Strona 1 z 1

przeprowadzka kota

PostNapisane: Śro sty 21, 2004 11:35
przez Edzia
Witam! mam następujący problem.Od trzech lat mam koktę i mieszkam z nią na stancji u koleżanki, teraz ja zmieniam dom i miasto i chcę zabrać kotkę ze sobą.Kotka jest przede wszystkim przyzwyczajona do miejsca czy przyzwyczai się do nowego domu? czy powinnam ją zostawić z koleżanką, bardzo zalezy mi na dobrze kota.

PostNapisane: Śro sty 21, 2004 11:41
przez Mary Dove
Czy ona jest przyzwyczajona do domu czy do Ciebie???
To indywidualistka czy przylepa???
Wydaje mi się, że jesli jest przywiązana do Ciebie, to nie będzie miała problemu z przeprowadzką, o ile się nie zgubi na spacerku :)

PostNapisane: Śro sty 21, 2004 11:44
przez Mysza
Wbraw powszechnej opinii koty przywiązują się do swego opiekuna, mniej do miejsca.
Mnie też niedługo czeka przeprowadzka i zdecydowanie zabieram koty ze sobą! Kilka osób z forum się przeprowadzało z kotami i zwierzaki przechodziły przez to bez większych probllemów. Są też osoby, które wyjeżdżają z kotami do rodziny, na wakacje. Zwierzaki mają się dobrze i nawet jeśli na początku są nieufne na nowym miejscu, to przy swoich opiekunach szybko dochodzą do siebie i zachowują się normalnie.
Jeśli kicia Cię kocha to zabierz ją ze sobą. jej zależy na Tobie bardziej niż na tych samych meblach. W końcu kot to członek rodziny, nie mozna go zostawić jak starego mebla.
No chyba, że kotka woli twoją koleżankę :roll:

PostNapisane: Śro sty 21, 2004 11:47
przez lady_in_blue
Mysza pisze:Są też osoby, które wyjeżdżają z kotami do rodziny, na wakacje. Zwierzaki mają się dobrze i nawet jeśli na początku są nieufne na nowym miejscu, to przy swoich opiekunach szybko dochodzą do siebie i zachowują się normalnie.


Nic dodać, nic ująć. Moje koty uważają, że dom jest tam, gdzie my - wszyscy razem.
I to ze koty sie przywiązują do miejsca - to tylko po części prawda.

PostNapisane: Śro sty 21, 2004 11:54
przez Mysza
AnnaP.P. pisze:
Mysza pisze:Są też osoby, które wyjeżdżają z kotami do rodziny, na wakacje. Zwierzaki mają się dobrze i nawet jeśli na początku są nieufne na nowym miejscu, to przy swoich opiekunach szybko dochodzą do siebie i zachowują się normalnie.


Nic dodać, nic ująć. Moje koty uważają, że dom jest tam, gdzie my - wszyscy razem.
I to ze koty sie przywiązują do miejsca - to tylko po części prawda.

no właśnie. Ludzie też się przywiązują do lubianych miejsc :roll:

PostNapisane: Sob sty 24, 2004 19:18
przez Ellen
Żelek był u mnie dopiero 5 miesięcy, jak musiałam się przeprowadzić. Myślałam, że kotu się to nie spodoba, ale myliłam się... Żelek był zachwycony. To całe zamieszanie przy pakowaniu, pudła i torby - kot był w swoim żywiole :) Po przybyciu do nowego mieszkanka zwiedził je i od razu uznał za własne, po czym odwiedził jeszcze sąsiadkę :lol:

PostNapisane: Sob sty 24, 2004 20:00
przez evanka
Edzia pisze:Kotka jest przede wszystkim przyzwyczajona do miejsca
Jesteś pewna, że nie łączą was żadne uczucia?
Mysza pisze:Wbraw powszechnej opinii koty przywiązują się do swego opiekuna, mniej do miejsca
AnnaP.P. pisze:Moje koty uważają, że dom jest tam, gdzie my - wszyscy razem
Dołączę się z opinią, że wszystkie moje koty przyzwyczajone były i są do nas, nie do miejsca. Z dwoma przeprowadzałam sie kilkadziesiąt kilometrów. Po pierwszej fascynacji nowym miejscem i podlaniem wszystkich podwórkowych krzaczków, rozłożyły sie na znanych sobie meblach i już tam zamieszkały.
A ty chyba niezbyt chcesz ją zabrać, skoro rozważasz mozliwość pozostawienia z koleżanką :(

PostNapisane: Sob sty 24, 2004 20:05
przez zuza
Ja bym kota zabrala. Wiadomo, ze zmiana miejsca to pewien stres i kota musi sie przyzwyczaic, ale z kochanym czlowiekiem przyzwyczai sie z cala pewnoscia.

PostNapisane: Sob sty 24, 2004 20:05
przez Estraven
Bengala pisze:Dołączę się z opinią, że wszystkie moje koty przyzwyczajone były i są do nas, nie do miejsca

A ja potwierdzę. Powiedziały to nie raz i to bardzo jednoznacznie.

PostNapisane: Sob sty 24, 2004 20:20
przez jar
Moje koty trafily do mnie jako dorosle. Od poczatku jeżdżą ze mną do rodziny i nie zauważyłem by był to dla nich jakiś problem. Na ostatnie święta Leon był chory i został u cath i wtedy spędził całe trzy dni pod drzwiami w przedpokoju. Wniosek? Wszędzie dobrze gdzie swój człowiek.