Cudowne - strażak reanimował kota.

http://www.iswinoujscie.pl/artykuly/10297/
Łzę wzruszenia uroniłam.
Mam ochotę napisać podziękowanie do komendanta Straży w Swinoujściu, jak znajdę w necie namiary. Choć historia stara.
Jak palił się stary dworek, gdzie mieszkały "moje" podopieczne dziczki i zagadałam stażaków o koty, to widziałam kpinę w ich twarzach. Tam nie było ludzi, strażacy nie byli pod presją ich ratowania. Na szczeście wszystkie koty wtedy uciekły.
Trzeba być po prostu Człowiekiem, przez duże C.
Łzę wzruszenia uroniłam.

Mam ochotę napisać podziękowanie do komendanta Straży w Swinoujściu, jak znajdę w necie namiary. Choć historia stara.
Jak palił się stary dworek, gdzie mieszkały "moje" podopieczne dziczki i zagadałam stażaków o koty, to widziałam kpinę w ich twarzach. Tam nie było ludzi, strażacy nie byli pod presją ich ratowania. Na szczeście wszystkie koty wtedy uciekły.
Trzeba być po prostu Człowiekiem, przez duże C.