Kotka z ławki nad Wisłą (Kraków)

W ostatnim numerze "Vege" w artykule na temat kotów wolno żyjących przeczytałam o kotce, która mieszka na ławce nad Wisłą
Kotka jest oswojona, opiekuje się nią 90-letnia staruszka, która odwiedza ja codziennie, karmi, bierze na kolana. Kobieta ma nieogrzewane mieszkanie, jest bardzo biedna, poza tym boi się, że gdyby ją zabrała do siebie to w przypadku śmierci kotka zginie uwięziona w zamkniętym mieszkaniu. Szanse na "podarowanie" kotce kociego domku (takie domki funduje "Czarna Owca Pana Kota") są nikłe wobec braku bezpiecznego miejsca (okoliczni mieszkańcy są wrogo nastawieni do kotów, okienka piwniczne pozamykane). Może można by tę kotkę stamtąd zabrać? To tylko jedna ufna kotka...
Przeczytałam ten artykuł kilka dni temu, nie mogę przestać o niej myśleć
Tylu kotom udaje się pomóc, może i tym razem się uda.

Przeczytałam ten artykuł kilka dni temu, nie mogę przestać o niej myśleć
Tylu kotom udaje się pomóc, może i tym razem się uda.