Strona 1 z 2

Sterylka - doradźcie!

PostNapisane: Sob sty 24, 2004 22:29
przez Kid
Kiciusińska ma się już lepiej. Oprócz urazy do swojej paskudnej pani, która nosi ją codzennie na kłucie domięśniowe w dupsko :roll: jej samopoczucie jest świetne. Zaczynam powoli myśleć o sterylce. W przyszłym miesiącu moja sytuacja finansowa poprawi się na tyle, że będę mogła odłożyć trochę pieniędzy na sterylkę. Mam też nadzieję, że do marca pozbędziemy się tych wstętnych pierwotniaków :evil: . I tu mam do was pytanie: gdzie w Warszawie dobrze zrobić sterylkę? Kicia jest drobna: ma 10 miesięcy i waży2.7 kg. Poza pierwotniakami nie ma problemów ze zdrowiem (odpukać). Mam masę wątpliwości, boję się, żeby coś nie wyskoczyło przy znieczuleniu. Poza tym właśnie doczytałam, że są dwa sposoby robienia sterylizacji: boczny i brzuszny. Czym się różnią i który jest bezpieczniejszy/lepszy? Czy usuwa się całą macicę, czy tylko jajniki? I jeszcze jedno: czy ktoś sterylizował kota na Śreniawitów na Tarchominie? Co prawda do lekarek tam nie mam zaufania, ale lekarz z brodą (jak on się nazywa??) usypiał mi psa do rtg (pudel, 12 lat!) i nie było żadnych problemów. Poza tym to dobry lekarz, wyrozumiały dla ludzi (nie brał ode mnie pieniędzy za zastrzyki po psim rtg i za ostatnie zastrzyki Inki!) oraz zwierząt (pierwszy wet na którego nie warczy mój pies...). Czy sterylka w tej klinice warta jest rozpatrzenia? Czy wszystkie zabiegi robi ten doktor z brodą (chirurg?) Aha, czy dr. Ula Szewczyk robi sterylki??

PostNapisane: Sob sty 24, 2004 23:40
przez Macda

PostNapisane: Nie sty 25, 2004 1:08
przez Anja
Ula robi sterylki i kastracje czego zywym dowodem jest Hrupcia i Brucek. Polecam ja. Zoperowala mi Hruptaka, ktory ma chore nerki, watrobe i obnizona odpornosc, a kotka doszla do siebie w szybkim tempie bez powiklan. Ula robi ciecie brzuszne, tzn, usuwa macice, i ja jestem zwoleniczka tego ciecia, gdyz po nim nie wystepuje ryzyko ropomacicza.

PostNapisane: Nie sty 25, 2004 1:10
przez Beata
Kid,
ja robilam podwojny zabieg (sterylka i kastracja u Telmy, ktora jest obojniakiem) wlasnie na Sreniawitow. Wszystkie zabiegi chirurgiczne wykonuje jedna osoba, chirurg ma brode, jest lekko lysawy i ma miekkie serce :D . Nie potrzeba bylo ani kolnierza ani kaftanika, kota wybudzila sie ladnie i zazadala jedzenia :D , a na drugi dzien zaczela brykac. Pod tym wzgledem akurat polecam :D .

Doktor Ula Szewczyk robi rowniez zabiegi chirurgiczne.

PostNapisane: Nie sty 25, 2004 11:10
przez Kid
Beatko, o czymś takm jeszcze nie słyszałam - obojniak?? Niesamowita rzecz! Napiszesz coś bliżej?

