Strona 1 z 91

Gryzia: bez łapki i bez ogonka najpiękniejsza, najukochańsza

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:03
przez magaaaa
Gryzia ma 4 m-ce. Została znaleziona prawie zamarznięta w śniegu, najprawdopodobniej po tym, jak wpadła pod samochód.
Obrażenia Gryzi były dośc rozległe, ale najpoważniejszy był uraz prawej przedniej łapeczki: stwierdzono zerwanie splotu barkowego i ostatecznie łapeczka zsotała amputowana.
Pozostają do leczenia odmrożne stópki pozostałych łapek i do naprawy zdrówko Gryzi.
Gryzia:
Obrazek
Wątek Gryzi: viewtopic.php?f=1&t=122034

Graszka zrobiła nam taaaki cudny banerek do naszego wątku o Gryzi:
Obrazek
Kod: Zaznacz cały
[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=122034][img]http://miau.strefa.pl/Gryzia.png[/img][/url]


Bazarki dla Gryzi:
ANIOŁY: viewtopic.php?f=20&t=122320
PORCELANA I BIŻUTERIA: viewtopic.php?f=20&t=122474

KOCIE PORTFELIKI: viewtopic.php?f=20&t=122478

Pani znalazła kicię w śniegu.
Rozmrozila, ale kicia popsuta, łapką ciąga, ogonek pokręcony i boli, płacze...
Pani nie jedzie do lekarza, do lekarza jadę ja.
Kicia ma ok 4mcy, szylkretka.
Wet mówi, ze chyba pogryziona, na upadek z wysokości to nie wygląda.
Chudziak, zamorek.
Strasznie boli ogonek. Boli kark. Łapka bezwładna.
Moja Wetka dała jej antybiotyk, tolfedynę i nospę. Jutro znowu mamy iść.
Jadę na prześwietlenie.
Niestety zerwany splot ramienny(?) i łapka będzie do wyrzucenia :(
Najpierw myślalam sobie: no i co, ze bez łapki; da radę. Teraz - jak sie bedzie bawic, jak myć (prawa przednia)...
Na razie mała śpi na termoforku i mruczy.
Kurczę, nie miałam dotąd do czynienia z bezłapkami - proszę o wszelkie rady i sugestie!!

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:06
przez magdaradek
jestem, melduję się.
Nie martw się łapką. Wszak kot ma 4 ;)
a może uda się uratować.
Później podrzucę Ci linki do łódzkich bezłapków, może coś Ci to pomoże

Kochana jesteś :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:10
przez fiszka13
I ja się melduję. Madzia, masz wielkie serce :1luvu:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:11
przez fuerstathos
Jeżeli łapka naprawdę nie jest do uratowania, a wet który będzie ją amputował zrobi to dobrze, to mała po zakończeniu leczenia będzie biegała, skakała i żyła w miarę normalnie. Oczywiście musi pozostać w domu niewychodzącycm.

W tym roku jedna z zaprzyjaźnionych z naszą Fundacją osób znalazła kociaka, który musiał mieć amputowaną przednią łapkę.
Także pojawiało się pytanie - jak będzie funkcjonował? Aczkolwiek takim najbardziej nurtującym opiekunów pytaniem było: czy będzie zakopywał urobek w kuwetce? ;)
Zakopuje :)

Oto on już po wyleczeniu
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Świetnie funkcjonuje, daje sobie radę nawet na schodach :)

Kciuki za koteczkę :ok:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:13
przez naline
Do niedawna na Paluchu był bezłapek, po operacji.
Do tej pory nie miałam wiele do czynienia z kotkami bez łapek. On nie miał, którejś przedniej, już nie pamiętam której. Jednak radził sobie bardzo dobrze. Wskakiwał gdzie chciał. Poruszał się też sprawnie. Może skoro mniejsza, to się przyzwyczai łatwiej niż jakby była starsza :) A na leżąco też można się bawić i na siedząco. Przecież za piórkiem w górze wyciąga się przednie łapki i siedzi na tylnych.
Oby ogonek dobrze działał. Ogólnie super, że się nią zajęłaś.

