Strona 1 z 7

Super sympatyczna Pyza bez ogonka szuka domku!!!

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 17:03
przez likronika
Byłam niedawno u znajomych w miasteczku (właściwie wsi) ponad 100 km ode mnie. Przed ich blokiem spotkałam kotkę bez ogona. Ponoć ten ogon odgryzły jej psy, ale nikt nie wie dokładnie. Ogon wygląda okropnie. Jest to goły, czerwony, zaogniony kikut, zostało go może jakieś 5 cm.
Problemem jest to, że koteczka jest ciężarna, chyba już w wysokiej ciąży, bo była bardzo okrągła. Tam w ogóle jest dużo kotów, rozmnażają się bez kontroli.
Jednakże muszę dodać że mieszkańcy bloków naprawdę dbają o koty, w sensie: dają jeść, pić, czasami puszczają do mieszkań gdy jest zimno, głaszczą. Uwierzcie mi, koty mają tam generalnie dobrze. Jeśli mam być szczera, to uważam że bez wątpienia kotka miałaby lepiej tam, niż w schronisku (w przypadku gdyby nikt jej nie chciał i cały czas byłaby w schronie) - czy dałoby się zrobić jakoś tak, że ktoś by ją wyleczył, a gdyby nie było chętnych by ją adoptować - wróciłaby na swoje "stare śmieci"? Tylko kto za to zapłaci? Mieszkańcy raczej nie (to chyba powód dla którego nikt z nią nie pojechał do weta). Ale czy ktokolwiek (lekarz) wyleczy ją za darmo? Drugą sprawą jest duża ilość niekastrowanych kotek, ale tego też przecież nikt tam nie opłaci, bo to koty "wszystkich".
Strasznie mi żal koteczki, bo była bardzo milutka, przyjazna, łasiła się, ocierała, ale na odległość nic nie zrobię, mogę co najwyżej zadzwonić gdzieś. Gnębi mnie ta sprawa, myślę o tym, doradźcie mi co powinnam z tym zrobić?

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 17:36
przez sabina1977
W schronisku dla kota to długa agonia, umiera w strasznych cierpieniach i długo, ale to jest najgorsze z wyjść. Masz 2 wyjścia:
-wziąć ją do własnego domu i za włąsne pieniadze ją wysterylizować i poszukać jej domu (najszybsze rozwiązanie i moim zdaniem najrozsądniejsze),
-pochodzić wśród mieszkańców i popytać czy się zrzucą na sterylizację tej kotki...(też dobre rozwiązanie, bo kotkę wysterylizujesz i moze ona wrócic na swój teren, a ludzie niektórzy chca pomagać, tylko wymagają odpowiedniego podejścia). Jednak w obu przypadkach Ty sama musiałabyś byc koorydynatorem całej akcji i sama sie wszytkim zająć. Jest to najlepsze wyjście i miałabys czyste sumienie, że coś zrobiłas dla tego kotka.
Najgorsze: pozwolić , aby się rozmnożyła i zostawić małe na pastwę losu i pozwolić niechcianym kotom nadal sie rozmażać.
Albo znajdziesz w swojej miejscowości lecznicę, która sterylizuje bezdomne koty , za darmo...jednak i tak będziesz się musiała kotka zająć przez okres jakis 2 tygodni. (adresy lecznic, które sterylizuja za darmo znajdziesz w Urzedzie Miasta). Jeśli miałabys pytania po pisz na pw. Ja sie tym zajmuje i podobnymi akcjami juz 8 lat. Powodzenia:)

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 17:37
przez sabina1977
Jeszcze jedno...ją trzeba jak najszybciej wysterylizować i zadbać, bo moze dojsc do zapalenia i kotka umrze.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 17:55
przez ASK@
podaj w tytule skąd jesteś.
Kotkę można wyleczyć i zrobić sterylkę aborcyjną Potem wypuścic na znany teren.Powszechnie się tak robi. Tylko musisz pochodzić koło tego.TOZ,jakas fundacja,azyl.talony z gminy...
Musisz napisac koniecznie o jaka miejscowośc chodzi.Odezwą się dziewczyny z okolicy i podpowiedzą.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 20:15
przez likronika
To, żebym wzięła ją do siebie odpada i to żebym pochodziła po mieszkańcach też odpada. Mieszkam za daleko na tego typu akcje.
Miejscowość jest przy Inowrocławiu, a dokładnie jest to wieś koło Gniewkowa.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 21:28
przez sabina1977
Wiec jej nie pomozesz...samo pisanie tutaj to za mało. Tu jest potrzebne działanie, a nie gadanie, ze sie cos chce zrobic. Jak chcesz jej pomóc to to po prostu zrób.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 21:38
przez likronika
Owszem, jeśli Twoim zdaniem jedyna pomoc jakiej mogę udzielić to jechać tam żeby żebrać u ludzi albo zabrać ją do swojego domu, to masz rację - nie pomogę. Nie będę więcej dyskutować w tej kwestii.