PostNapisane: Nie sty 25, 2004 14:28
przez Beata
Kid, o tym mozesz poczytac sobie tutaj (od strony 10):
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=80 ... &start=135
:D

PostNapisane: Nie sty 25, 2004 18:18
przez Mysza
Chirurg na Śreniawitów to dr Sierakowski :) . Niektóre rzeczy mnie u niego denerwują, ale akurat chirurgiem jest bardzo dobrym :roll: . Sterylizował kotkę z dziełek mojej mamy- kotka okazała się w ciąży, a z płodami były jakieś problemy, czyli sprawa nie była prosta. Kotka ma się dobrze, wszystko się ładnie wygoiło, szew był rozpuszczany. Sterylizował także dokarmianą przeze mnie Łatę. Szew 1,5-2 cm, rozpuszczalny, mało wygolony brzuszek. Cięcie z tyłu, po środku brzuszka. Po 4 czy 5 dniach kotka wrócia na wolność i jak później sprawdzałam jej stan to wszystko goiło się wzorowo.
Operował także Borutę (łapa i przepuklina) i byłam zadowolona. Wszelkie wizyty kontolne, powtórne zszycie rozlazłej rany :? były w cenie zabiegu. Przy częstych wizytach nie bierze za wszystko pieniędzy. Opłacało mi się nie płacić przy każdej wizycie osobno, ale np. po tygodniu hurtem. Wziął sporo mniej. To tak trochę OT)

Z jakąś drobnostką nie lubię do niego chodzić (czasami mam niedosyt informacji) , ale pod względem chirurgicznym to mu ufam :)

PostNapisane: Nie sty 25, 2004 20:53
przez Kid
No właśnie, to typ człowieka, która mało mówi, często trzeba z niego coś wyciągać, ale budzi zaufanie. Dobrze prowadził mi psa, słyszałam dobre opinie o jego umiejętnościach chirurgicznych, dlatego pytam. To najbliższa klinika, gdzie mogę kici zrobić sterylkę, więc zbieram opinie :) Nie wyobrażam sobie ciągnięcia obolałego i ogłupiałego kota po zabiegu, autobusem przez pół miasta :roll: To nie wchodzi w grę... A wiecie, jak to jest ze znajomymi - wszycy mają samochody, ale AKURAT TEGO DNIA nie mogą...
Nie lubię lekarek na Śreniawitów, bo strasznie ciągnął kasę. Dr. Sierakowski spuszcza ceny jak może. Jest tam też inny doktor, w okularach, wysoki i też jakoś przyzwoicie liczy (nie brał ode mnie za zastrzyki, tak, jak Sierakowski i młoda lekarka, chyba stażystka) Cóż są ludzie i ludzie... :roll: .

PostNapisane: Pon sty 26, 2004 9:28
przez Mysza
Kid pisze:Nie lubię lekarek na Śreniawitów, bo strasznie ciągnął kasę. Dr. Sierakowski spuszcza ceny jak może. Jest tam też inny doktor, w okularach, wysoki i też jakoś przyzwoicie liczy (nie brał ode mnie za zastrzyki, tak, jak Sierakowski i młoda lekarka, chyba stażystka) Cóż są ludzie i ludzie... :roll: .

Dr Sierakowski i dr Jankowski (to ten drugi, wysoki) są właścicielami tej kliniki, więc moga sobie pozwolić na branie mniej, w końcu to ich "interes" (dlatego wolę płacić u nich). A wetki, które tam tylko pracują muszą się pewnie stosować do przyjętego cennika :roll: . Choć muszę się przyznać, że jak koleżanka przyjechała z chorym Borutą, właśnie jak sie połamał, to lekarka nie wzięła pieniędzy za zastrzyki, bo "i tak musiała pani na taksówkę pieniądze wydać" . Miłe :) A wetki są tam różne..... do niektórych nie lubię przychodzić.

PostNapisane: Pon sty 26, 2004 10:37
przez Kid
Wczoraj byłam na zastrzykach z Inką i dr. Jankowski był zdumiony, że wetki biorą ode mnie pieniądze :? . Powiedziałam, że nie płacę wtedy, kiedy jest dr. Sierakowski. Oczywiście dr. Jankowski pieniędzy nie wziął. Zresztą wogóle to przesympatytczny człowiek :lol:. Co do wetek, to zdarzyła się jedna, młoda w okularach, która uznała, że dziś mam szczęśliwy dzień i nie płacę, bo skoro dr. Sierakowski ode mnie nie bierze, to ona też nie. Ta klinika ma podstawową wadę - zresztą chyba dotyczy to wszystkich klinik- zwierzę leczy się u 10 róznych lekarzy, bo ciężko trafić na tego jednego. Ale sterylkę robię u nich. :)

PostNapisane: Pon sty 26, 2004 10:52
przez Mysza
No to z Ciebie już stała kilentka jak nie płacisz :lol: Dr Jankowski jest bardzo miły i całkiem przystojny :) (niestety żonaty :( ;)). Jednak po mojej wizycie u niego pozostało mi "nieprzyjemne uczucie". To on diagnozował Pumę :? .......

