ustaloną hierachię?
Najstarsza kotka jest dominantką, zaczęła swe podboje zanim pojawiły się inne koty. Sikała na różne rzeczy na podłodze, na łóżku. Z wiekiem oraz z powiększającym stadem przeszło jej to chociaż sporadycznie się zdarzy np. jak przyniose nową rzecz do domu i położę w dostępnym dla kotki miejscu. Generalnie jest miła dla reszty kotów, chętnie czyści im futerka i przytula się, ale jak przyjdzie do zaczepek to wszystkie po kolei dostają po paszczy - i nie wygląda to jak zabawa. Czasami nawet wzrokiem powoduje, że koty wycofują się do tyłu - taka walka na spojrzenia

Następnie jest najmłodsza kocica, kocha wszystkich, lubi zabawę, nie boi się ataków najstarszej kotki, ale też się im nie sprzeciwia. Generalnie dobrze się czuje w stadzie. Nie ma potrzeby nikogo dominować.
Potem jest Ryłko, kocur - biedak. Jest gnojony przez najstarszą, namłodsza chce się bawić ale on też odbiera to jak zaczepki i zwykle ucieka. Generalnie zrobił się bardzo zmierzły. Gdy był młodszy jego relacje z kotami wyglądały lepiej. Teraz woli przytulać się do mnie a większość czasu spędza na szafie. Ma też czasem erotyczną chętkę na najmłodszą kotkę - próbuje ją kryć. Nie wiedzieć czemu bo wszyscy po kastracji. Może to też jakaś próba dominacji? Ryłko za to swe frustracje wyładowuje na ostatniej kotce Szkaradce, o której za chwilę. Przegania ją na każdym kroku i mimo jej ucieczek, goni ją dalej.
Ostatnia jest Szkaradka-lekko opóźniona,bardzo szczere kocisko, miłe. Z każdym chce się przytulać, ma swój świat. Chyba dobrze się czuję na swej pozycji.
Wszystko wygląda ok, ale żal mi kocura, który ewidentnie nie odnajduje się w tym stadzie. Jest mu źle.
Napiszcie coś o swoich kotach. To według mnie bardzo obszerny temat. Niektórzy mają jeszcze większe stada niż moje. Czy są konflikty, czy koty przyjmują bez problemu ustaloną hierachię?