Wieslaw - CUD POTWIERDZONY-info ku pokrzepieniu

Pomyslalam, ze to niesprawiedliwe - pisze o malych, a o Wiesiuniu tylko przy okazji...
W pazdziernikowy, zimny dzien jechalismy w strone Konstancina i na srodku jezdni zauwazylismy lezace, rozwiewane wiatrem, czarno-biale futro...Wygladalo swiezo, ale nie myslelismy, ze mozna mu pomoc. I tu sie mylilismy! Kot odzyskal przytomnosc, probowal nawet uciec. Szybko zawiezlismy go do Multiwetu, mial temperature 35,8, rany na udzie i podbrodku, ale nie mial wiekszych wewnetrznych obrazen.Zabralismy go do domu i tak zostal naszym kochanym Wiesiem
Szybko wracal do zdrowia, jadl bardzo zarlocznie i ilosci nieslychane, nie dazylam mu przed jedzeniem zdejmowac kolnierza /bylo za to potem co myc/. W ciagu tygodnia z chudziutkiej tasiemki /2,5kg/ stal sie przyzwoicie wygladajacym, pieciokilowym Wieslawem. Byl chyba wiejskim, biegajacym kocurem - od razu milutki, bez obaw wobec nowej ludzkiej rodziny, ale co to kuwetka ,musielismy uczyc. Mial wtedy ok.1 roku /czasem mysle, ze weci sie pomylili, mial takie zoltawe zabki/. Od tamtego pazdziernika minely ponad 4 lata.
cdn.
W pazdziernikowy, zimny dzien jechalismy w strone Konstancina i na srodku jezdni zauwazylismy lezace, rozwiewane wiatrem, czarno-biale futro...Wygladalo swiezo, ale nie myslelismy, ze mozna mu pomoc. I tu sie mylilismy! Kot odzyskal przytomnosc, probowal nawet uciec. Szybko zawiezlismy go do Multiwetu, mial temperature 35,8, rany na udzie i podbrodku, ale nie mial wiekszych wewnetrznych obrazen.Zabralismy go do domu i tak zostal naszym kochanym Wiesiem


cdn.