W ubiegłym roku adoptowałam kota .Mieszkał tylko ze starsza babcia.Dziki dzik.Przez dwa miesiace widzielismy go pod łózkiem w sypialni.Wychodził tylko w nocy i tylko wtedy kiedy ja byłam w pobliżu(ja=starsza babcia?

).Warczac ze strachu biegł do kuwety.Teraz to nawet mąż go dotyka,ale odkryliśmy,ze nasz dom był dla niego dziwny, bo:
-za głośny
-za dużo osób było,dźwięków
Czy wiadomo,że koty sie przyjaźniły?Może wcale u zmarłej Pani się nie kochały,tylko tolerowały
Myśle,że Państwo powinni się zachowywać jak do tej pory...Koty sie na pewno przekonają.Kiedy mnie nie ma w domu dwa-trzy dni(zdarza sie to b.rzadko)koty "durnieja".Robia w różne miejsca,uciekają w ustronne zakątki domu i czekają na panią.Nawet surowym mięsem mąż nic nie jest w stanie wskórać...niektóre nie jedzą NIC,leżą.TĘSKNIĄ .Dlatego nigdzie nie wyjeżdżam.Powodzenia