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:18
przez Patmol
i ja jestem Obrazek

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:20
przez jamkasica
Madziu, teraz kiedy kitka jest u Ciebie może być już tylko lepiej!

Niecałe dwa tygodnie temu do PA przyszedł bury, dorosły, duży trójłapek. Przednią łapkę amputowano mu w schronisku także ta sytuacja była dla niego podwójnie ciężka.
O dziwo, radził sobie świetnie! Patrzenie jak bidok nic nie robi sobie ze swojego kalectwa i nawet w kuwetce grzebie dzielnie tą, która mu została- bezcenne :1luvu:
Piszę o nim w czasie przeszłym bo nie ma go już w PA. Po 4 dniach pojechał do DS :ok:

Ta maleńka na pewno nauczy się sobie radzić jak należy! :)

edit: widzę, że Naline o tym samym- znaczy się- prawdę mówimy :mrgreen:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:22
przez Anna61
Moja Gagusia radzi sobie świetnie na trzech łapkach. :wink:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:23
przez Alienor
CoToMa ma teraz Łazanka - kotka bez łapki (tylnej) i ogonka - tak że kot da sobi radę, tyle że nie na dworze :wink: No i jeśli ma czas się przystosować :ok:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:29
przez Jana
Kiedyś złapałam młodego (nie miał pół roku) kociaka z uszkodzoną przednią łapką, miał zerwany splot ramienny. Kociak odzyskał trochę czucia w łapce i było nam żal tę łapę amputować, więc została - i to był błąd :( Łapka nigdy nie była w pełni sprawna, owszem, była czuła na tyle, że kot nie urażał się w nia bezwiednie, ale opierał się na niej, przez co "rósł krzywo", jako dorosły kot kuleje potwornie (łapka jest niesprawna, słabiutka, mniejsza i podkulona), a kręgosłup ma ułożony w "S" :( :( :( Poza tym kot został u karmicielki, nie bardzo się oswoił u niej, kiedy go znowu zwizytowałam było za późno na jakiekolwiek działania, juz był dorosły i pokrzywiony. Gdyby ta łapa została od razu amputowana, kotu byłoby dużo lepiej...

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:30
przez magaaaa
Dziewczyny, wielkie dzieki!!!
Już mi trochę raźniej.
Zdjęcia (na razie bardzo byle jakie, ale się poprawimy):
Obrazek

Obrazek

Natomiast z dobrych rzeczy to mała młóci żarcie każde: mokre, suche, szyneczkę, co popadnie.
Niech szamie, lalunia.

Jano, dzieki - to bardzo cenna wskazówka dla mnie.
Tym bardziej, ze chodzi o to samo: splot ramienny.

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 16:36
przez Danusia
Duze kciuki za kicię :ok:
ja mam w domu trzy bezlapki i wszystkie radzą sobie znakomicie :ok:
Najważniejsze teraz ,zeby kici wszystko dobrze sie zagoiło, a biegac będzie szybciej , niż myślisz :ok:
Ciepłe myśli posylam :1luvu:
śliczna kicia :1luvu:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 17:02
przez bubor
Jaka śliczna z niej panna :1luvu: , za dobry kochający dom dla bidulki :ok: :ok: :ok:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 17:15
przez Figaro52
Witam:)

Po pierwsze naturalnie gratuluję chęci zaopiekowania się maluchem. Z mojego doświadczenia wiem, że kotki po przejściach są niesamowicie wdzięcznymi towarzyszami.

Co do decyzji co dalej robić z łapką to należy ona przede wszystkim naturalnie do Ciebie i lekarza prowadzącego kicię. Ja mogę podzielić się jednak drobnym doświadczeniem. Prowadzę domek tymczasowy dla kociastych i miałam przyjemność opiekować się czwórką futrzaków z urazami łapek (jeden - Miko - aktualnie nadal na stanie :) ). Dwóm udało się w pełni uratować łapki, los jednego nadal jest w zawieszeniu (Miko), a jednej koteczce nestety nie udało się uratować łapki.

