Przebijam się powoli przez kocie ABC, ale w tak zwanym międzyczasie chciałam sobie wylać smutki przed Ukochanym Forum

Nasz "wiecznie zdrowy kot" się rozchorował

Jeszcze kilka tygodni temu, podczas szczepienia, chwaliłam Tereskę u weta, że jej nigdy nic nie jest, taka zdrowiutka, tylko raz zapalenie dziąseł miała. Ma 3,5 roku a zachowuje się jak kociak - wariuje, rozrabia i bawi się rozkosznie każdym paprochem. I bęc! Tydzień temu w sobotę zwróciłam uwagę, że Tercia coś krzywo chodzi, jakby kuśtyka. Mało tez zjadła. W niedzielę już siedziała z łapką w powietrzu i prawie nic nie zjadła. Zaordynowałam wizytę u weta na poniedziałek.
Gdybyż to tylko łapka

Kicia nadal nie chce jeść, wczoraj miała gorączkę, zrobiliśmy badanie krwi. Mocznik 65mg/dl i kreatynina 1,93. Pani doktor po zrobieniu analizy krwi przez telefon powiedziała, że coś z nerkami, ale pogadamy na żywo. Tereska nie je, nawet już nie wstaje do miski, wcześniej wstawała, ale odchodziła. Chodzi przykurczona. Pan doktor (dziś nie było wetki, z którą przez telefon rozmawiałam) mówi na żywo, że nie jest tak źle z tymi wynikami. Ale dostała kroplówkę pod skórę. Złapałam też mocz do badania. Też wyników słuchałam przez telefon przed chwilą, nic szczególnego nie wiem poza tym, że bardzo duży ciężar właściwy i coś tam jest (pływa?), co wskazuje na nerki. Ma być usg u dr. Atamaniuka na UR. (oczywiście pracuje w godzinach mojej pracy, szef mnie w końcu wywali

)
Tercia nadal nie je. Lekarz zasugerował ugotowanie kurczaka, z małej przygody z BARFem wiem, że gotowane mięso nie do końca jest ok, ale nie mam siły na własne przekonania jeśli chodzi o moje futerka. Ugotowałam udko, żeby nie było za chudo, ale kicia zjadła kawałeczek i nie jest zainteresowana. Schudła już kilogram. PO zastrzyku przeciwbólowym chodzi troszkę lepiej, ale nie chce się bawić.
Na dobicie się, łapiąc mocz Tereski złapałam i Liluni (ona robi na życzenie siku, więc pomyślałam, ze profilaktycznie...) Niektórzy może wiedzą, że ponad pół zeszłego roku zmagaliśmy się ze zdrowiem Lilki, została przebadana na prawo i lewo i nic wielkiego z tego badania nam nie wyszło poza tym, że BARF jest zły i niedobry, Lilka ma jeść karmę dla seniorów, a na koncie kilka poważnych zer mniej. Kot jest gruby jak był, źle oddycha nadal, ale przynajmniej nie wymiotuje.
Ale do sedna - złapałam Lilki mocz na badanie i okazało się, że ma pH 7 i struwity 4-5 w polu widzenia. Jakieś też pałeczki (przepraszam, mój mozg nie rejestruje tych trudnych pojęć w piątek koło 21 a nie mam wyników na papierze), które moga wskazywać na stan zapalny w drodze, nie dający jeszcze objawów klinicznych.
Te koty mnie do grobu wpędzą, bo ja się zamartwiam, beczę i czuję bezsilna. I dlatego chciałam się wyżalić. O.