Wracając do tematu - jeśli ktoś wie, gdzie mogłabym zadzwonić w tamtych rejonach, kogo poprosić o pomoc, to piszcie.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Śro sty 12, 2011 22:00
przez sabina1977
Tutaj ludzie proszą o pomoc i nie uważam, aby to było żebranie:)
Ludzie są zakoceni na maxa, Ci którzy pomagają kotom i trudno jest uzyskać pomoc, aby ktos kotkę wziął do siebie. Najlepeij jakbys sama monitorowała tę sprawę, 150 km to nie koniec świata. Może byś ja mogła umieścic w swojej piwnicy i tylko wysterylizować i podleczyć, a potem znów tam wypuścić. Oby tylko była zdrowa i się nie rozmnażała. Powodzenia:)

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Pt sty 14, 2011 7:52
przez niki2117
Czy coś wiadomo w sprawie kotki?
Nie ma ogonka,na świat przyjdą maluchy-kurczę jakie to nie fair.Jak zwykle bezmyślność ludzka nie zna granic...A koty się mnożą i ciągle przybywa kociego nieszczęścia :(

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Pt sty 14, 2011 8:38
przez FeminaLaboriosa
Czy wiadomo co likronika zrobiła w sprawie ciężarnej kotki ?. Wystraszyła się i wycofała ?.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Pt sty 14, 2011 8:40
przez PcimOlki
niki2117 pisze:Czy coś wiadomo w sprawie kotki?
Nie ma ogonka,na świat przyjdą maluchy-kurczę jakie to nie fair.Jak zwykle bezmyślność ludzka nie zna granic...A koty się mnożą i ciągle przybywa kociego nieszczęścia :(

Z Torunia do Gniewkowa jest 24km.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Pt sty 14, 2011 8:43
przez niki2117
Wiem,że niedaleko,ale jak się ma nogę w gipsie,jest się bez kul i po operacji kręgosłupa to jest lekki problem.W innej sytuacji pewnie nawet bym nie pytała co z kicią,tylko próbowała się dowiedzieć gdzie jechać choćby PKS-em,bo nie zmotoryzowana jestem :wink:

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Pt sty 14, 2011 9:25
przez likronika
Ty nie możesz, a skąd założenie że ja mogę na pewno?
Sądziłam że uzyskam tu jakąś pomoc, wskazówki do kogo mam to zgłosić, a Wasza jedyna pomoc to "zajmij się nią sama"?

Ciekawe czy jakby jakaś laska znad morza była przejazdem w Krakowie i widziałaby kota bez oka, po powrocie do domu napisała o tym, mając nadzieję że kotem zajmie się ktoś miejscowy, też byście kazały jej znów jechać do Krakowa żeby zająć się kotem?

Mogę dać namiary gdzie mieszka kicia, mogę zadzwonić pod wskazany numer jeśli mi podpowiecie, ale przestańcie proponować już żebym pojechała po nią, bo tracicie czas.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Pt sty 14, 2011 9:52
przez FeminaLaboriosa
Tak, ja bym tak zrobiła . Jakbym zobaczyła kocią biedę i pochyliła się nad nią to pomogłabym jej od początku do końca. To jest oczywiście moje zdanie, Twoje znamy.

Re: Mam pytanie - kotek bez ogona

PostNapisane: Pt sty 14, 2011 10:20
przez Poker71
likronika pisze:Ty nie możesz, a skąd założenie że ja mogę na pewno?
Sądziłam że uzyskam tu jakąś pomoc, wskazówki do kogo mam to zgłosić, a Wasza jedyna pomoc to "zajmij się nią sama"?

Ciekawe czy jakby jakaś laska znad morza była przejazdem w Krakowie i widziałaby kota bez oka, po powrocie do domu napisała o tym, mając nadzieję że kotem zajmie się ktoś miejscowy, też byście kazały jej znów jechać do Krakowa żeby zająć się kotem?

Mogę dać namiary gdzie mieszka kicia, mogę zadzwonić pod wskazany numer jeśli mi podpowiecie, ale przestańcie proponować już żebym pojechała po nią, bo tracicie czas.


Jak dobrze zrozumiałam szukasz miejsca gdzie kotkę można wyleczyć i wysterylizować za darmo?

Niestety, nie ma takiego miejsca. Tak więc realizacja twojej prośby jest niemożliwa, niestety. "Ktoś miejscowy" też nie istnieje: istnieją organizacje z Torunia które pomoc dla kotów organizują na własny koszt własnym sumptem i własnymi siłami. Nie ma nic "darmowego".

Lecznice oferują leczenie z hotelowaniem, ale to są koszty. Być może forumowicze z Torunia byliby w stanie załatwić jakąś zniżkę, ale domyślam się że informacja o takiej lecznicy nie jest rozwiązaniem?

Nie poszukałaś i nie poszukasz (choćby przez znajomych) kontaktu do kogoś kto się kotem zajmuje na miejscu (jedzenie itd)? Nie podejmujesz się rozmowy z taką osobą? Czyli ktoś z Torunia lub okolic ma sam jechać i rozpoznawać sytuację?

Czasami bezpośredni kontakt z osobami karmiącymi koty skutkuje tym że starają się zebrać środki na leczenie kici.

Jak rozumiem, nie możesz wziąść udziału w kosztach leczenia i sterylizacji?

W sytuacji gdy nie ma możliwości darmowego leczenia kici, Twoje zaangażowanie to powiadomienie forum, możliwość wskazania gdzie kotki szukać oraz ewentualnie kontakt z kimś kto by się kotem zajął własnym sumptem i na własny koszt, i nie widzisz innych możliwości?