A odnośnie chodzenia do różnych wetów, to jak od kwietnia wróci dr Borkowska, to już żaden z tych wetów mnie u siebie nie zobaczy. Teraz chodzę do kogo popadnie, znam ich już wszystkich, niektórych cenię, innych nie bardzo, ale jak wróci Borkowska to tylko do niej (zresztą Beata też).

PostNapisane: Pon sty 26, 2004 12:05
przez Kid
A jak wygląda dr. Borkowska? Chyba nie miałam okazji się z nią spotkać... Ja chyba miałam poprostu pecha i trafiłam na takich sobie lekarzy. Tak, ja to już powinnam dostać kartę stałego klienta - 10 wizyt z zastrzykami, wcześniej 2 tygodnie codziennych wizyt... Ech.... Co do dr. Jankowskiego - to taki czaruś trochę :wink: i ... bał się Inki! Odskoczył na metr, jak fuknęła :twisted: . Wcale się nie dziwię.... W każdym razie teraz czeka mnie jeszcze parę wizyt z psem (łapka) i sterylka kota). Ciekawa jestem dr. Borkowskiej... Może zamiast jeździć na Sadybę np. ze szczepieniami i przeziębieniem (to strasznie kłopotliwe :( ) odwiedzę właśnie ją....?

PostNapisane: Pon sty 26, 2004 12:23
przez Mysza
Dr Borkowską mogłaś ostatni raz widzieć pod koniec listopada. Ma dosyć krótkie brązowe włosy. Teraz jej nie ma, wyjechała do Skandynawii dokształcać się w kocich sprawach :D. Jak sama stwierdziła „w Polsce jest mało weterynarzy, którzy specjalizują się w kotach i dużo jest jeszcze do zrobienia. Dlatego wyjeżdżam”. Wróci w kwietniu :)
Ja do niej trafiłam przypadkiem, bardzo mi się jej podejście, tłumaczenia spodobały. Potem zarekomendowała mi ją Beata i wtedy już tylko do niej chodziłam. Jakbyś więcej chciała informacji o tej lekarce to napisz na PW do Beaty. Ona ją dłużej zna.

A Jankowski to faktycznie czaruś ;) Ale zna się podobno na sprawach sercowych –zwierząt ma się rozumieć :lol:

PostNapisane: Wto sty 27, 2004 0:08
przez Beata
Mysza pisze:Dr Borkowską mogłaś ostatni raz widzieć pod koniec listopada. Teraz jej nie ma, wyjechała do Skandynawii dokształcać się w kocich sprawach :D.

Do Stanow na uniwersytet w Filadelfii (jeden z lepszych :D , mam tam kolege, ktory wyklada i robi doktorat, a w Polsce pracowal nad zastawka serca dla Religii).

Mysza pisze:A Jankowski to faktycznie czaruś ;) Ale zna się podobno na sprawach sercowych –zwierząt ma się rozumieć :lol:

Nooo, zgoda... W ogole dobrze i duzo mowi, i dla osoby, ktora nie wie, co sie dzieje - to sa w miare jasne wyjasnienia. Niestety, nie do konca prawdziwe :? :cry: ehhh :cry:

Ja juz nie moge sie jej powrotu doczekac....

PostNapisane: Wto sty 27, 2004 8:32
przez Mysza
Beata pisze:Do Stanow na uniwersytet w Filadelfii

A mnie się wydawało, że do Finlandii :lol: , a to o Filadelfię chodziło.