Po pierwsze na podtrzymanie na duchu napiszę, że Zuzia (1,5 roczna kotka, która musiała mieć amputowaną łapkę przednią - nie pamiętam lewą, czy prawą) doskonale radziła sobie i radzi (dziś już w domku adopcyjnym) na trzech łapkach. Praktycznie na drugi, czy trzeci dzień po amputacji biegała i skakała na swoich trzech łapkach i z pewnością czuła się lepiej niż z chorą łapką (koteczka trafiła z ponad półrocznym urazem, łapką bez czucia od barku i bardzo poranioną). Decyzja o amputacji była dla nas bardzo trudna, ale miałyśmy wsparcie dwóctrzech doskonałych specjalistów (nasz weterynarz internista:), chirurg i neurolog), co do których miałyśmy pełne zaufanie i po operacji rzeczywiście odetchnęliśmy z ulgą patrząc na to jak Zuza sobie doskonale radzi. Dodam jeszcze, że znam przypadki innych kiciastych po amputacjach (w zaprzyjaźnionych domkach tymczasowych) i naprawdę nieźle sobie radzą.

Było już to pisane, więc podpiszę się jeszcze pod wskazówkę moich poprzedników, że trzyłapki wymagają domku niewychodzącego, gdyż na dworze czycha na nie zbyt wiele niebezpieczeństw, którym najzwyczajniej w świecie mogą nie sprostać.

Ja osobiście (wraz z osobami wspierającymi mnie) jestem zdania, że zawsze warto o łapkę powalczyć i zawsze w miarę możliwości i rozsądku staram się to robić. "Na amputację zawsze jest czas" jak mówią weterynarze, pod których opieką są moi podopieczni. Niestety wszystko musi być robione z głową.
Ja osobiście zawsze po pierwsze konsultuję kotka z chirurgiem i neurologiem zwierzęcym. Ustalamy możliwości rehabilitacji i czas przez jaki będziemy obserwować postępy leczenia. Następnie kotek taki przechodzi pełną rehabilitację obejmującą fizjoterapię i kinezyterapię. Brzmi poważnie a polega na przeprowadzaniu serii regularnych masaży, ćwiczeń biernych i czynnych łapki (czasem w połaczeniu z naświetlaniem i stymulacją laserową) często z chirurgiczym wsparciem polegającym na czasowym usztywnianiu łapki właśnie po to, aby nie tworzyły się przykurcze czy defomacje kośćca.

Wszystko to da się zrobić choć wymaga dyscypliny, zaangażowania i nadzieji. Nigdy nie mamy też pewności, że nasze zabiegi uchronią kotka przed amputacją. Ale wiem, że zawsze warto spróbować, czego dla mnie dowodem są dwa kociaki, które u nas odzyskały pełnię władzy w łapkach.

Ważne, by mierzyć siły na zamiary. Z tego co piszesz uraz jest świerzy, więc przy odpowiednim wsparciu kicia może dać sobie spokojnie radę.

W razie potrzeby polecam się jako pomoc co do wskazówek dot. lekarzy, rehabilitantów i ćwiczeń. :)

Pozdrawiam i trzymam za małą kciuki. :ok:

Re: Łapka do amputacji; opiekunowie bezłapych - poradźcie!!!!

PostNapisane: Śro gru 29, 2010 17:44
przez magaaaa
Dziękuję!!!
Uraz jest zapewne dzisiejszy / wczorajszy.
Malutka łapki na pewno nie czuje.
Na tę chwilę to tyle co wiem.
No i po rtg/usg wet stwierdził ze splot ramienny jest zerwany.
To tyle co wiemy.
Jutro idziemy do weta znowu; antybiotyk osłonowo będzie jeszcze jakiś czas zapewne.
Póki co jak pisałam malutka sama wie co dla niej dobre - po prostu sobie leży i odpoczywa.
W koszyczku ma termofor, jak jej za goraco wychodzi i kładzie się na podłodze na kocyku.
Je i pije bardzo ładnie.
Czekamy na kupę, bo brzusio jak balonik.