Strona 1 z 1

Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 14:16
przez margitta
Piszę pod wpływem emocji, bo po raz kolejny ręce mi opadają i łzy cisną się do oczu jak próbuje wyczesać tego mojego kołtuna. Kochany, spokojny kotek na widok szczotki zmienia się we wściekłą kulę. Czytałam setki porad - on nigdy nie śpi! Nawet najgłębsza drzemka jest z otwartymi oczami, tak na wszelki wypadek. Każda próba czesania wyczerpuje jego cierpliwość po 5 minutach czesaniach pod brodą i po wierzchu (nigdzie indziej nie ma mowy) po czym następuje wbicie mi wszystkich pazurów i ugryzienie w rękę. Wyglądam jak po wojnie.

W lecie było jeszcze ok, ale teraz od spodu jego futerko przypomina watę. Tak się starałam dbać o jego żywienie, że teraz ma gigantyczne futro. Oczywiście na brzuchu ma już kołtuny, a ja nie wiem co robić. Zabrałabym go do fryzjerki, ale nawet weterynarz sobie z nim nie poradził próbując dać mu tabletkę. W trzy osoby nie jesteśmy w stanie go utrzymać.

Poradźcie coś, bo strasznie kocham mojego kocia i żal mi go okropnie:(

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 14:20
przez margitta

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 14:23
przez MariaD
Jeżeli rzeczywiście kot jest nieobsługiwalny a skołtuniony to zabrać do zwierzęcego fryzjera przy gabinecie weterynaryjnym. Lekarz dobierze dawkę i środek usypiający a fryzjer obetnie na krótko.
I wtedy, od nowa trzeba kota przyzyczajać do czesania, nagradzając smaczkami i chwaląc.

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 14:31
przez margitta
trudno powiedzieć czy aż tak bardzo, bo na brzuchu tak, ale wszędzie indziej jest w porządku. Trochę szkoda włosów, ale chyba faktycznie to jedyna rada..

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 14:42
przez MariaD
Można spróbować powycinać kołtuny na brzuchu przy pomocy drugiej osoby: jedna osoba sadza sobie kota na kolanach, brzuchem do frontu, trzyma przednie łapy kota pod jego brodą (może mieć na rekach grube rękawice) jedną reką, drugą trzyma tylne łapy. Druga osoba wycina kołtuny.

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 14:59
przez Conchita
Ja mam kota z waty :evil: Kocham ją nad życie, ale walka z kołtuniącą się watą od 13 lat też u mnie czasem budzi furię :twisted:
Mam złe doświadczenia ze strzyżeniem w gabinetach - ale to jeszcze sprzed wielu lat, jak nie było specjalistów od tego. Ostatnio cięłam ją u groomerki ze cztery lata temu - pani raczyła obciąć kotu wąsy :? Za to obyło się bez uspokajaczy farmaceutycznych. Teraz robię już wyłącznie sama, bo nie chcę seniorki niczym faszerować.
Wycinam kołtuny po troszeczku, ale przyznam, że z portkami (z tyłu na nogach) jest dramat - ani nie pozwoli tego uczesać, z ani wyciąć porządnie :roll: No, ale robię tak jak piszesz - po 5 minut jednorazowo.
Czasem obsmyczam całego kota po trochu i ta procedura - stworzenie kota krótkowłosego - zajmuje mi ze dwa tygodnie :wink: Robię to dosłownie po kawałeczku, po centymetrze nieraz. Wygląda średnio, to fakt, bo w międzyczasie część zaczyna odrastać.
Polecam też bardzo furminator do wyczesywania wacianego podszerstka. I pudrowanie - pudrowanie bardzo skutecznie oddala wizję kota pokrytego dywanem kołtunów.

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 15:13
przez FeminaLaboriosa
Postaraj się "nauczyć go czesania". Obierz stałą porę i miejsce gdzie czeszesz . Ja mam dwa persiaki i też ciężko było baaaardzo. Zalecam Spokój , mówienie do kota podczas czesania, jedna ręka czesze druga głaszcze. Jak tylko otwieram szufladę gdzie są szczotki do czesania to już któryś rozczochraniec leci do czesania. Czasem tylko na chwilkę bo dziś nie ma ochoty na czesanie. Nie zmuszam ich przeważnie ale jak widzę kołtuny to nie ma zmiłuj się . Staram się czesać zdecydowanie . Oczywiście są ataki ale to są ataki na szczotkę :wink: a to, że moja ręka też ucierpi. Trudno. Powodzenia .

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 15:22
przez magyrato
Dokladnie, takze zalecam ostrzyzenie, a jesli nie uda sie go przyzwyczaic - strzyc regularnie. Jedna z moich (teraz u rodzicow) persic mimo ze od malego uczona kultury :roll: z wiekiem zaczela sie coraz gorzej zachowywac i aktualnie jest 3 razy do roku cieta na krotko. Zdjec nie pokaze, bo to domowe strzyzenie ;)

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 15:25
przez graszka-gn
Bardzo proszę o zamieszczanie fotek w dozwolonym na miau rozmiarze,
to znaczy maksymalnie 640 pikseli na dłuższym boku. Większe - w postaci miniaturek.
Za duże fotki będą zamieniane na linki i czekały na "poprawkę".
:idea: http://imageshack.us/ oferuje bardzo wygodne zmniejszanie podczas uploadu.

:arrow: Screen z podpowiedzią
:idea: Na samym dole strony ImageShacka jest pole wyboru języka - można mieć po polsku. 8)

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 15:49
przez FeminaLaboriosa
Można też kupić kosmetyki do rozczesywania kołtunów ale są drogie i osobiście nie polecam. Wydałam też sporo kasy na noże i wycinaki do kołtunów. Leżą w szafie. Kołtuny zatrzymuję przy skórze grzebieniem i delikatnie przycinam nożyczkami. Portasy zwykle golę maszynką .Kołtuny na łapkach po prostu delikatnie wyrywam .

Re: Horror z czesaniem

PostNapisane: Śro sty 05, 2011 16:40
przez Conchita
FeminaLaboriosa pisze:Można też kupić kosmetyki do rozczesywania kołtunów ale są drogie i osobiście nie polecam. Wydałam też sporo kasy na noże i wycinaki do kołtunów. Leżą w szafie. Kołtuny zatrzymuję przy skórze grzebieniem i delikatnie przycinam nożyczkami. Portasy zwykle golę maszynką .Kołtuny na łapkach po prostu delikatnie wyrywam .


Ja wsuwam pod kołtun rączkę grzebienia, takiego do tapirowania - w każdym razie taką plastikową ze szpikulcem, łatwiej to wsunąć między skórę a kołtun. I taki odsunięty od skóry odcinam nożyczkami, albo żyletką -wtedy sunę po futrze opartym na plastikowym szpikulcu, który stanowi barierę między ostrzem a skórą. Ale to już zabieg bardzo precyzyjny, a ja mam lata praktyki.
Przy czym żyletką jest o tyle łatwiej, że Emmę często jak ma focha to irytuje sam dźwięk nożyczek, a tak czasem nie zauważy, co jej robię.

Zgadzam się, że kosmetyki do rozczesywania są do bani.