2 koty po zmarłej "CHOWANEGO" W NOWYM DOMU - PROSZĘ O RADĘ
Może ktoś z Was miał taki sam problem i coś doradzi.
Na początku grudnia zabraliśmy dwa kilkuletnie koty po zmarłej pani - kotkę i kocura. Od śmierci pani do momentu zabrania miały kilka bardzo ciężkich dni... Żeby sie nie rozpisywać, jak przyjechaliśmy kotka była w łapce od kilkunastu godzin bez jedzenia i picia, a kocur schowany za lodówką. Koty nie były wysterylizowane, więc trafiły do lecznicy na zabiegi. Znalazał się fajny dom dla nich we dwoje. Nowa właścicielka zabrała je do siebie 17.12.
Co nas nie zdziwiło, po przyjeździe ona wyszła i schowała się pod szafkę, on wcale nie wyszedł do czasu aż państwo poszli spać.
Od tego czasu sytuacja niewiele się zmienia. Koty ciągle bawią się w chowanego. Teraz zadekowały się za szafkami w kuchni i wyłażą tylko w nocy.
Oprócz tego jedzą, załatwiają się do kuwety. Wszystko oczywiście w nocy.
Z dotychczasowych doświadczeń. Dziewczyna wydaje się odważniejsza, można też ją wziąć na ręcę, agresywna nie jest. On strasznie fuczy, więc przyciskanie go do muru raczej wskazane chyba nie jest.
Generalnie dom jest super, wyrozumiały, wie, że kotom potrzebny jest czas. Jednak może jest coś co mógłby robić teraz, by jakoś budować relacje między soba a kotami?
Ktoś zna jakieś patenty?
Na początku grudnia zabraliśmy dwa kilkuletnie koty po zmarłej pani - kotkę i kocura. Od śmierci pani do momentu zabrania miały kilka bardzo ciężkich dni... Żeby sie nie rozpisywać, jak przyjechaliśmy kotka była w łapce od kilkunastu godzin bez jedzenia i picia, a kocur schowany za lodówką. Koty nie były wysterylizowane, więc trafiły do lecznicy na zabiegi. Znalazał się fajny dom dla nich we dwoje. Nowa właścicielka zabrała je do siebie 17.12.
Co nas nie zdziwiło, po przyjeździe ona wyszła i schowała się pod szafkę, on wcale nie wyszedł do czasu aż państwo poszli spać.
Od tego czasu sytuacja niewiele się zmienia. Koty ciągle bawią się w chowanego. Teraz zadekowały się za szafkami w kuchni i wyłażą tylko w nocy.
Oprócz tego jedzą, załatwiają się do kuwety. Wszystko oczywiście w nocy.
Z dotychczasowych doświadczeń. Dziewczyna wydaje się odważniejsza, można też ją wziąć na ręcę, agresywna nie jest. On strasznie fuczy, więc przyciskanie go do muru raczej wskazane chyba nie jest.
Generalnie dom jest super, wyrozumiały, wie, że kotom potrzebny jest czas. Jednak może jest coś co mógłby robić teraz, by jakoś budować relacje między soba a kotami?
Ktoś zna jakieś patenty?
Bedzie dobrze jak rozwaźni ludzie to tylko kwestia czasu