Nawet nie wyobrażacie sobie, jakie bajki ludzie opowiadają o sterylizacji zwierząt

! Tydzień temu rozmawiałam z koleżanką, posiadaczką kota wykastrowanego. Dziewczyna pochodzi z tzw. inteligenckiego domu, oczytana, piekielnie inteligetna, zdolna, na prestiżowych studiach, wydawało się rozsądna, a tu...

No więc, zaczęlo sie od tego, że powiedziałam, iż czekam na zdrówko kotki, bo chcę ja wysterylizować. "Ale jak to??" - spytała koleżanka. "Przecież z tym to chyba problem? Bo przed sterylką kotka musi mieć kociaki". Zdębiałam, po czym wytłumaczyłam jej, że tak nie jest. Na to ona stwierdziła, że kot będzie miał problemy hormonalne, a tak wogóle to musi mieć raz kociaki. W końcu wyznała, że po kastracji swojego kota jest pewna, że nigdy nie zrobiła by więcej czegoś TAKIEGO swojemu zwierzęciu. Bo jak zaniosła swojego kocurka do lecznicy, to ona na nią TAK patrzył, wiedział, że chce go pozbawić części jego osobowości

. To było straszne, aż jej się nogi ugieły

. Poza tym po operacji się dowiedziała, że kot jest tylko unieruchomiony, a nie znieczulony i czuje cały zabieg

- to musi być dla niego szok

!!!! Ludzie, czy coś ze mna nie tak??? Skąd się biorą takie bajki? Jak ludziom tłumaczyć, że zwierzęta trzeba sterylizować?? Koleżaanka mojej mamy ma w domu 3 kocury i kotkę. ŻADNE nie jest sterylizowane!! Ostatnio przyszły na świat 4 kocięta, które naszczęście znalazły już dom. Tłumaczenie było takie, że brak pieniędzy, że kotak dostawała leki hormonalne, ale "tak wyszło". Że kocury to są przybłędy i na ulicę ich przecież nie wyrzucą. To przecież, jak gra w rosyjską ruletkę - a nóż się uda! Do innej pani przybłąkały się 4 koty (3 kocury i kotka), dokarmia je w ogródku, ma własne 2 koty. Kocięta rodzą się dość regularnie. Rozumiem, że ludzie nie wiedza czasem, że mają prawo ubiegać się w gminie o darmowe sterylki dokarmianych kotów. Ale często oni się poprostu godzą z tym, że koty się mnożą. Tak ma być, to naturalne,. Naparwdę, uwżaam, że zamiast 10 kontroli NIK-u w schroniskach, powinni przeprowadzić kompleksową akcję sterylizacji bezdonych zwierząt i uświadmiania ludzi, że domowych milusińskich też się sterylizuje. I na koniec - czy ktoś z was zajmował się kotami ze szpitala na Bródnie? Pracuje tam moja mama i mówi, że kotów jest bardzo dużo. Czy ktoś wie, jak wygląda ich sytuacja?