Najstarsza kotka jest dominantką, zaczęła swe podboje zanim pojawiły się inne koty. Sikała na różne rzeczy na podłodze, na łóżku. Z wiekiem oraz z powiększającym stadem przeszło jej to chociaż sporadycznie się zdarzy np. jak przyniose nową rzecz do domu i położę w dostępnym dla kotki miejscu. Generalnie jest miła dla reszty kotów, chętnie czyści im futerka i przytula się, ale jak przyjdzie do zaczepek to wszystkie po kolei dostają po paszczy - i nie wygląda to jak zabawa. Czasami nawet wzrokiem powoduje, że koty wycofują się do tyłu - taka walka na spojrzenia

Następnie jest najmłodsza kocica, kocha wszystkich, lubi zabawę, nie boi się ataków najstarszej kotki, ale też się im nie sprzeciwia. Generalnie dobrze się czuje w stadzie. Nie ma potrzeby nikogo dominować.
Potem jest Ryłko, kocur - biedak. Jest gnojony przez najstarszą, namłodsza chce się bawić ale on też odbiera to jak zaczepki i zwykle ucieka. Generalnie zrobił się bardzo zmierzły. Gdy był młodszy jego relacje z kotami wyglądały lepiej. Teraz woli przytulać się do mnie a większość czasu spędza na szafie. Ma też czasem erotyczną chętkę na najmłodszą kotkę - próbuje ją kryć. Nie wiedzieć czemu bo wszyscy po kastracji. Może to też jakaś próba dominacji? Ryłko za to swe frustracje wyładowuje na ostatniej kotce Szkaradce, o której za chwilę. Przegania ją na każdym kroku i mimo jej ucieczek, goni ją dalej.
Ostatnia jest Szkaradka-lekko opóźniona,bardzo szczere kocisko, miłe. Z każdym chce się przytulać, ma swój świat. Chyba dobrze się czuję na swej pozycji.
Wszystko wygląda ok, ale żal mi kocura, który ewidentnie nie odnajduje się w tym stadzie. Jest mu źle.
Napiszcie coś o swoich kotach. To według mnie bardzo obszerny temat. Niektórzy mają jeszcze większe stada niż moje. Czy są konflikty, czy koty przyjmują bez problemu ustaloną hierachię?