Babcia Gienia(*),Koty i Upiorna Karmicielka-idę na wojnę!!!

W pięknej, choć zaniebanej secesyjnej kamieniczce na granicy Centrum Łodzi i Polesia mieszkała Babcia Gienia. Miała 4 koty. Pewnego dnia Babcia Gienia umarła. Nic dziwnego, ludzie przecież umierają, a Babcia Gienia miała już 105 lat.
Zadzwoniła wtedy do mnie pani Mirka- mam coś zrobić z tymi kotami. Mieszkanie komunalne, musi być opróżnione, ona kotów nie weźmie, ona nie ma pieniędzy, ona nie może, ona nie da rady....
Osierocone koty to:
Rudzia- 16 lat

Murzynka, 14 lat:

Zenobiusz, 5 lat:

Pimpuś Sadełko, 2 lata:

Zenobiusz to syn Rudzi, Pimpek- Murzynki.
Koty zapchlone, zarobaczone, zaświerzbione, weta w życiu nie widziały
Odpchliłam, odrobaczyłam, posterylizowałam, pokastrowałam, oridermyl zakupiłam.
Cudem znalazłam domy stałe dla Rudzi i Murzynki. Są jeszcze ludzie mający sentyment do starszych kotów.
Zenka i Pimpka nie miałam, gdzie upchnąć
Zostały u pani Mirki, póki deesów nie znajdą. Wiadomo, że na to trzeba poczekać- nie są to koty piękne, młode, superzadbane...Łożyłam przeto na te koty, płaciłam za leczenie, przywoziłam puszki, przywoziłam suche. Oczywiście tego, co przywiozłam-wg zeznań pani Mirki- koty nigdy nie chciały jeść. Więc pani Mirka zażądała kasy- ja jej dam forsę, a ona pokupuje, to co kotki lubią.
A ja naiwna- dawałam
No i za moją kasę koty jedzą kitiketa, puszki Teo (WAS IST DAS,VERDAMMT
) i kolorowe suche na wagę. Świerzba mają leczonego bornym kwasem, a uszy czyszczone zwitkami papieru toaletowego, bo szkoda wydać na patyczki higieniczne. Koty załatwiają się w gazety lub piasek przynoszony z podwórka, bo szkoda wydać na żwirek....
Formalnie jestem "właścicielką" tych kotów, bo mam ich książeczki zdrowia, na mnie są zapisane w Lecznicy. I za tak zaniedbane koty według prawa odpowiada właściciel, czyli ja..
Do Zenobiusza uśmiechnęło się Szczęście. Jest DOM STAŁY, gotów przyjąć go takim, jaki jest- zaniedbany i niedożywiony.
I to dom forumowy- u karoliny w-n, która adoptowała Sylwusia od satyrków.
Tylko co z tego, kiedy pani Mirka nie chce kotów oddać. NIE, BO NIE I JUŻ
Karolina była, widziała, poświadczy....
I tu proszę o pomoc.
Choć nie chcę się z babą szarpać i wolałabym sprawę "polubownie" załatwić, to mogę pojechać tam z policją i zabrać OBA koty.
Na Zenobiusza czeka już Domek. Nie mam za to co zrobić z Pimpkiem
U mnie przegęszczenie, chory Zdzicho, chory Pażdzioch, którego nie wolno denerwować (ma chore serduszko), remont w planach. Wszystkie "zaprzyjaźnione" tymczasy zapchane po sufit.
Przysięgam- nie mam z nim co zrobić....
Koty MUSZĘ stamtąd zabrać
Błagam o dt dla Pimpusia!!!!
Jeśli trafi się ktoś, kto zechce go przetymczasować lub przygarnąć na stałe- NATYCHMIAST zawołąm gliny i odbiorę chłopaków....
POMOCY!!!!!
Zadzwoniła wtedy do mnie pani Mirka- mam coś zrobić z tymi kotami. Mieszkanie komunalne, musi być opróżnione, ona kotów nie weźmie, ona nie ma pieniędzy, ona nie może, ona nie da rady....
Osierocone koty to:
Rudzia- 16 lat

Murzynka, 14 lat:

Zenobiusz, 5 lat:

Pimpuś Sadełko, 2 lata:

Zenobiusz to syn Rudzi, Pimpek- Murzynki.
Koty zapchlone, zarobaczone, zaświerzbione, weta w życiu nie widziały



Odpchliłam, odrobaczyłam, posterylizowałam, pokastrowałam, oridermyl zakupiłam.
Cudem znalazłam domy stałe dla Rudzi i Murzynki. Są jeszcze ludzie mający sentyment do starszych kotów.
Zenka i Pimpka nie miałam, gdzie upchnąć

A ja naiwna- dawałam



No i za moją kasę koty jedzą kitiketa, puszki Teo (WAS IST DAS,VERDAMMT

Formalnie jestem "właścicielką" tych kotów, bo mam ich książeczki zdrowia, na mnie są zapisane w Lecznicy. I za tak zaniedbane koty według prawa odpowiada właściciel, czyli ja..

Do Zenobiusza uśmiechnęło się Szczęście. Jest DOM STAŁY, gotów przyjąć go takim, jaki jest- zaniedbany i niedożywiony.
I to dom forumowy- u karoliny w-n, która adoptowała Sylwusia od satyrków.
Tylko co z tego, kiedy pani Mirka nie chce kotów oddać. NIE, BO NIE I JUŻ

Karolina była, widziała, poświadczy....
I tu proszę o pomoc.
Choć nie chcę się z babą szarpać i wolałabym sprawę "polubownie" załatwić, to mogę pojechać tam z policją i zabrać OBA koty.
Na Zenobiusza czeka już Domek. Nie mam za to co zrobić z Pimpkiem


U mnie przegęszczenie, chory Zdzicho, chory Pażdzioch, którego nie wolno denerwować (ma chore serduszko), remont w planach. Wszystkie "zaprzyjaźnione" tymczasy zapchane po sufit.
Przysięgam- nie mam z nim co zrobić....
Koty MUSZĘ stamtąd zabrać


Jeśli trafi się ktoś, kto zechce go przetymczasować lub przygarnąć na stałe- NATYCHMIAST zawołąm gliny i odbiorę chłopaków....
POMOCY!!!!!